Wpis z mikrobloga

MY ESCAPE FROM DONINGTON HALL PRECEDED BY AN ACCOUNT OF THE SIEGE OF KIAO-CHOW IN 1915 BY KAPITANLEUTNANT GUNTHER PLUSCHOW, OF THE GERMAN AIR SERVICE.

Gunther Plüschow był niemieckim lotnikiem którego wybuch I wojny światowej zastał w Kiao-chow niemieckim protektoracie w Chinach (taki odpowiednik HongKong albo Port Artur). Po wypowiedzeniu wojny Niemcom przez Japonie Kiao-Chow zostało oblężone i w listopadzie 1914 zdobyte przez Japończyków.
Gunther Plüschow dzień przed kapitulacją odleciał samolotom do Chin, które były krajem neutralnym w wojnie. Tam poprzez Nankin dotarł do Szanghaju, skąd incognito na amerykańskim statku, przez Japonie dotarł do San Francisko. Następnie koleją przejechał na wschodnie wybrzeże USA i po wyrobieniu fałszywego szwajcarskiego paszportu w Nowym Jorku wsiadł na pokład włoskiego (Włochy były jeszcze wtedy neutralne) statku do Neapolu. Poniżej fragment z jego książki wydanej w 1922 roku w Londynie opisujący podróż na tym statku.

Wikipedia: https://en.wikipedia.org/wiki/Gunther_Pl%C3%BCschow

Gibraltar !

Ileż razy już przepłynąłem obok tej Skały, ileż razy wracając z obcych stron, witałem z radością szare kamienie, drogowskaz w tych cieśninach do mojej ojczyzny!

Co mnie czekało tym razem? Pomimo faktu, że rozkład rejsów nie przewidywał zawinięcia do Gibraltaru, statek wszedł do portu w celu przeszukania, nawet nie czekając na prośbę ze strony Anglików i rzucił kotwicę. Do tego stopnia Włosi stali się już niewolnikami Anglików! Gdy tylko statek zawinął, przybiły do nas dwie szalupy, z których wyłonił się angielski oficer marynarki oraz różni policjanci i marynarze uzbrojeni od stóp do głów. Na całym statku zabrzmiał dzwonek z rozkazem, aby wszyscy zagraniczni pasażerowie, którzy nie byli ani Anglikami, ani Włochami, zebrali się na mostku. Włoscy stewardzi zeszli pod pokład, obejrzeli ładownię statku i wszystkie kajuty i zaprowadzili nas jak stado owiec na górny pokład, gdzie byliśmy ściśle otoczeni przez nich i angielskich marynarzy. Nie mogę udawać, że czułem się szczególnie szczęśliwy! Mimo to doświadczyłem pewnej dozy pewności siebie, ponieważ wkrótce dowiedziałem się, że jako jedyny posiadam autentyczny paszport z fotografią.

Z drugiej strony ustaliłem, że było nas pięciu Szwajcarów, z których trzech już wzbudziło moje podejrzenia ze względu na ich niepewne i małomówne usposobienie. Był jeszcze jeden, którego w ogóle nie zauważyłem, a wyglądał tak brudno i odpychająco, że ostrożnie odsunąłem się, kiedy stanął obok mnie. Po godzinie, podczas której pasażerowie pierwszej klasy zostali przesłuchani od niechcenia i z wielką uprzejmością nadeszła nasza kolej. Staliśmy tam jak sześciu nieszczęsnych grzeszników. Pierwszym był robotnik włosko-szwajcarski, który stracił prawą rękę. Jego żona, typowa Włoszka, upadła z płaczem u stóp Anglika. Towarzyszyło jej z całe gromadka dzieciaków i wszyscy zawodzili. Anglik spojrzał na tych ludzi z pogardą i po krótkim przesłuchaniu mężczyzna został zwolniony i mógł odejść. Teraz przyszła kolej na nas. Najwyższy z nas Szwajcar stał na po prawej stronie.

Angielski oficer podszedł do niego i powiedział: „Jesteś niemieckim oficerem”. Naturalnie nastąpiły oburzenie i gwałtowne protesty, ale angielski oficer, na którego to nie podziałało, rozkazał mu przejśc na bok i zwrócił się do nas. Wydawaliśmy się jemu bardziej jak prawdziwymi szwajcarami. Wskazałyśmy na nasze paszporty i każdy z nas opowiedział cudowną bajkę. Po krótkiej przerwie oficer powiedział: „W porządku; ta czwórka może odejść, ale tego zatrzymam."

