Wpis z mikrobloga

#coolstory

Mieliśmy parę lat temu komisje wojskową (WKU). Na komisje stawili się prawili (nie)żołnierze by dostać swoją grupę. Był to pierwszy pobór gdzie nie brali przymusowo z A. Czekamy z kumplem na swoją kolej wpada znajomek z dziadkiem. Dziadek siada obok nas i gaworzy, że zrobią z nas mężczyzn strzelać nauczą, że jeździć nauczą i wyciąga flachę samogonu. "Teraz jak wy już żołnierze to dziadek się z wami napije." No to my nie pewnie po łyczku i od razu łzy w oczach bo ostre. Dziadek na to, że w wojsku pić też nas nauczą, no i kraść co by zawsze godnie w tym wojsku być.

Po komisji z grupą A i pustą 0,5 i dziadkiem wyszliśmy, to dziadek wyją 2 butelkę "to na 2 nóżkę". No to cykając się trochę ale wypiliśmy. Skończyło się na przystanku pkp gdzie dziadek z wnuczkiem zasneli, a my zbierając z kumplem drobne poszliśmy po wino. Fart chciał, że trafiliśmy do apteki ale nie ogarneliśmy, że to apteka. No i tłumaczymy gościowi, że chcemy coś z 20. Gość zmieszany na co kumpel z tyłu krzyczy "jak to co? Wino" no i nas wyprowadzili. Poszliśmy pare metrów dalej był warzywniak to nam babka dała 2 bombki na spirytusie. Ale wypiliśmy już tylko pół jednej. Wróciliśmy na pkp, a tam śpi tylko wnuczek bez dziadka. Budzimy go a on nic nie wie. Był poniedziałek. Dziadka znaleźli w Radomiu w środę jak szukał żołnierzy na dworcu. Odwieźli go policjanci. Wsiadł nie do tego autokaru.