Wpis z mikrobloga

Uchodźcy wojenni w moim domu. Jeszcze miesiąc temu takie zdanie było równie absurdalne jak jutro wlazę na Everest. Dzisiaj uchodźcy wojenni w moim domu układają się do pierwszego od trzech dób spokojnego snu.
Kobieta z nastoletnią siostrą i swoim pięcioletnim synkiem. Z Dnipro. Jak do nieodległej elektrowni wleźli terroryści to spakowali parę rzeczy i na pałę pociągiem jak najdalej na zachód. Z pociągu zaczęła obdzwaniać rodzinę i znajomych gdzie właściwie jechać. Zadziałało jakoś tak dziwnie, że trafili do mnie, ktoś z pomagających natrafił na moje ogłoszenie na olxie. Jak wiozłem ich z dworca do domu to pięciolatek pytał się czy będą bandyty (czyli ruscy) czy będą syreny (alarmowe) nie mógł uwierzyć że już nie, że już nie. Mało się wtedy nie poryczałem. Też mam takiego rozgadanego zuchwałego pięciolatka. Gula mi podchodziła później parę razy bo moi goście w swoich opowieściach potwierdzali doniesienia z mediów, z internetów.
Oni zupełnie zwykli ludzie. Mąż, który został, budowlaniec, ona kosmetyczka z własnym biznesikiem, nastolatka z nosem w smartfonie, no i gadatliwy, grubiutki, bojący się schodów pięciolatek.
Co będzie dalej, zobaczymy. Na razie mogą zostać tyle ile będzie potrzeba. Są w moim domu, to moja s'imia. #ukraina #wojna #uchodzcy
  • 34