Wpis z mikrobloga

#koty #zwierzaczki #poznan

TL:TR
Oddałem właścicielce kota po roku od jego zaginięcia

W ostatnią niedzielę wieczorem w piwnicy bloku, w którym mieszkam, usłyszałem miauczenie. Okazało się, że utknął w niej kotek. Był bardzo płochliwy i nie dał się złapać. Zawsze gdy wchodziłem do piwnicy to uciekał do szczeliny koło rury, z której nie dało się go wyciągnąć. Dzikie koty w okolicy to raczej rzadkość dlatego postanowiłem spróbować go złapać. W niedzielę z powodu braku pomysłu i materiałów jedyne co mogłem zrobić to zostawić mu jedzenie. Kot był nawet nie tyle co głody a spragniony. Zostawiłem mu pełną miskę wody. Gdy wróciłem po godzinie, miska była całkowicie pusta.

W poniedziałek zadzwoniłem do schroniska w Poznaniu z pytaniem co robić i czy ewentualnie nie udostępnią mi żywołapki. Niestety nie było takiej możliwości. Pani zasugerowała kontakt ze strażą miejską. Niestety nie udało mi się do nich dodzwonić. Postanowiłem zatem z hantli i starego kartonu stworzyć własną pułapkę. Niestety jednak z genialnego pomysłu wykonanie wyszło takie se. Mechanizm spustowy był za mało czuły i nie zadział.

Dzisiaj rano udało mi się skontaktować ze strażą miejską, która przysłała patrol. Niestety panie nie posiadały przy sobie odpowiedniego sprzętu do złapania kota. Poleciły mi jednak kontakt do fundacji ,,Na Ratunek Bezdomniakom". Pani z fundacji była tak miła użyczyć mi profesjonalnej żywołapki. Po około godzinie od zastawienia pułapki kotek został złapany. Była to młoda czarnobiała kocica. Bardzo przyjazna i spragniona pieszczot. Gdy tylko nie jadła natychmiast przychodziła się połasić. Zabrałem ją do weterynarza gdzie okazało się, że posiada chip. Od razu zadzwoniłem do właścicielki, która w czasie rozmowy przez telefon się popłakała. Okazało się, że mieszka niedaleko więc od razu poszedłem zwrócić kota.

I tutaj następuje niesamowita część historii. Właścicielka opowiedziała nam, że jej ś.p. mama zostawiła w zeszłym roku na początku marca uchylony balkon. I półroczna wtedy ,,Lifka" przez niego wyskoczyła. Kot przez równy rok żył jak dziki na osiedlu. Nie mam pojęcia jak udało mu się przeżyć tak długo. Właścicielka porzuciła już nadzieję, że kiedykolwiek odzyska kota. Była pewna, że zginał pod kołami. Dawno nie widziałem kogoś tak wzruszonego i szczęśliwego. Powiem wam, że czuję się niesamowicie. Chyba jeszcze nikomu w życiu nie sprawiłem tyle radości.

A tu parę fotek do historii:
Martsan - #koty #zwierzaczki #poznan 

TL:TR
Oddałem właścicielce kota po roku od ...

źródło: comment_1647378260llfxTGko5kK9kjhGD9tybr.jpg

Pobierz
  • 8