Profesorek z Uczelni opowiadał ostatnio swoje coolstory.
Jakieś 8 miesięcy temu firma zaproponowała mu zmodernizowanie linii technologicznej w fabryce ponieważ jako jeden z niewielu w kraju był w stanie to zrobić. Postanowił jednak odmówić, bo już jest za stary i ma to w dupie. Pół roku później zadzwonili znowu z propozycją, bo nikogo do tej pory nie znaleźli i czy nie chciałby jednak tego wykonać. Spotkał się na spotkaniu z kilkoma osobami z rady nadzorczej, przedstawił swój plan działania:,, miesiąc pracy, koszty takie, potrzebuję to i to, trzeba zrobić to i to. Powiedzcie mi teraz ile jesteście w stanie mi za to zapłacić? "
Zaczęli pokrętnie tłumaczyć się i nawet nic konkretnego nie byli w stanie zaproponować. Profesor widząc z kim ma do czynienia wygłosił do nich mowę:
- Przepraszam bardzo, a ile jest u Państwa osób w zarządzie firmy?
-No w sumie licząc to 9 osób, a w czym problem?
-Czyli mam rozumieć, że przez 6 miesięcy tych 9 tęgich głów nie było w stanie rozwiązać tego problemu?
-......
-To ja zaproponuję stawkę następującą: Zapłacą mi Państwo równowartość półrocznej wypłaty całego zarządu za pracę i nadzór nad projektem. No to jak dogadamy się?
Podobno trochę przypuchli tam na spotkaniu ale musieli się zgodzić, bo mieli już nóż na gardle.
Dlatego proponuję każdemu drogę na szczyt: Specjalizujcie się w czymś czym tylko kilka osób na całą Polskę będzie się w stanie ogarnąć. Wtedy to ty dyktujesz warunki
@megawatt: bierzmy jeszcze pod uwagę taki fakt, że cały zarząd jest #!$%@? wart i nie był w stanie nikogo znaleźć. Specjaliści na pewno są tylko nie umieli ich znaleźć.
Profesorek z Uczelni opowiadał ostatnio swoje coolstory.
Jakieś 8 miesięcy temu firma zaproponowała mu zmodernizowanie linii technologicznej w fabryce ponieważ jako jeden z niewielu w kraju był w stanie to zrobić. Postanowił jednak odmówić, bo już jest za stary i ma to w dupie. Pół roku później zadzwonili znowu z propozycją, bo nikogo do tej pory nie znaleźli i czy nie chciałby jednak tego wykonać. Spotkał się na spotkaniu z kilkoma osobami z rady nadzorczej, przedstawił swój plan działania:,, miesiąc pracy, koszty takie, potrzebuję to i to, trzeba zrobić to i to. Powiedzcie mi teraz ile jesteście w stanie mi za to zapłacić? "
Zaczęli pokrętnie tłumaczyć się i nawet nic konkretnego nie byli w stanie zaproponować. Profesor widząc z kim ma do czynienia wygłosił do nich mowę:
- Przepraszam bardzo, a ile jest u Państwa osób w zarządzie firmy?
-No w sumie licząc to 9 osób, a w czym problem?
-Czyli mam rozumieć, że przez 6 miesięcy tych 9 tęgich głów nie było w stanie rozwiązać tego problemu?
-......
-To ja zaproponuję stawkę następującą: Zapłacą mi Państwo równowartość półrocznej wypłaty całego zarządu za pracę i nadzór nad projektem. No to jak dogadamy się?
Podobno trochę przypuchli tam na spotkaniu ale musieli się zgodzić, bo mieli już nóż na gardle.
Dlatego proponuję każdemu drogę na szczyt: Specjalizujcie się w czymś czym tylko kilka osób na całą Polskę będzie się w stanie ogarnąć. Wtedy to ty dyktujesz warunki
Ale tak tylko marudzę( ͡° ͜ʖ ͡°)
są różne firmy doradcze i wątpię, żeby nie były w stanie znaleźć tańszego zespołu specjalistów