Aktywne Wpisy
mirko_anonim +57
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Jestem facetem po 30tce. Mam narzeczoną tez po 30tce z którą jestem od jakiś 8 lat, od 7 lat mieszkamy ze sobą. Zaczyna pojawiać się kwestia dzieci. Zawsze miałem w głowie, że chce mieć dzieci ale to "kiedyś", "nie teraz". No ale czas leci i różowa naciska, że to już pora. Wcześniej też miała takie podejście, że "kiedyś". Nawet bardzo pilnowała antykoncepcji i tak dalej. Ale jak widzę dzieci
Jestem facetem po 30tce. Mam narzeczoną tez po 30tce z którą jestem od jakiś 8 lat, od 7 lat mieszkamy ze sobą. Zaczyna pojawiać się kwestia dzieci. Zawsze miałem w głowie, że chce mieć dzieci ale to "kiedyś", "nie teraz". No ale czas leci i różowa naciska, że to już pora. Wcześniej też miała takie podejście, że "kiedyś". Nawet bardzo pilnowała antykoncepcji i tak dalej. Ale jak widzę dzieci
konserwix +114
Tak pisał o tym przed laty – kiedy niektórym może dopiero śnił się diaboliczny wynalazek w postaci Internetu – José Ortega y Gasset w tekście „Mówienie jako zwyczaj społeczny”:
[...] nasze otoczenie społeczne, ludzie, wpajając nam od dzieciństwa język używany w naszym społeczeństwie, równocześnie podsuwają nam idee, które w tych słowach, za ich pośrednictwem, wypowiadają. [...] Idee dotyczące tego, czym są rzeczy, inni ludzie i my sami – czym, jednym słowem, jest życie – to coś, co najgłębiej nas konstytuuje, coś, rzec można, czym jesteśmy.
Otóż nigdy nie przemyśleliśmy na własny rachunek znacznej większości idei, którymi i z których żyjemy. Używamy ich mechanicznie na rachunek zbiorowości, której żyjemy i z której na nas spłynęły, wtłoczone w nas pod ciśnieniem, jak oleje samochodowe. Ciekawe byłoby sporządzenie, gdyby to było możliwe, statystyki osób, które w naszym społeczeństwie pomyślały kiedyś – w prawdziwym sensie wyrazu „myśleć” – o tym, że dwa plus dwa to cztery, albo o tym, czy słońce jutro wzejdzie. Wynika stąd, że w ogromnej większości nasze idee, mimo że są ideami i funkcjonują w nas jako przekonania, nie są niczym racjonalnym, natomiast stanowią zwyczaje takie same jak język lub powitanie, a więc są tak samo mechaniczne, niezrozumiałe i narzucone nam.
Mówimy, wciąż mówimy o wszystkich możliwych sprawach świata tylko dlatego, że tak samo mówią inni, zupełnie jakbyśmy dokonywali poważnych operacji finansowych w banku, którego bilans jest nam całkowicie nieznany. Człowiek przywykł do życia intelektualnego na kredyt społeczeństwa, kredyt, którego nigdy nie weryfikował. Żyje więc jak automat sterowany przez swoje społeczeństwo.
---
Na marginesie dodam, że w tym samym tekście autor tłumaczy, w jakim znaczeniu człowiek jest zwierzęciem politycznym (społecznym), jak chciał Arystoteles. My, przegrywy, możemy postrzegać siebie jako kreatury aspołeczne, a stopień uspołecznienia uzależniać od intensywności związków, jakie łączą nas z innymi ludźmi, ale Ortega y Gasset uważa, że kluczowy jest język, który wywiera na każdej osobie niezatarte piętno, łącząc ją na stałe z innymi i ich światem, bez względu na to, czy ta osoba żyje w piwnicy, czy spotyka się codziennie z setką znajomych.
---
Zastrzegam, że rzadko korzystam z rozumu w taki sposób, w jaki opisał to cytowany wyżej autor, w którego rozważaniach się zapośredniczyłem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#przemyslenia #przegryw #4konserwy #kultura #revoltagainsthemodernworld #socjologia