Serce mi biło z radości, ale niestety na scenie pojawił się Judasz. Młody chłopak w idealnie dopasowanym cywilnym ubraniu podszedł do oficera i rozmawiał z nim podniesionym tonem. "Nie ma mowy, żeby ci ludzie mogli wyjechać bez dokładnego przeszukania całego ich bagażu. Jestem przekonany, że to Niemcy”. Krzyknęliśmy na to głośno, że nie ale to nie odniosło skótku, choć oficer angielski z wyraźną niechęcią i pogardą posłuchał tego łajdaka. Jednak przeszukanie odbyło się. Wszystko zostało wywrócone do góry nogami. Drań krążył wszędzie, ale wydawało się, że nie był w stanie znaleźć żadnych obciążających dowodów na żadnej z naszych rzeczy. Nagle odwrócił się, rozdarł mi płaszcz, wysunął kieszenie na piersi i powiedział triumfalnie do stojącego u jego boku oficera: „Widzisz, nie ma ani nazwiska, ani monogramu. To pewny znak, że jest Niemcem i że zniszczył wszystkie inicjały”. Och, gdybym tylko mógł rozwalić mózg temu gadowi! Jak się wkrótce dowiedzieliśmy, ten cywil był przedstawicielem firmy Thomas Cook Brothers na Gibraltarze i działał na statkach w podwójnej roli szpiega i tłumacza. Jego niemiecki był tak perfekcyjny, że musiał cieszyć się naszą gościnnością w Niemczech przez wiele lat. Ile nieszczęsnych istot prawdopodobnie zawdzięcza swoją zgubę tej wścibskiej gadzinie!

Raz jeszcze nas pięciu spędzono na pokład jak bydło. W tym momencie pojawił się Judasz numer dwa, którego sprowadził agent Cooka. Był to szwajcarski pasażer pierwszej klasy i za namową arcyłotra miał sprawdzić nas w szwajcarskim dialekcie. Oczywiście wszyscy sromotnie polegliśmy. Nasze protesty były bezużyteczne. Nawet wtedy, gdy opowiadałem im najdziksze historie o braku znajomości niemieckiego, ponieważ jako trzyletnie dziecko opuściłem Szwajcarię z rodzicami i osiedliłem się z nimi we Włoszech, a potem przyjechałem do Ameryki. Rozmawiałem bardzo szybko i pewnie po włosku i amerykańsku i prawie mi się udało; ale wąż znów zasyczał i moje nadzieje legły w gruzach. Oficer angielski odmówił nam dalszych przesłuchań; dodał jednak tylko, że przez Gibraltar przeszło więcej Szwajcarów niż ich żyje na całym świecie. Wpadłem w furię, które graniczyło z szaleństwem, gdy zostałem wyprowadzony. Szybko zebrałem myśli i udało mi się niepostrzeżenie wsunąć do ręki Niemki skrawek papieru, który później przekazała moim bliskim. Marynarz grubiańsko zepchnął mnie po trapie do szalupy, gdzie już siedzieli inni nieszczęśnicy, całkowicie zdruzgotani. Po przybyciu angielskiego oficera z jego obstawą odbiliśmy od statku. Szwajcarski zdrajca stał przy relingu statku i uśmiechał się do nas radośnie. Nie mogłem się już dłużej powstrzymać, ale zerwałem się i potrząsnąłem pięścią, wykrzykując inwektywę. Rozbrzmiał histeryczny, zdradziecki śmiech. Ale para niemieckich oczu posłała mi smutne pożegnanie z prawej burty. Do widzenia, och, szczęśliwy towarzyszu! Pozdrówcie ode mnie Ojczyzne, ktora zobaczycie za kilka dni.


#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa

Gunther Plüschow zostanie przewieziony z Gibraltaru do Anglii i umieszczony w obozie jenieckim. Jest jedynym niemieckim jeńcem wojennym z I i II wojny światowej któremu udało się uciec z obozu w Anglii do Niemiec, co opisał w swojej książce.
HansKropson - MY ESCAPE FROM DONINGTON HALL PRECEDED BY AN ACCOUNT OF THE SIEGE OF KI...

źródło: comment_1639335890IdQ1FGvqYD8f0ryopPtlMH.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz