Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mam problemy w zwiazku. Zdalem sobie sprawe ze chyba sie do tego nie nadaje.
Otoz od zawsze bylem sam. Wyprowadzka z miasta rodzinnego by zaczac nowa prace w zupelnie obcym dla mnie miescie bylo dla mnie doswiadczeniem cudownym ktore do dzisiaj wspominam z bananem na twarzy. Wolnosc i beztroskie zycie na wlasna reke - czego chciec wiecej? Mialem wtedy 20 lat.

Przez kilka lat skupiony bylem na sobie, pracy, hobby, wypadach z kolegami i ta samotnosc jakoś bardzo mi nie przeszkadzala. Tlumaczylem sobie ze jestem jeszcze mlody. Zaczalem szukac dziewczyny gdy mialem 22 lata i ogolnie doswiadczalem samych rozczarowan lub niepowodzen z mojej wlasnej winy (nie bylem obyty w takich kontaktach). I trwalo to tak do 26 roku zycia. Mialem okazje w tym czasie poznac dwie fajne dziewczyny, ale relacje te nie powiodly, troche z mojej winy, troche z winy owych dziewczyn. Nie ukrywam ze powoli zaczalem doswiadczac chwiejnych napadow nastroju zastanawiajac sie czemu ciagle jestem sam. Az w koncu udalo sie kogos znalezc.

Poznalem dziewczyne, super kobieta z ktora swietnie sie rozumiem. Moge byc przed nia w 100% sobą i to jest chyba najlepsze. Nie czuje sie oceniany, nie czuje sie wykorzystywany, mamy spiecia czesto ale czesto dochodzimy do porozumienia. Seks tez jest ok chociaz dla mnie nie jest jakis super wazny - moze byloby inaczej gdyby moja partnerka byla w tych sprawach bardziej szalona.

Jestem z nia jakies 2 lata, w lutym zamieszkalismy razem i powoli zaczynam zadawac sobie pytanie czy to jest aby napewno to czego potrzebuje? Brakuje mi tej wolnosci, beztroski, by moc bardziej skupic sie na sobie i tym co chce robic w przyszlosci. I tez jakos nie wymagam zbyt wiele, ale z uwagi na moja partnerke musialem ograniczyc czas na moje hobby do minimum, bo czuje wyrzuty sumienia kiedy widze jak moja dziewczyna sie nudzi w domu bo ciezko jej sie samej soba zajac, siada obok mnie gdy pracuje i porusza jakies problemy z kolezankami czy problemy rodzinne ktore szczerze, srednio mnie interesują. O wiele czesciej musze dochodzic do kompromisow ktore beda jej i mi pasowac. O wiele czesciej musze rezygnowac z tego co chce lub wybierac cos co mi nie odpowiada ale jej owszem np. pod presja mojej dziewczyny zdecydowalismy sie przeprowadzic do mieszkania ktore lokalizacyjnie jest slabe ale jej odpowiadalo chociaz teraz zaczyna narzekac ze ma jednak daleko do pracy. Czuje sie tak jakbym opiekowal sie doroslym dzieckiem ktorym trzeba sie ciagle zajmowac, czesto napada ja jakis mocny smutek i placze ale nie potrafi mi wyjasnic czemu, jedynie co mowi to ze tak po prostu juz ma, wiec musze dawac jej atencje bo jak nie to bedzie foch i płacz. I ja nie wiem czy tak powinno to wygladac? Czy dziewczyny z natury sa takie miekkie, rozmemłane potrzebujace nadmiernej troskliwosci? Czy tak wyglada zwiazek? Czy w waszych relacjach oboje macie swoje pasje ktorym sie poswiecacie? Sam juz nie wiem. Do tego wisienka na torcie byla ostatnia nasza rozmowa, ledwo co zamieszkalismy razem i juz zaczynaja sie rozmowy o tym co dalej, ze ona czuje sie troche zle mieszkajac ze mna bez malzenstwa bo to jest sprzeczne z jej religijnością. Zawsze pojawi sie temat ktory potrafi rozbic stabilnosc naszego zwiazku, zamiast cieszyc sie z tego co dzieje sie wokol nas, zawsze pojawi sie w tle presja i wyciaganie bezsensownych problemow i tak przez caly ostatni rok, a to chwali sie ze jej kolezanka sie zareczyla pokazujac mi jej pierscionek na facebooku, a to chwali sie ze jej przyjaciolka niedawno miala porod i jestem pewien ze ona pewnie tez tego by chciala ale gdy widze takie cos zastanawiam sie czy to jej wewnetrzna potrzebna, czy po prostu "skoro inni tak robia to ja tez chce" bo juz nie raz dawala taki znak o sobie wczesniej. Czasami po prostu brakuje mi ~2 luznych miesiecy bez poruszania wrazliwych tematow, bo taka natretnosc dziala wrecz przeciwnie od zamierzonych celow, bardziej zniecheca gdy ktos nad uchem pyta sie co dalej.

