Wpis z mikrobloga

#plk #koszykowka

Jutro trzy mecze w Europie polskich zespołów. Miały być 4, ale Śląsk nie pojechał do Lokomotivu w EuroCup, bo Rosjanie pozarażani i mecz przełożony.
Trefl gra o nic w FIBA Europe Cup, Legia jest pod ścianą w tych samych rozgrywkach, a Anwil po dłuższej przerwie wraca do rozgrywek European North Basktball League i zagra mecze dzień po dniu.

Rywale Legii i Trefla dobrze znani, zapowiadałem niedawno, więc tylko updejtuję żeby było aktualnie :)

JUTRO o 17:30 mecz który Legia koniecznie musi wygrać żeby dać sobie szansę na awans do ćwierćfinału FIBA Europe Cup. Do Warszawy przyjedzie raczej bez wielkiej formy i bez szans na awans niemiecki zespół Medi Bayreuth. Transmisja w TVP Sport i sport.tvp.pl

Legia bardzo skomplikowała sobie sprawę awansu fatalnym występem z Holendrami. Do wyjścia z grupy będzie potrzebne zwycięstwo w Parmie, co będzie ultra-ciężkie. Jeśli Parma wygra jutro w Holandii, to konieczne będzie wygranie min. 3 punktami. Teraz Legia ma bilans 2-2 i najpierw musi wygrać z Niemcami, którzy trochę niespodziewanie przegrali wszystkie 5 dotychczasowych meczów. Pierwsze spotkanie tych drużyn miało miejsce niedawno, Legia prosto po kwarantannie wygrała na wyjeździe 95-88. W ciągu ostatnich 2 tygodni widać jednak mały dołek – 2 mało przekonujące zwycięstwa w PLK z dołem tabeli, klęska z Holendrami i porażka z Zastalem. W PLK Legia ma bilans 12-8, może jeszcze walczyć o 2 miejsce w tabeli, ale jednocześnie musi patrzeć za siebie żeby przypadkiem nie wypaść z play-offs. Bayreuth są w środku tabeli ligi niemieckiej z bilansem 9-10. Po meczu z Legią grali w lidze 2 mecze, wygrali z Hamburgiem i przegrali z euroligowym Bayernem.

O rywalu: do Bundesligi awansowali w 2010 i tylko dwukrotnie w swojej historii grali w PO (półfinał 2017 i ćwierćfinał 2018). Kilkanaście sezonów spędzili w dole, a w najlepszym razie w środku tabeli. W ostatnich 4 latach grali 3 razy w pucharach – ćwierćfinał BCL to całkiem niezły wynik, raz też nie wyszli z grupy w Lidze Mistrzów, a dwa sezony temu doszli do półfinału tego pucharu w którym grają z Legią (czyli najniższego), ale rozgrywek nie dokończono.

W składzie:
Jak na zespół z Bundesligi to mało, bo tylko 4 Amerykanów, przy czym zdrowych trzech: na obwodzie był Marcus Thornton (G, 193/29), ale ostatnio złamał palec i miał albo będzie miał operację. Został więc tylko Cameron Wells (PG, 188/34). Thornton był draftowany w NBA w 2015, ale ostatecznie tam nie trafił, grał za to w G-League, Australii i kilku mocnych ligach europejskich (w tureckim Banvicie w BCL). Wellls to weteran, który w Europie jest 11 lat, z czego większość spędził w różnych klubach Bundesligi (grał też po sezonie w Holandii, Włoszech i Francji). Na skrzydle grają Sacar Anim (G/F, 196/25) i Terry Allen (F, 203/29). Anim gra pierwszy rok w Europie, po uniwerku w poprzednim sezonie grał w G-League. Allen zwiedził ligi Węgier, Francji, Izraela, w Niemczech jest trzeci sezon, ale w klubie pierwszy.
Trzech innych obcokrajowców: bardzo ważne postacie to Estończyk Janari Joesaar (SF, 198/29) i Litwin z przeszłością w PLK Martynas Sajus (C, 208/26). Joesaar miał kilka miesięcy przerwy, ale już wrócił. W poprzednich sezonach grał na przemian w Kalevie Tallin i w Hiszpanii, gdzie szło mu słabo. Jest aktualnym kadrowiczem Estonii. Sajus jako młody gracz był wypożyczony w sezonie 2017-18 z Żalgirisu do Polpharmy, sezon później grał w Szczecinie, gdzie miał średnie 12pkt., 6zb. Przed PLK zagrał ponad 20 meczów w Eurolidze w Żalgirisie, a po pobycie w Polsce grał na Litwie w Lietkabelis i ostatnio średnio w hiszpańskiej Manresie. W poprzedniej kampanii zaliczył krótki debiut w kwalifikacyjnym meczu kadry Litwy, ale jest tam bardzo daleko w hierarchii. Mniejszą rolę pełni obwodowy urodzony w Niemczech Irańczyk Philip Jalalpoor (G, 188/29) – koszykarsko kształcił się w NCAA, potem był w niższych ligach Hiszpanii oraz był liderem asyst ligi austriackiej – mało imponujące CV, chociaż zdaje z Iranem był na IO w Tokio.
Najbardziej znany Niemiec to rozgrywający Bastian Doreth (PG, 183/33) – grający 7 sezon w Bayreuth, wcześniej był w Bayernie, grał z kadrą Niemiec na Eurobaskecie 2013, jest też aktualnym reprezentantem, grał przeciwko Polsce w listopadzie. Miał wracać do składu po kontuzji, ale złapał koronawirusa i ostatnio go jeszcze nie było w składzie. Pod koszem od jesieni kontuzjowany jest reprezentacyjny center Andreas Seiferth (C, 209/33) i niejako w jego miejsce wskoczył Moritz Sanders (F/C, 210/24), dla którego jest to pierwszy sezon na poziomie Bundesligi (dotąd grał na zapleczu). Był też młodzieżowym reprezentantem kraju.

