Wpis z mikrobloga

Kiedy nieśli zmarłego przez wieś, wszyscy ściągali czapki i robili znak krzyża. W końcu to była jego ostatnia droga, więc trzeba go było godnie pożegnać. Godnie i na zawsze, by nie wracał do żywych.

Trumna otwarta, a niech sobie ostatni raz słoneczko poogląda, wiatr na twarzy poczuje. Niech usłyszy ryczenie krów, kiedy go z obejścia wyprowadzają, bo zwierzęta wiedzą, że gospodarz już "tam", więc płaczą. Niech usłyszy, jak trumną o próg stukają, jak żegnają go ściany i dach, które dawały mu schronienie. Teraz jego dom gdzie indziej.

W dłoni świeczka. Trumna kołysze się w rytm kroków, niosą synowie i zięciowie. Powoli, bo źle bliskiego byle jak pogrzebać. Nad grobem trzeba postać, każdy garść ziemi ma wrzucić, bo przecież to znak pożegnania i wdzięczności za to, co było.

Czas tu jest święty, nikt go mierzy. Nie ma zakładów pogrzebowych. Nikt nie wyrywa żałobnikom z dłoni kwiatów, nie rozumiejąc, że skoro je przyniosłeś, to po to, by złożyć samemu. Nie ma wind i zielonego sukna, które po zasłonięciu imituje zasypanie grobu i obwieszcza koniec pogrzebu, bo czas to pieniądz. Nikt nikogo nie ponagla.
Za: https://www.facebook.com/100039719721902/posts/554989435835042/
Tekst: ©Olga Solarz #magialudowakarpat
Foto: Kondukt pogrzebowy w Wierzchowie, 1930, autor nieznany, z zasobów Muzeum Etnograficznego w Krakowie.
#ciekawostki #etnologia #smierc #gruparatowaniapoziomu
ciemnienie - Kiedy nieśli zmarłego przez wieś, wszyscy ściągali czapki i robili znak ...

źródło: comment_1639254246MOOlk1yDaAaGgxSuF4d22V.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz