Wpis z mikrobloga

kiedyś w gimnazjum mieliśmy robić kajmaki z jakiejś specjalnej masy, której nazwę nawet wydrukowała nauczycielka na kartkach i każdemu rozdała. Kosztowała ona z 10 złotych, więc uznaliśmy, że uczciwie będzie, jeśli jeden tylko ją weźmie, a reszta załatwi pozostałe składniki, w tym na inne potrawy, które mieliśmy gotować. No i trafił się taki Maciuś, który miał ją załatwić, a przyniósł najtańszą z biedry. Oj, wkurzył tym każdego.


@Oyho: to Ty załatw