Wpis z mikrobloga

Specjalnie dla #nocnazmiana, #coolstory z dzisiaj.

Jako że babcia już stara i czasem niedomaga, to w niedziele trzeba ją do kościoła zaprowadzić, a skoro tak, to trzeba w tym kościele zostać.

Starowinka ma lepsze i gorsze dni, więc dojście do kościoła też zajmuje jej losowy czas z przedziału 15-45 minut, co wymusza wyjście z domu odpowiednio wcześniej. Czasem babcia dostaje poweru i w kościele jest się na pół godziny przed mszą, więc można zająć (ulubione) miejsca w pierwszych rzędach, tak jak to było dzisiaj.

Msza, jak to msza - baczność, spocznij, na kolana, baczność, i tak dalej; trochę czytania tych samych wersetów z Biblii, co przez ostatnie 10 tygodni, a także (jakże by inaczej) przyjmowanie komuny TFU! komunii. I tutaj zaczyna się właściwa akcja.

Jak zawsze ustawiają się dwie kolumienki po kilkadziesiąt osób w przedziale wiekowym 9-99 lat i wcinają kościelne wypieki w ilości sztuk jeden na osobę. Parę osób (w tym ja) siedzi, większość pewnie niewyspowiadana, parę osób niewierzących, odprowadzających tylko swoje babcie do kościoła.

Tak sobie siedzę, babcia dzielnie w kolejce stoi, a komunię przyjmuje taki sobie łepek, lat na oko 13. Niby nic, ale kiedy wracał na swoje miejsce (zapewne gdzieś na końcu kościoła), przechodząc obok mnie powiedział do siebie:


Śmiechłem w sercu, chyba rodzi nam się w państwie nowa religia (mirkojanizm?).

Zacząłem się też zastanawiać co to za mirek i zupełnie nie wiem dlaczego, pierwsze co pomyślałem:


Od razu cały dzień stał się jakiś takiś lepsiejszy i weselszy.

A teraz przyznawać się który łysy mirek z #gimbaza wkręca sobie i ludziom wokół takie chore kwestie? :D
  • 5