Wpis z mikrobloga

Prawda jest taka, że mam koc, ale nie mogę przeboleć, że z domu rodzinnego wzięłam zwykły jednolity koc, a nie koc w kotki. Mogłam spać pod kocem w kotki, a mam ten jednolity. Niefajnie przypominać sobie o tym, że mogłam mieć ten w kotki. Zrezygnowałam z czegoś dobrego, bo myślałam, że robię coś słusznego.
A dlaczego nie wzięłam tego w kotki? Bo myślałam sobie, że pora zostać poważną Pyrą. Że przyprowadzę jakiegoś chłopca z odległej dzielnicy miasta wojewódzkiego i powiem mu "zostań, mam wersalkę, wyśpisz się jak król" i dam mu ten koc w kotki i co on wtedy sobie pomyśli? Że niepoważna kociara.
I że co będę sobie wystrój psuć kocem w kotki. Dlatego wzięłam jednolity, uniwersalny.
Zrezygnowałam z siebie, wyrzekłam się ojców mowy w imię czego? Co teraz mam?
Chcę mój koc w kotki. Wtulę twarz, łzy spłyną i znikną w kocu w kotki. On zrozumie, wybaczy, będziemy na zawsze razem.
  • 19
  • Odpowiedz