Wpis z mikrobloga

Krotka dzisiejsza historia z kategorii pkp love.

#coolstory albo raczej #uncoolstory #pkp

Pociąg dojeżdża do stacji. Ja ustawiony na samym tyle, bo w tamtą stronę będę się kierował po wyjściu. Pociąg stanął, kilka sekund później klamka wciąż zacięta, ani w jedną ani w drugą. Pcham, szarpię, nic. Idę szybkim krokiem do następnych drzwi, one to samo. Przechodzę do następnego wagonu, pociąg rusza, blokada na drzwi zapadła. Otwieram okno i macham do konduktora, który z tego co wiem ma obowiązek obserwowac peron podczas odjazdu, niestety, tu wystarczyły otwarte drzwi. Biegnę do konduktora, mowię mu żeby się zatrzymali w polu i mnie wypuścili. Odsyła mnie do kierownika pociągu. Idę do niego, tłumaczę żeby mnie wysadzili na stacji, która zaraz będzie i na której nie zatrzymują się pośpieszne ale te mniej spieszące się. Konduktor kpi ze mnie że pierdoła ze mnie nie potrafiąca drzwi otworzyc, tłumaczy jak się drzwi otwiera (nie trafia do niego argument, że jeżdżę pociągami regularnie od ponad 4 lat), kwitując moją prośbę słowami "to nie taksówka". Przychodzi gruba ryba, kierownik składu. Traktuje mnie jak cwaniaka i idzie ze mną pokazac mi, jak się drzwi otwiera. Mijamy tego pierwszego konduktora, który mówi mu po cichu, że drzwi rzeczywiście były #!$%@?. Od tej pory ton przepraszająco-pomocny. Stacje już daleko za mną, jeszcze pół godziny do następnej, zasypują mi pomocnymi informacjami (o której mam pociągi, czy można placic kartą, gdzie bankomat itp), o które wcale nie prosiłem bo zajęty jestem myśleniem, w jaki sposób się na nich odegrac za to, iż nie dotrzymują obowiązków i przez to straciłem czas i drobne na szlugi na drogę powrotną.

Generalnie nie miałbym do nich pretensji, ale gdy konsekwentnie nie przestrzegają swoich obowiązków patrzenia na peron podczas odjazdu, to z drugiej strony bardzo konsekwentnie przestrzegają regulaminu wlepiając mi mandat za jazdę w pociągu bez biletu (trasa była kilkugodzinna, bilet do wschodniej, brak biletu z wschodniej do centralnej).

ch*je.
  • 5
@Cender: odkad zaczalem regularnie jezdzic pociagami przez studia, ani razu nie spotkalem sie z tym zeby nie patrzyl konduktor na sklad przez drzwi do momentu miniecia peronu przez ostatni wagon. Ziebane drew sie trafiały ale nigdy 2 obok siebie. Peszek czyli ;)