Wpis z mikrobloga

@Recydywa: ja właśnie książkę przeczytałem, chociaż podchodziłem bardzo sceptycznie. Nadal mi został jakiś taki odruch, typu 'zapaliłbym', ale raczej to przyzwyczajenie niż potrzeba - nie obawiam się, że wrócę do nałogu - bo nie ciągnie wcale.
@Misc: ja za pierwszym razem po przeczytaniu odstawiłem na 3 miesiące i potem standard, "zapalę bo już nie muszę". Potem kolejna próba to już 3 lata, a zgubiło mnie to, że po roku abstynencji skusiłem się na blanta z dodatkiem tytoniu, potem te blanty były coraz częstrze aż w końcu wpadłem spowrotem. Teraz znowu nie palę i myślę, że skoro najpierw było 3 miesiące, potem 3 lata, to teraz wypadałoby 30
@mug3n: u mnie to też szczególnie mocne pranie mózgu już od kołyski, bo ojciec, dziadek i mama palili od kiedy pamiętam. Już jako szkrab pamiętam jak lubiłem być w pobliżu i wąchać dym i ciągle mnie ciągneło, żeby spróbować. Ciężko uwierzyć, że papierosy są złe skoro twoje największe życiowe autorytety palą:)
@mug3n:a najbardziej przykre jest to, że uświadomiłem sobie, że mimo iż zdążyłem w to uwierzyć i przyjąć za pewnik, potem się uzależniłem, potem zrozumiałem swój błąd i następnie sobie z nim poradziłem, a oni wciąż palą i żadne argumenty do nich nie trafiają. Płakać mi się chciało jak wydrukowałem ojcu tą książkę i kolejny raz go odwiedzając prosto w oczy ściemniał mi, że ją przeczytał, a potem oddał pierwszemu wujkowi palaczowi,