Aktywne Wpisy
D00msday +43
Teksty feministów "relacja 16-stki z facetem w wieku 25 / 30 lat to dosłownie pedofilia!!1111" pokazują, jak mocno w obecnych czasach represjonowana i zwalczana jest normalna, męska seksualność. Nie tylko zresztą męska seksualność, ale generalnie mężczyźni w obecnym systemie społecznym. Nawet tutaj na wykopie są ewenementy, które twierdzą, że macie się zamknąć, pod żadnym pozorem nie umawiać z młodszymi laskami i brać jakieś karyny w swoim wieku po peniso-karuzeli. A wszystko po
olciax555 +2
Trochę wywoływałem to, że od dawna w lidze nie rozstrzygnęliśmy meczu na swoją korzyść w ostatnich minutach. Teraz, gdy wreszcie to się stało, postanowiłem sprawdzić, kiedy to było poprzednim razem. Jeżeli chodzi o doliczony czas, to Lopes z Lechem jesienią 2020, ale również z Wisłą Kraków Tomas Pekhart przesądził o zwycięstwie, choć było to w 89. minucie. Potem jeszcze Kacper Kostorz z Górnikiem Zabrze, ale to w jeszcze wcześniejszej minucie meczu.
Jesienią Legia odniosła dwa takie zwycięstwa, które miały przynieść przełamanie. Najpierw z trudem, w ogromnych mękach, wyrwała 1:0 z Jagiellonią, a pod koniec rundy pokonała wysoko Zagłębie 4:0. Ani to, ani to nie pomogło. Teraz mamy zwycięstwo osiągnięte niemal w ostatniej minucie spotkania, i to po stracie gola, na co Legia zwykle nie umiała właściwie zareagować. Już powoli kończą się możliwości takiego przełamania, więc jeżeli ten mecz nim nie będzie, to już raczej nic. A wtedy nadal trzeba będzie być przygotowanym na takie „widowiska”.
Jeszcze w miarę świeżo mam w głowie mecz z Niecieczy, a na tym tle dzisiejszy mecz nie wyglądał aż tak dramatycznie, a przynajmniej pierwsza połowa. Być może szybko strzelony gol aż tak pomógł, ale z drugiej strony, tydzień temu Legia na tym etapie nawet nie zbliżyła się do pola karnego Bruk-Betu, a co dopiero mówić o akcji zakończonej strzałem. Tutaj tak naprawdę wystarczyło podanie z pierwszej piłki Mladenovicia, a Rosołek i Pekhart byli 1 na 1 z obrońcami. Zawodnik na skrzydle wreszcie miał odpowiednią pozycję dośrodkowania, a Pekhart już kolejny raz uciekł Frydrychowi. Pamiętam, jak poruszałem ten temat przy okazji wspomnianego meczu z Wisłą w 2020 roku. Legia była krytykowana za ciągłe granie dośrodkowaniami na Pekharta, a wtedy zwracałem uwagę na to, że to jest różnica – granie piłki z nieprzygotowanej pozycji w tłum zawodników, a granie piłki na nos napastnika, który wyprzedził obrońcę. Wtedy znakomitą centrę dał Juranović, teraz Rosołek.
Było też kilka innych niezłych symptomów. Przy pierwszej sytuacji Wszołka, piłka poszła jak po sznurku jak na standardy Ekstraklasy, a w polu karnym było czterech zawodników Legii. Tak to powinno wyglądać, jeżeli chce się strzelać, już nie mówiąc o punktowaniu na poziomie Ekstraklasy, pod warunkiem oczywiście, że przeciwnik na to pozwoli.
Zastanawiałem się, czy Wisła jakkolwiek odpowie, bo mieli jedną naprawdę dobrą sytuację Ondraska, gdzie nastąpiło spore nieporozumienie w defensywie Legii, ale przez większość czasu pod bramką Miszty nic się nie działo. Legia zdecydowała się na czekanie na błąd, może nie oddała pola wyraźnie i nie dała się zdominować, ale też nie cisnęła specjalnie po drugiego gola – po prostu czekała. W lepszych czasach takie czekanie prawdopodobnie przyniosłoby podwyższenie wyniku, bo sytuacje ku temu były. Potem… zawsze jestem za tym, aby winy szukać najpierw w zawodnikach, a potem we wszystkim innym. Dlatego trzeba powiedzieć, że Miszta popełnił poważny błąd i że koszmary wróciły bardzo szybko. Tylko że zdążył go naprawić, a sytuacja była bardzo prosta do zinterpretowania. To, że nie można wykopać piłki, którą bramkarz choćby dotyka ręką, to absolutne podstawy, a jednak postanowiono inaczej. To naprawdę przestało być śmieszne.
Widać było, że zawodnicy mieli problem w zaistniałej sytuacji. Znowu widzieliśmy obrazki, że wszyscy stoją i mało kto ma odwagę wziąć grę na siebie. Przez dużą część meczu widać było nerwowość, bo nawet mimo że Legia i Wisła są bardzo słabe, to jednak presja gry o utrzymanie też robi swoje. Ci zawodnicy w innych okolicznościach (np. w innych klubach czy w innej sytuacji w tabeli) prawdopodobnie wyglądaliby lepiej. Na szczęście znów Josue odnalazł Wieteskę, co dopiero pierwszy raz przyniosło nam punkty, w poprzednich takich sytuacjach niewytłumaczalnie przegrywaliśmy ze Stalą i Górnikiem Zabrze. Sytuacja jest trudniejsza do oceny niż gol dla Wisły, tym bardziej, że Kuveljić w powietrzu popycha Wieteskę, a we wszystko wmieszał się jeszcze bramkarz. Spore zamieszanie i sam jestem ciekaw, jak sędziowie by to uzasadnili. To znaczy, jeszcze ciekawsze, co by wymyślili na obronę decyzji o golu na 1:1, tutaj zaś nie wszystko jest takie oczywiste.