Trenerem zespołu jest Austriak Raoul Korner. W Bayreuth jest 6 sezon, w Bundeslidze już 9 lat, a poza Austrią pracował jeszcze w Holandii (gdzie w jednym sezonie był mistrzem kraju).

W statystykach – brylują ci sami gracze i w pucharze i w lidze: nieobecny Thornton (15pkt./mecz w pucharach i 13 w lidze), Sajus (13 i 11), Allen (13 i 12), Anim (11 i 14). Sajus ma też 7.5 zbiórki na mecz w całym sezonie, a Wells śr. 7 asyst w pucharach i ponad 4 w lidze.

Niemcy to dobry rywal na przełamanie, ostatnio grali tylko siódemką graczy, w tym dwójką bardzo niedoświadczonych zawodników. Nie oznacza to jednak że musi to być łatwy mecz, w końcu przy takich problemach kadrowych wygrali z eurocupowym Hamburgiem. Dla Legii to mecz o podtrzymanie szans, więc motywacja powinna być 110%.

-----------------------------------------------------

Trefl zagra ostatni mecz w tym pucharowym sezonie FIBA Europe Cup JUTRO o 18:00 w rumuńskiej Oradei. Transmisja na kanale FIBA YT: https://www.youtube.com/watch?v=C08eymhyFJo

Zespoły grały między sobą w Sopocie w weekend, osłabiony zespół z Sopotu przegrał 73-83 i stracił szanse na awans do ćwierćfinału. Z bilansem 1-4 Trefl zamyka tabelę. Oradea i Sporting mają po 3 zwycięstwa, więc nawet matematycznych szans już nie ma. W PLK Trefl nie grał od bardzo dawna, więc nadal ma bilans 10-8 i będzie walczyć o play-offs. Oradea też nie grała od poprzedniego meczu pucharowego, więc cały czas mają bilans 11-3 i sporo zaległych meczów, przez to w punktowej tabeli są daleko, ale % zwycięstw to top4 ligi.

