Wpis z mikrobloga

110,5h wspaniałej przygody, podczas której trochę ponarzekałem na Malenie, która wyklepała mnie 93 razy, a ostatecznie po ochłonięciu, wspominam te walkę jako jedną z fajniejszych i zdecydowanie najtrudniejsze wyzwanie jakie miałem w grach od From Software.
Można mówić, że gra jest średnia, nieprzystosowana do kilku buildów, od pewnego momentu wręcz niesprawiedliwa i niezbalansowana. No i ja się z tym zgadzam, bo od lodowych terenów wchodzi się na poziom trudności olimpijski i każdy ma Cię tam na 2-3 hity, nie wspominając o bossach. Ale czy to źle? Dla jednych tak, dla innych nie. Mi lodowe tereny nie sprawiły jakichś uber problemów, raczej wspominam je dość przyjemnie.

207 zgonów na bossach łącznie, z czego większość wypełnia właśnie Malenia i Strażnik Drzewa v1 z początku gry (28 zgonów, no nie mogłem typa nie pokonać ( ͡° ͜ʖ ͡°)). 91 poza bossami, co daje łącznie 298 zgonów (cholercia, tak mało do równej 300, aż korci żeby iść się zabić te dwa razy).

Finałowe bossy, o których się naczytałem jak bardzo są oni pokomplikowani i jak bardzo ludzie mają z nimi problemy, ostatecznie okazały się dla mnie dość łatwe. Zwłaszcza Radagon, przy którym mój znajomy męczył się 3 dni, mi zajął osobiście... 4 podejścia. Dość łatwo się go unikało i to przewrotami. Znerfili go, czy po 93 walkach z Malenią aż tak wzrósł mi skill w unikaniu ataków?

Co mi się nie podobało? Osobiście to katakumby i jaskinie. Na początku wiadomo, były one fajne (oprócz jaskiń z tymi kamiennymi typami z kilofami, które przez 90% czasu biłem pochodnią bo nie wiedziałem jak inaczej to cholerstwo ubić), ale z czasem zrobiły się one żmudne i nudnawe, a kończyłem je tylko po to, bo chciałem w miarę możliwości ogarnąć sobie 100% mapy.

Osobiście grałem buildem z Nagikibą +25 i prochy "Dobycie", ale po pokonaniu Maleni przeszedłem na Nagikibę + mieczyk Malenii + prochy "Krok wasalnego rycerza". Dodatkowo klasycznie miałem w podorędziu tarczę i łuk, bo ja muszę mieć te dwie rzeczy jak gram w Soulsy. Grało mi się przyjemnie przez całą grę, polecam build.

Każdego bossa solowałem, a jedyny boss, przy którym zdecydowałem się na pomocnika, to generał Niall. 3vs1, przy takich obrażeniach, to nie była sprawiedliwa walka. Nie czuję się z tym źle, a jednocześnie, czuję wielką satysfakcję, że udało mi się pokonać każdego (no prawie) bossa w pojedynkę.

Żal, że to już koniec, ale niezbyt mam ochotę na NG+, albo na zaczynanie gry od nowa. Trzeba ograć Red Dead Redemption 2.

Pozostaje tylko jedno, zasadnicze pytanie. Kiedy DLC?
#eldenring
  • 3