Wpis z mikrobloga

Nie ma ludzi z bardziej naiwną wizją historii niż libertarianie:

https://myslkonserwatywna.pl/wywiad-z-hansem-hermanem-hoppe-demokracja-czy-monarchia/

Lew Rockwell: Jednym z punktów Pańskiej książki “Demokracja: bóg który zawiódł”, które to dzieło najbardziej mi zaimponowało, była różnica pomiędzy wojnami prowadzonymi przez monarchów a tymi z czasów demokracji; te pierwsze wydają się być – jak określił Misses – wojnami żołnierzy, podczas gdy wojny demokratów pełne są masowych morderstw ludności cywilnej na skalę, której nigdy przedtem nie widziano w dziejach.

Hans-Hermann Hoppe: Również to ma związek z faktem, że monarchowie uważali kraj za swoją własność, a powodem wyruszenia na wojnę bywał zwykle spór o prawa do niej. Czy jestem właścicielem tego zamku, czy też należy on do kogoś innego? Tamta prowincja jest moja, czy nie? Cel był zawsze ograniczony, podczas gry wojny demokratyczne wykazują tendencję do bycia konfliktami ideologicznymi. Chcesz wyzwolić dane państwo, chcesz nawrócić jego mieszkańców na inną ideologię, jednak trudno dokładnie określić, kiedy właściwie uda ci się osiągnąć cel. Jedynym pewnym sposobem na wykonanie zamiaru jest wybicie całej populacji państwa, które starasz się najechać lub okupować. Monarcha nigdy nie będzie zainteresowany takim obrotem spraw. W końcu chce on przyłączyć daną prowincję lub zamek do własnego dominium, w związku z czym postara się dokonać jak najmniejszych zniszczeń. Dla króla rozpoczęcie wojny było dość proste, ale nigdy nie nastręczało też kłopotu stwierdzenie, czy cel został już osiągnięty, a konflikt można zakończyć. Nigdy nie było żadnej motywacji ideologicznej, która determinowała by to, że jedni królowie wyruszali na wojnę przeciw innym. W przypadku systemów demokratycznych, w wojnach domowych lub religijnych, dochodzi do starcia cywilizacji, systemów wartości, co sprawia, że problem jest niemal niemożliwy do zażegnania nawet w przypadku zakończenia walk jako takich. W dodatku „wojny królewskie” zostały tak określone przez społeczeństwo. Król musiał liczyć na ochotników, którzy wzięli by udział w jego wojnach, z kolei w przypadku demokracji uczestniczy w nich cały kraj: poświęca się jej całe zasoby, a także przeprowadza pobór. Nie istnieje on już obecnie w Stanach Zjednoczonych, ale generalnie jest zjawiskiem typowym dla innych państw demokratycznych; ludzie mogą zostać wciągnięci w wojnę i zmuszeni do wzięcia w niej udziału przy użyciu argumentu, że „teraz macie swój udział w wojnie, bo w demokracji macie swój udział w rządzeniu państwem, więc teraz winniście walczyć w wojnach prowadzonych przez Państwo”. W przypadku monarchii ludzie nie mają udziału w państwie, które uznaje się za domenę króla, społeczeństwo funkcjonowało jako podmiot odrębny od państwa, a w związku z tym jego zaangażowanie w wojnę było znacznie bardziej ograniczone.


#neuropa #4konserwy #bekazprawakow #libertarianizm
  • 15
@M_xxx: Nie tylko. Władza monarchiczna była przecież silnie zrytualizowana i nie można jej sprowadzać do tego, że król uważał kraj za własność.
@BRTM: dlatego dwie największe wojny w dziejach wywołały: 1) monarchie walczące o wpływy w Europie ( i te "relacje rodzinne" każdy miał w dupie, 2) kraje totalitarne, mające w dupie demokracje.
@Xizor: Bo problemem nie jest to nominlna głowa państwa a system rządów i przede wszyskim nacjonalizm. Zarówno w Cesarstwie Niemieckim jak i w państwie Austro-Węgierskim monarcha miał słabą pozycje.

O ile przed erą nacjonalizmów osoba biorąca udział wojnie miała z tego wymierne korzyści w postaci łupów i dobrego żołdu (jeśli była z plebsu) lub nadaniami ziemskimi, udziłem w łupach i realnymi przywilejami politycznymi (jeśli była lepiej urodzona) o tyle wraz z
@BRTM: O ile cenię Hoppego, to nie zgodziłbym się z nim w sprawie niewszczynania wojen z pobudek ideologicznych w dobie monarchii.
Owszem, były walki z powodów religii, zasobów czy personalnych kwestii osoby sprawującej władzę.

Rzeczywiście jednak państwo było własnością króla/księcia, przez co w jego własnym interesie było zapanowanie tam warunków - sprawność w rządzeniu, ale i wstrzemięźliwość oraz umiar w doborze zadań państwa. Obecnie w państwach demokratycznych władza jest przepustką do
Rzeczywiście jednak państwo było własnością króla/księcia, przez co w jego własnym interesie było zapanowanie tam warunków - sprawność w rządzeni


@vrim: Skoro państwo było własnością króla, to jakim cudem w Anglii udało wymusić się choćby wielką kartę swobód? Traktowanie monarchii jako własności może odnosić się do jakiś Merowingów, ale nie do monarchii dajmy na to XIII wieku.
@BRTM: Król Anglii mógł uznać, że zgodnym z jego interesem jest zagwarantowanie wasalom pewnych praw. W warunkach rozdrobnienia feudalnego obraz oddziaływania przez suzerena był rozmyty.