Wpis z mikrobloga

No i chyba zrobiłem sobie sam prezent pod choinkę ¯_(ツ)_/¯

W mojej rekodzielniczej pracy popełniam masę błędów. Np. odlewając serię galaktyk które możecie kojarzyć (a jednorazowo zazwyczaj maluję ok 20-30 sztuk) zazwyczaj 4-8 lądują w czyśćcu. Moim pudełku wstydu, wpadek i eksperymentów. A to mały włos czy pyłek który złośliwie upadł na powierzchnię, a to całość wypłynęła żywica bo dałem jedną kroplę za dużo, a jak wiemy istnieją krople przepełniające czarę metalowej bazy rękodzielnika.

Zresztą dlatego nie podejmuję się już indywidualnych zleceń - stresowało mnie to zawsze i rozwalało mi warsztatową pracę, choć czasem zdarzy mi się komuś coś tam dziwnego zrobić pod jego wizję.

Tak czy tak błędów robię dużo - głównie dlatego że moje pielęgnowane całe życie ADHD zawsze daje o sobie znać. Nawet nie wiecie ile razy piękny, praktycznie gotowy produkt zniszczyłem przez własną nieuwagę i potyrpanie. Potrącenie. Wywrócenie. Oddychanie. Wrzucenie drewnianego patyczka w sam środek pracy. Dotknięcie rękawem albo łokciem żywicy. Albo klasyka - śpiesznie się choć od 3 lat próbuje zapamiętać że ilekroć się spieszę robię masę błędów i nie warto tego robić więc wolniej gościu WOLNIEEJ!

Tyle że pamięć słaba. No ale do brzegu:

Na zdjęciu widzicie brelok który w środku ma trytową fiolkę. Półprodukt który jest cholernie drogi (taka fiolka 3x10mm to ok 60zł, gram trytu ok. 120.000zł. Choć przy tej inflacji pewnie 150tys. A jutro 160 xD) i używam go tylko do najbardziej skomplikowanych albo najbardziej satysfakcjonujących mnie rzeczy. Nie wiem czemu tryt mnie tak jara, nie pytajcie mnie bo ja jestem sroką. Coś świeci samo z siebie? To ja to chce xD

No ale fa fiolka była ratowana już 2 razy. Raz drewno w którym była schowana zagazowało się w żywicy.
Godzina pracy i odzyskałem.

Drugi raz sekunda nieuwagi i krzywo przeszlifowałem żywicę której później już nie miałem jak uratować.
Znowu uratowana, choć zyskała małe pęknięcie dzięki następnej chwili nieuwagi.

Teraz była trzecia próba i jeden z mechanizmów przesunął się, jest krzywo i drażni moje oko.

Ale on nie pójdzie do skrzynki wstydu. Pójdzie do moich kluczy, bo przy sobie też noszę rzeczy które najwyraźniej miały do mnie trafić:

Na szyi noszę wisiorek który wrócił do mnie od 2 różnych klientów. Za pierwszym razem po prostu zwrot bo dziewczynie się nie spodobał. Za drugim razem klient zauważył małe pęknięcie które powstało z mojej winy, więc wisi mi na szyi w ramach przypomnienia żeby jednak czasem spowolnić.

Bo tutaj działam w myśl zasady do dwóch razy sztuka - trzeci raz się cykam i nie ryzykuję :D

I tak też będzie z tym brelokiem. Dwa błędy wystarczą, trzeci raz nie będę ratować fiolki.

W końcu mam swojego własnego trytowca, niech mi przypomina ze 3 lata temu, kiedy zaczynałem działalność celem było robienie TYLKO rzeczy z trytu. Cel się trochę zmienił, ale nadal marzę o hurtowym zamówieniu 100-200 fiołek i ogólnym szaleństwie z tymi małymi #!$%@?.

Trzymajcie kciuksy żeby kiedyś to się udało, bo to moje małe rekodzielnicze marzenie ( ͡º ͜ʖ͡º)

#rozkminkrzaka
Pobierz
źródło: comment_1639740878bAxe0OY1q6Hw3F7SAVdeRI.jpg
  • 12
@lesio wiem właśnie, kiedyś fiolkę 3x23cm (najlepszy stosunek cena/ilość świecenia) można było dostać za 60-70zł, teraz 140 wzwyż.

Mam niby na oku jednego gościa z UK, ale muszę odłożyć na to więcej pieniędzy bo nie warto ściągać paru fiołek, lepiej hurtem mimo wszystko.
@lesio spoko, będę się do typa odzywać po nowym roku jak już będę wiedzieć ile mam podatku do zapłacenia.

Jakiś kolor masz na oku?