O klubie: aktualni wicemistrzowie Rumunii, mistrzowie dwóch poprzednich sezonów zakończonych playoffami (2019 i 2018) i również 2016. W pucharach pojawili się już w kilka lat po założeniu klubu, grają dość regularnie przez ostatnią dekadę. W 2017 zagrali nawet bardzo dobrze w Lidze Mistrzów (bilans 6-8, ale bez awansu do dalszych faz), największy sukces to 3 miejsce w FIBA Europe Cup przed rokiem, kiedy te rozgrywki po kowidowej przerwie były słabo obsadzone. Przegrali wtedy półfinał ze Stalą (66-77), a w obecnych rozgrywkach, w pierwszej fazie grupowej dwa razy z Legią (68-75 i 66-76).
W składzie masa graczy z niedawną przeszłością w PLK, w sumie aż 8 obcokrajowców, ale nie wszyscy grają we wszystkich meczach:
Na obwodzie: głównym rozgrywającym jest Litwin Dovis Bickauskis (G, 191/29), grający pierwszy sezon poza Litwą, z dużym doświadczeniem (również pucharowym) i dwóch poprzednich sezonach w silnym Rytas (w Lidze Mistrzów i EuroCup). W kwalifikacjach do Mundialu 2019 zadebiutował w kadrze Litwy, ale były to jego jedyne 2 mecze poza Uniwersjadą, ale wiadomo że tam grają totalne rezerwy. Na pozycji 2 (a czasem nawet na skrzydle przy niskich ustawieniach) gra dwójka ex-PLK: Amerykanin Stephen Holt (G, 193/31) i Kris Richard (G/F, 196/33). Holt w 2018 krótko przed play-offs dołączył do Stali, ale nie był takim x-factorem jakim się spodziewano, mimo wszystko zdobył wicemistrzostwo Polski. W karierze przeplatał ligę australijską z mocnymi ligami europejskimi (Hiszpania, VTB), po Stali grał w Astanie, w Słowenii i znowu w Astanie. Richard to gracz Zastalu z zeszłego sezonu, wicemistrz Polski, który ze świetnej strony pokazywał się i w PLK i w VTB. Wrócił do Oradei tego lata, bo przed PLK grał tu 2 sezony. Po skończonym sezonie w PLK grał też chwilę w Strasbourgu we Francji. Od grudnia pauzuje kolejny znany z naszej ligi - Litwin Martynas Paliukenas (G, 191/29), ale kiedy był dostępny pełnił rolę zmiennika na kilkanaście minut. W PLK spędził aż 6 sezonów, Polpharma, Szczecin i ostatnio w Treflu, zawsze był specem od obrony, niekoniecznie od zdobywania punktów. Paliukenas był jedynym obcokrajowcem pauzującym w weekendowym meczu.
Na skrzydle: przede wszystkim Amerykanin Garlon Green (F, 201/31), z najbogatszym CV w zespole. Zeszły sezon zaczął w Anwilu, który grał fatalnie, więc nie dotrwał do końca i od grudnia 2020 gra w Oradei (znacznie lepiej). Wcześniej był graczem ligi niemieckiej, VTB (11 meczów w Eurolidze w barwach Chimek), belgijskiej i izraelskiej. W Anwilu zdobywał tylko 7.5pkt/mecz.
Pod koszem: podstawowa dwójka to Serb Nikola Marković (F/C, 208/33) i „serbski” Francuz Alexandre Gavrilovic (C, 208/31). Marković to kolejny gracz z bogatą przeszłością w PLK, grał w naszej lidze w latach 2016-2019 w Treflu, Zastalu, Stali (wicemistrz Polski 2018) i Anwilu, skąd został zwolniony i od 2.5 roku jest w Oradei. Gavrilovic to doświadczony już gracz, który swoją karierę budował od 2 ligi Francji, a ostatnie 2 sezony grał w VTB, w Tsmokach i w Niżnym, gdzie jedyny raz w karierze grał na poziomie Ligi Mistrzów. Niedawno do zespołu dołączył Mistrz Polski z zeszłego sezonu, Amerykanin Mark Ogden (F/C, 206/28). Nie jest zbyt doświadczony w Europie, przed Stalą grał w Gruzji i kilka meczów w Bundeslidze. Po poprzednim sezonie odbił się od wyższego poziomu w Hapoelu Holon (również w pucharach) i kilka tygodni temu przeniósł się do Rumunii.
Gracze lokalni pełnią role trzecioplanowe. Nawet jeśli grają więcej niż 10 minut w meczu, to rzadko są wykorzystywani w ataku. Są tu reprezentanci Rumunii: Tudor Fometescu (SG, 192/23), związany od początku kariery z Oradeą Nicolae-Bogdan Nicolescu (SF, 199/25) i weteran Catalin Baciu (C, 214/34), który jako jedyny z nich pamięta udział Rumunii w Eurobaskecie 2017.

Trenerem zespołu jest lokalny coach Chritian Achim, związany z klubem od wielu (ponad 10) lat.

W statystykach: dwóch liderów to Green (śr. 13pkt/mecz w lidze i 12 w pucharach) i Richard – odpowiednio 9 i 13, ale zespół jest bardzo wyrównany. Powyżej 8 punktów na mecz choć w jednych rozgrywkach rzucają też: Marković (po 9pkt/mecz w FEC i 8 w lidze), Gavrilovic (9 w FEC i 11 w lidze), Bickauskis (po 9 w FEC i lidze), Holt (9 w FEC i 10 w lidze), Ogden (10 w FEC i 15 w lidze, ale tylko 2 mecze zagrał). W innych statystykach to samo, np. w lidze 3 asysty na mecz z ułamkiem mają Marković, Holt, Richard i Bickauskis – on najwięcej w pucharach, bo 4.1. W zbiórkach pomiędzy 4 i 5 mają Marković, Richard, Bickauskis, Green, Ogden. Taki to zespół.

Nie spodziewam się zakończenia sezonu zwycięstwem, nawet jeśli do składu wróci Leończyk. Dorsey i Moten nie pojechali na mecz.

