Wpis z mikrobloga

Za dwa miesiące będę mieć już 24 lata i przeraża mnie to, że czas tak leci do przodu. On nigdy nie był moim sprzymierzeńcem, od dziecka, najpierw gdy powiedziano mi, że słońce wybuchnie, potem gdy mówiono o końcu świata, zmianie pozycji biegunów i zalaniu Ziemii, bałam się żyć w ramach wymiaru czasu.
Lęk egzystencjalny, strach przed śmiercią, strach przed życiem, bo każda sekunda przybliża mnie do czegoś czemu nie da się zapobiec, do czegoś co jest nieznane i czegoś co jest poza moją świadomością i pojmowaniem wszechświata.
Panie Boże nie potrafię w ciebie uwierzyć, bo prawdopodobnie jesteś tylko wymysłem ludzi, właśnie po to by oswoić śmierć.
Boję się żyć.
Boję się umrzeć.
  • 64
  • Odpowiedz
@poorepsilon: określę to tak.

Każda godzina, każda minuta, każda sekunda, każda nanosekunda zamartwiania się i trwania/egzystowania w takim stanie jest czasem po części zmarnowanym, ale też nie do końca…

…bo dla człowieka (ciebie, czy kogoś innego) często wystarczy sam fakt, że kogoś/czegoś nie utracił, więc sam fakt istnienia/egzystowania jest czymś pozytywnym i przynoszącym sens komuś
  • Odpowiedz