Wpis z mikrobloga

Średniego wzrostu blondyn, chudy i pozornie wątły, ale żelaznego zdrowia i energii, Ungern żyje wojną. Nie jest to oficer w powszechnie przyjętym znaczeniu tego słowa, jako że nie tylko nie zna najbardziej elementarnych przepisów i podstawowych zasad służby, ale nieustannie popełnia wykroczenia zarówno przeciwko dyscyplinie zewnętrznej, jak i wychowaniu wojskowemu – jest to typ partyzanta amatora, łowcy tropiciela śladów z powieści Mayne-Reida. Obszarpany i brudny, śpi zawsze na podłodze, wśród Kozaków z sotni, jada ze wspólnego kotła i mimo że wychowany w dostatku i komforcie, robi wrażenie człowieka, któremu zupełnie na nich nie zależy. Na próżno próbowałem przekonać go o konieczności zadbania przynajmniej o wygląd zewnętrzny.


Opis bohatera tego wpisu autorstwa Piotra Wrangla, generała lejtnanta Armii Imperium Rosyjskiego, jednego z najważniejszych przywódców "białych" Rosjan.

Rosyjski "biały" Krwawy Baron, cz. 1

Niedługo część druga, a jeśli wpisy "chwycą", to kto wie - może coś jeszcze wleci, jak najdzie chęć.

W tym wpisie opowiem pierwszą część historii postaci tak barwnej, jak i kontrowersyjnej, która swoimi czynami i dokonaniami jak mało kto nadaje się na nakręcenie filmu, tudzież miniserialu opisującego jego życie.
Człowiek, który ze względu na to co i przede wszystkim gdzie robił, w Polsce jest raczej mało znany, biorąc pod uwagę ogólnie słaby poziom wiedzy o wojnie domowej w Rosji w latach 1917-1922, a już tym bardziej jeśli mówimy o teatrze działań na Dalekim Wschodzie.

Roman von Ungern-Sternberg, bo o nim mowa, urodził się 10 stycznia 1886 roku w austriackim Grazu. Jego ojcem był estoński Niemiec Theodor von Ungern-Sterneberg, z którym matka Sophia Charlotta von Wimpffen rozwiodła się(prawdopodobnie choroba umysłowa Theodora) gdy Roman miał sześć lat. Przeprowadzili się do Tallinna(wtedy Rewla). Gdy nasz młody bohater miał 8 lat, jego matka ponownie wyszła za mąż, również za arystokratę(a jakże), barona Oskara von Hoyningen-Hüne.

Roman już od dziecka był niezłym ananasem - naganne zachowanie, bardzo złe nastawienie do ojczyma i awanturnicza natura przysporzyły mu wtedy sporo problemów ale jak wiadomo, arystokrata może, więc dzięki staraniom ojczyma przyjęto go do akademii morskiej w Petersburgu. Oczywiście myli się ten, kto myśli że wojskowy dryl od razu ułożył młodego chłopaka, jak dymił tak dymił nadal i w 1905 roku został wyrzucony ze szkoły. Nie chcąc wracać do majątku ojczyma zaciągnął się do wojska. Jak widać z czasem wojsko bardziej przypadło mu do gustu, czego dowodem był powrót z wojny rosyjsko-japońskiej jako odznaczony medalem kapral.

Powróciwszy do Rosji w 1906 roku dostał się do prestiżowej Pawłowskiej Akademii Wojskowej, kształcącej kadry oficerskie. Studiował logistykę, sztukę saperską oraz taktykę, jednocześnie zgłębiając wiedzę o buddyzmie i okultyzm.

Na Akademii nie był jakimś orłem ale zakutym łbem również nie. Ukończył studia jako "średniak", co nie sprawiało raczej, że dzięki wynikom będzie mógł służyć w nie wiem jak elitarnych jednostkach. Mimo wszystko wybrał jednostkę, no dosyć ciekawą biorąc pod uwagę miejsce stacjonowania - 1 Arguński Pułk Kozacki wchodzący w skład wojska zabajkalskiego, który stacjonował w Daurii, przy granicy z Mandżurią. Specyficzna dla takich miejsc atmosfera, najwidoczniej odpowiadała naszemu awanturnikowi, jak pisze historyk Williard Sunderland służba tam wyglądała tak:

Musztry, wyjazdy na patrole, eskortowanie (skazańców i osadników), wypady (na chińskich bandytów) i kolejne musztry, przerywane hazardem, pijaństwami, wyścigami konnymi, a wszystko to pośrodku dziczy, głównie w męskim towarzystwie. W oficerskich bibliotekach było niewiele książek. Miasta ze sklepami, teatrami lub burdelami były odległe o wiele dni drogi.


Oczywiście Pan van Ungern-Sternberg nie byłby sobą, gdyby nie zaznaczył swojej obecności, prędko popadając w konflikt z jednym z oficerów i odbywając z nim pojedynek. Obyło się bez większych obrażeń. Na skutek tego nasz baron opuścił pułk. Wpływy rodziny kolejny raz ustawiły chłopaka i wylądował w 1. Amurskim Pułku Kozackim, który stacjonował w Błagowieszczeńsku przy granicy z Chinami.
Przy okazji przeniesienia do innego oddziału, tutaj również pokazał swój charakter i przed wyjazdem, jeszcze w Daurii założył się z oficerami, że przejedzie do Błagowieszczeńska 400 kilometrów konno, żywiąc się tym, co znajdzie po drodze. Oczywiście zakład wygrał.

W nowym miejscu nie porzucił awanturniczych zachowań, bo i po co ;)

W 1911 roku wziął półroczny urlop i udał się w rodzinne strony. Po powrocie do pułku wziął udział w kolejnym pojedynku, który prawdopodobnie zaowocował wyrazistą (a później sławną) blizną na czole. 4 lipca 1913 roku przesłał do stolicy prośbę o przeniesienie do rezerwy. Nim odpowiedź dotarła do Błagowieszczeńska, Ungern stwierdził sobie, że ruszy w mongolski step, gdzie spędził kolejne miesiące – jesienią zwiedził Urgę, a gdy generalicja Imperium Rosyjskiego postanowiła przeszkolić mongolską armię, próbował zyskać przydział do rosyjskich garnizonów w Urdze lub Kobdo. Nie dostawszy zgody rozpoczął służbę jako kapitan nadetatowy w Kobdo. Mając dużo wolnego czasu szkolił się w języku, a będąc poliglotą (znał niemiecki i rosyjski, wyniesione z domu, a także, jako arystokrata, francuski i angielski) szybko opanował go w stopniu zadowalającym.

Z przybyciem do Mongolii Ungern wiązał wielkie nadzieje – poznał obyczaje, religię i ludzi, jednakże zaledwie po kilku miesiącach musiał ją opuścić. W 1914 roku był z powrotem w Rewlu, bez pracy i perspektyw na przyszłość, żyjąc z oszczędności i dzięki pomocy rodziny.

Kiedy wybuchła I wojna światowa, został zmobilizowany już 19 lipca 1914 i przeniesiony do pułku nerczyńskiego wojska zabajkalskiego, który brał udział w krwawych walkach na froncie wschodnim. Ungern wziął udział w marszu 2. Armii Samsonowa na Prusy, walczył pod Tannenbergiem, gdzie zginął jego kuzyn Friedrich von Ungern-Sternberg.

Gdy siły niemieckie wkroczyły do krajów nadbałtyckich, rozpoczęła się wojna manewrowa. Ungern jako zapalony kawalerzysta i Niemiec doskonale sprawdzał się w rajdach na tyły przeciwnika oraz misjach zwiadowczych. Za przeprowadzenie zwiadu pozycji nieprzyjaciela 22 września 1914 „w odległości zaledwie stu-stu pięćdziesięciu metrów od niemieckich okopów, pod silnym ogniem karabinowym i artyleryjskim” otrzymał Order Świętego Jerzego IV klasy. W ciągu dwóch pierwszych lat wojny został odznaczony jeszcze czterokrotnie, w tym Orderem Św. Anny.

W latach 1914–1916 walczył w Prusach Wschodnich, Galicji i Karpatach, gdzie trafił pod komendę cytowanego na początku wpisu gen. Piotra Wrangla. We wrześniu 1916 roku otrzymał awans na podesauła(oficera) wojsk kozackich oraz dowództwo nad sotnią. Mimo awansu jego zachowanie nie uległo zmianie i 22 października, przebywając na urlopie w Czerniowcach, wdał się w awanturę w hotelu „Czarny Orzeł”, czego efektem było okaleczenie adiutanta komendanta miasta, Zagorskiego; sąd wojskowy 8. Armii, pod wrażeniem przeszłości wojennej Ungerna oraz dzięki wstawiennictwu Wrangla, skazał go na karę zaledwie dwóch miesięcy więzienia.

Tyle grubych sytuacji i awantur zaliczył, a największe były dopiero przed nim. Ale o tym już w części drugiej.

#historia #rosja #wojsko #ciekawostkihistoryczne #wojnadomowa #gruparatowaniapoziomu
DonTommasino - > Średniego wzrostu blondyn, chudy i pozornie wątły, ale żelaznego zdr...

źródło: comment_1644929226o2rtVToXlDeqLpY7LOkvrx.jpg

Pobierz
  • 8
  • Odpowiedz