Wpis z mikrobloga

Przegryw nabyty jest gorszy od przegrywu wrodzonego.
Ten pierwszy ma świadomość tego, że miał "normalne" życie, to znaczy że posiadał potencjał, aby zostać normikiem, czasem spotkał się z jakąś dziewczyną, nie mieszkał w patologii, nie był najgłupszy, i tak dalej...

Jednak po drodze coś poszło nie tak, najczęściej ze względu na zmiany w trakcie dojrzewania, gdy mogą uaktywnić się geny związane za dewaluację aparycji. W efekcie tracimy naturalne predyspozycje - tak zwana "morda" - do funkcjonowania w społeczeństwie jako normik, spada nasza motywacja i pogrążamy się w przegrywie poprzez izolowanie, gdyż przeczuwamy że nadchodzi nieuchronne.

Przegryw wrodzony nie ma z kolei pojęcia o tym jak to jest być normikiem, a wiedzę o tym czerpie najczęściej od innych wrodzonych przegrywów, co jest bardzo wypaczonym punktem widzenia. Dlaczego taki upadek ze szczytu* jest gorszy? Bo wiemy z autopsji co bezpowrotnie straciliśmy, miast jedynie się tego domyślać. Podobnie, gorzej mieć przegryw nabyty niż narzekać na to że nie jest się chadem, samemu będąc normikiem (to jest tak zwana hipoteza downgrade'u, w której w skrócie chodzi o to, że bardziej bolesne jest doświadczenie utraty niż projekcja potencjalnego zysku).

* "szczyt" z punktu widzenia przegrywa, czyli przeciętne normickie życie
#przegryw
  • 4