Powoli dochodze do konkluzji z pierwszego akapitu, ze chyba nie nadaje sie do zwiazku. Ale czy napewno tak jest? Czy ja wymagam zbyt wiele? Czy nie mozemy byc zwiazku, cieszyc sie nasza wspolnie spedzanym czasie, realizowac sie zawodowo i spedzac czas na swoj wlasny sposob bez wyrzutow sumienia i poczucia ze jestesmy jakos bardzo ograniczani? Chcialbym by moja partnerka miala jakies zycie poza mna, zeby sie spotykala z przyjaciolmi, zeby sie realizowala w swoich planach a nie partnerke ktora jest ode mnie mocno uzalezniona.

#logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zwiazki

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #624072a59df1c36994524530
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Wesprzyj projekt
  • 15
@AnonimoweMirkoWyznania: Rozbieżność priorytetów trochę macie z tego co napisałeś no i twoja partnerka wymaga więcej uwagi niż jesteś jest w stanie zaoferować. To bardziej niedopasowanie niż nieumienie w związki. Sam jestem bardzo needy osobą jak już się do kogoś przywiążę i mam to po prostu na uwadze przy szukaniu partnera, bo wiem że wiele osób by nie wyrobiło XD A pojawiające się od czasu do czasu wątpliwości co do sensu bycia
@AnonimoweMirkoWyznania: brzmi raczej jakby Ty był jej hobby. Może spróbuj ją wciągnąć w Twoje zainteresowania, jeśli nie ma swoich? Albo nakłoń do poszukania czegoś tylko dla niej, żeby każde z Was mogło się realizować
@AnonimoweMirkoWyznania: dziwisz się że naciska na ślub? Przecież ona też ma już ok 30 lat, więc tonostat i dzwonek, Ty mówisz że ona jest jak dziecko, podczas gdy Ty sam nie wiesz czego chcesz. Ogarnij się i ją poproś o rękę jak ją kochasz a jak nie to nie trzymaj jej w niepewności. Tylko potem nie płacz tutaj że być może popełniłeś największy błąd w życiu i zastanaiwasz się jak to
BliskaRopucha: "Chcialbym by moja partnerka miala jakies zycie poza mna, zeby sie spotykala z przyjaciolmi, zeby sie realizowala w swoich planach a nie partnerke ktora jest ode mnie mocno uzalezniona"

Też bym chciał, ale o dziwo kobiety mają w większości z tym cholery problem. Poznałem masę kobiet, byłem w kilku poważniejszych związkach i praktycznie każdy rozpadał się z tego powodu, że za długo siedzę przy swoich projektach a kobieta siedzi i
@AnonimoweMirkoWyznania: W sumie to troch brakuje Tobie doświadczenia w związku i temu przestało się układać. Ludzie na ogół są trochę ekspansywni, a jak wchodziłeś w ten związek to dziewczyna starała się zagarnąć Twój czas, a Ty przez brak asertywności oraz doświadczenia pozwoliłeś sobie na deczko za dużo.
Linia została przesunięta i z racji że nie ma już co więcej przesuwać Ona tworzy sztuczne problemy i tak to działa jak jest za
AzjatyckiKnur: > I tez jakos nie wymagam zbyt wiele, ale z uwagi na moja partnerke musialem ograniczyc czas na moje hobby do minimum, bo czuje wyrzuty sumienia kiedy widze jak moja dziewczyna sie nudzi w domu bo ciezko jej sie samej soba zajac, siada obok mnie gdy pracuje i porusza jakies problemy z kolezankami czy problemy rodzinne ktore szczerze, srednio mnie interesują. O wiele czesciej musze dochodzic do kompromisow ktore beda
@Kazadum: Tu raczej nie ma nic do powiedzenia więcej. Mechanizm wszędzie taki sam, w nowej pracy jak dasz z sibie 200% a potem zejdziesz do 100 to się zapytają co tak wolno. Kwestia szacunku do swojego czasu.
A to że ktoś nie potrafi sobie znaleźć zajęcia to już tylko jego problem.