Wydaje się, że zmiana ustawienia na czterech obrońców trochę pomogła, przynajmniej o tyle, że zawodnicy na bokach nie byli osamotnieni. Nadal to na Mladenoviciu i Wszołku powinien spoczywać ciężar podłączania się w akcje ofensywne, a mimo że należeli do słabszych w zespole, to aż tak na tym nie ucierpieliśmy. Rosołek prochu nie wymyśli, ale kolejny raz dał konkret. Za poprzedniej kadencji Vukovicia miał podobną rolę i kilka razy się to sprawdziło, w polu karnym może być bardzo pożyteczny, gdy rywale skupią się na Pekharcie – nieco kosztem tego, co będzie działo się w rozegraniu, ale i tak nie było najgorzej. Nie byłem przekonany do prawej strony, gdzie akurat po zmianie formacji nie było jedynego nominalnego prawego obrońcy, a typowy skrzydłowy siedział na ławce. I nadal nie wiem, czemu Kastrati wszedł za Wszołka tak późno, powinno to się stać najpóźniej po golu na 1:1, ale to szczegóły.
W każdym razie niektórzy zawodnicy mogą u Vuko zyskiwać, inni tracić. Ewidentnym wygranym jest na razie Rosołek. Przypominam sobie też na marginesie, że to jedyny trener, u którego jak do tej pory sprawdzał się Michał Karbownik, nawet gdy potem Czesław próbował go wrzucić na ulubioną pozycję. Problem za to może mieć Muci, który oddalił się od gry i trzeba też uczciwie powiedzieć, że wiosną na razie nie dał argumentów, aby go wystawiać. Każdy może być potrzebny w tej rundzie, więc nie ma co go skreślać, ale na pewno nie ma już takich notowań, jakie miał u poprzedniego trenera.
Trochę pomogła też obecność Celhaki w środku w miejsce Slisza, choć uważam, że Albańczyk gra poprawnie i w miarę przyzwoicie, ale nie jest to nic nadzwyczajnego – po prostu na tle Slisza to wygląda jak różnica kilku poziomów. Poza tym Nawrocki trochę odważniej stara się wyprowadzać piłkę, parę strat dzisiaj przez to miał, ale oprócz momentów, kiedy nasi obrońcy tradycyjnie lagowali, to były też próby wyjścia piłką po ziemi. Rose’a oceniłbym bardzo pozytywnie, nawet za dobre chęci, choć zwykle tego nie robię. Nawet jeśli nie umiał, to przynajmniej robił co mógł. To wrażenie zatarło jednak zachowanie przy golu dla Wisły, gdzie bardzo łatwo uciekł mu Ondrasek.
Zauważyłem też, że dawno tak pod grą nie był Pekhart, który zwykle ma kilka podań w meczu, a dziś wielokrotnie przetrzymywał piłkę w środku i oddawał komuś z drużyny. Parę razy nawet minął obrońców Wisły, jak i miał sytuację na sam na sam – to mu się w zasadzie nie zdarzało. To duża odmiana względem tego, co widzieliśmy ostatnio. Na pewno duża część można wyjaśnić przez poziom gry Wisły, ale i zawodnikom Legii nieco lepiej się grało po wyjściu na prowadzenie.
Przez to wszystko nie było czasu, aby pomyśleć o Pucharze Polski, a to już w środę. Sytuacja niestety się zmieniła i teraz nie ma co się cieszyć, że gramy z Górnikiem Łęczna, bo możemy z nimi odpaść. W dodatku potrzeba dwóch młodzieżowców w składzie, a to oznacza albo Misztę, albo Skibickiego, chyba że Vuković zaskoczy jak Gołębiewski w Skolwinie i postawi na Ciepielę. W każdym razie nadal uważam, że trzeba te rozgrywki traktować jak najbardziej poważnie, ale widać po początku rundy, że nie będzie łatwo. Tutaj nie ma czego liczyć ani planować, trzeba się skoncentrować na meczu z Górnikiem, który i tak jest tylko o przedłużenie nadziei.
Jeżeli ktoś czeka na mój komentarz (wątpię) odnośnie wojny i agresji Rosji na Ukrainę, to przypomnę tylko, jak reagowano na oprawę kibiców Legii przed meczem ze Spartakiem. Krótko mówiąc, wyśmiewano zarówno treść, jak i formę przekazu. Z dzisiejszej perspektywy, ale i z ówczesnej, okazały się one słuszne. Szkoda tylko, że zawodnicy Legii nie wyrzucili Spartaka z rozgrywek, bo mogli to zrobić, a tak to dziś Spartak jest sobie losowany w 1/8 LE i pewnie pogra bez problemu z Lipskiem, my zaś nie jesteśmy nigdzie. Z kolei na wschodzie sytuacja jest bardzo ciężka, ale nie zaczęła się wczoraj i to powinien być wyrzut sumienia wielu państw od dawna. Ciężko o optymizm i pozytywne zakończenie, ale mimo wszystko robię sobie jeszcze jakieś resztki nadziei.
#kimbalegia #legia