-----------------------------------------------------

JUTRO o 18:00 w ramach regionalnych rozgrywek Ligi Północnoeuropejskiej Anwil zagra z łotewskim zespołem Liepaja. Mecz odbędzie się w ramach turnieju na Litwie, na neutralnym terenie. Transmisja płatna coś koło 2 Euro/ 9PLN, na facebooku ligi.

Anwil w rozgrywkach jest niepokonany z bilansem 3-0, w lidze po 2 ostatnich porażkach jest wiceliderem z bilansem 15-6. Zespół z Lipawy nieźle zaczął rozgrywki ENBL, od bilansu 2-1, chociaż trzeba zauważyć że wygrywali tylko z 2 najsłabszymi zespołami. W połączonej lidze Estonii i Łotwy wiedzie im się bardzo słabo – bilans 4-13 to jedno z czterech ostatnich miejsc, ale spadków w tym tworze chyba nie ma. Na lokalnym podwórku przegrali 6 z ostatnich 7 meczów.

O rywalu: największy ich sukces to wicemistrzostwo Łotwy w 1997, potem bywali jeszcze czterokrotnie brązowymi medalistami, w tym w poprzednim sezonie. W poprzednich rozgrywkach ligi estońsko-łotewskiej zajęli niezłe 7 miejsce. Nigdy nie grali w europejskich pucharach, poza regionalnymi rozgrywkami Ligi Bałtyckiej, która w założeniu miała podobny profil jak tegoroczne ENBL.

W składzie nie ma ani jednego obcokrajowca (no prawie ani jednego ;) i tylko jeden gracz ma więcej niż 25 lat, a w normalnej rotacji są nawet 16-17-latkowie. Najważniejsi gracze:
Na obwodzie: Roberts Berzins (G, 193/21) – jako nastolatek stażował w Hiszpanii, Roberts Krastins (G/F, 196/28) – prawie całą karierę związany z zespołem z Lipawy, Renars Birkans (PG, 186/25).
Na skrzydle i pod koszem: Karlis Zunda (SF, 198/25), Zigmars Raimo (F, 200/25) – 1,5 roku temu skończył uniwerek na Hawajach i grę w NCAA, trafił do mocniejszego zespołu ligi litewskiej, ale grał tam ogony i przeniósł się do Lipawy w połowie zeszłego sezonu. Karlis Silins (F/C, 209/25) podobnie jak Raimo skończył uniwerek (słaby), ale na Łotwę wrócił dopiero tego lata. Jako jedyny z zespołu ma za sobą debiut w dorosłej kadrze (prawie wszyscy grali za to, albo grają w kadrach młodzieżowych) – zagrał 22 minuty w towarzyskim meczu z Polską w czerwcu zeszłego roku.
Osobny rozdział to Oskars Hlebovickis (SF, 196/22) – urodzony w Warszawie, ma również polski paszport, ale w młodzieżowych kadrach grał łotewskich – od U16 do U20, był nawet na MŚ U19 trzy lata temu. To jego w sumie pierwszy sezon seniorski, a jest on oczywiście synem Michała Hlebowickiego, swego czasu reprezentanta Polski, byłego gracza klubów z Warszawy (Polonii), Białegostoku, Sopotu, Słupska, który osiadł na Łotwie jeszcze jako zawodnik.

Na początku sezonu był tu też skrzydłowy Verners Kohs, ich zdecydowanie najlepszy gracz, który przeniósł się do włoskiej Cremony.

Trenerem zespołu jest Arturs Visockis-Rubenis, młody trener (36 lat),który nigdy nie był zawodnikiem, ale ma już spore doświadczenie bo prowadził różne roczniki reprezentacji młodzieżowych (wicemistrzostwo Europy U18 w 2018), a przez sezon prowadził też jeden z najlepszych łotewskich zespołów BK Ventspils (był to sezon przerwany przez covid).

W statystykach: najlepszym graczem był Kohs który opuścił drużynę, zdobywał 19 punktów na mecz. Bez niego najlepszymi strzelcami są Zunda, Berzins, Silins, Krastins i Raimo – wszyscy w przedziale 10-12. Raimo ma też aż 9 zbiórek na mecz, a najlepiej podającym z 5 asystami na mecz jest Birkans. W rozgrywkach międzynarodowych zdecydowanie najlepszym graczem w dotychczasowych meczach był Berzins (19,3 punktu na mecz).

Szanse? Dla Anwilu sparing, powinni pograć zmiennicy, choćby kosztem tego że zwycięstwo nie będzie jakieś okazałe. Porażka byłaby dużą sensacją, choć poza Włocławkiem zainteresowanie tym meczem jest żadne, więc nie wiem kto miałby się emocjonować ew. porażką :)
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach