Wpis z mikrobloga

Byłem kiedyś na takim "pokazie garnków" wiecie. Koleżanka żony zaciągnęła ją a żona mi kazała iść ze sobą. Ona biedna zgadza się na wszystko. Mikser, że dostanie mówi. Pomyślałem dobra, chociaż toster zgarnę jakiś gówniany. Trzy godziny siedziałem. Jeszcze na początku ok, typ zachwalał jakieś garnki, miało to jakiś sens, te garnki wyglądały dobrze. Gadał non stop, ciągle coś się działo jakieś liczby, nazwiska, marki mnóstwo danych nie do zweryfikowania. I tak to trwało te trzy godziny. Pod koniec sprzedawali już jakieś pianki montażowe czy opony nie wiem. XD Cena wszystkiego zmieniała się ciągle i ciągle wszystko było prezentem za darmo. Ja z tego nic nie ogarnąłem. Domyślam się, że ci biedni starsi ludzie dookoła ogarnęli jeszcze mniej. Ktoś tam dostawał te wszystkie materace i encyklopedie, jakieś babcie i dziadki ciągle wstawały i bąkały coś do mikrofonu jak bardzo są zadowolone, że taka okazja i prezenty takie. Prowadził to taki typ o aparycji cwaniaczka i był dla mnie niemiły kiedy na samym początku spotkania powiedział coś o chorobach skóry czy coś a ja do żony szepnąłem, że ja tam nigdy takich chorób nie miałem a typ nagle "SŁUCHAM CO PAN TAM MÓWI?!" do mnie. Bez kitu. I wiecie sala cała cicho i na mnie. Ja krótko że "Nic." no bo do żony mówiłem nie do niego a typ "ROZUMIEM. PUBLICZNIE TO SIĘ BOI." Ja zaniemówiłem a typ momentalnie wznowił pokaz i gładko zaczął świergotać o garnuszkach swoich. Teraz po latach żałuję, że nie powiedziałem chociaż "Nie do ciebie mówiłem." czy coś bo zatkało mnie, że taki atak na mnie poszedł. Byłem jedynym młodym mężczyzną na sali. Może to dlatego tak mnie wyeliminował na starcie #!$%@?. W każdym razie na koniec nawet nie dostałem tego #!$%@? tostera. Jakaś taka dupa wydawała te "prezenty za przyjście" i mówię jej, że chcę toster a ona do mnie "Już nie ma." Nosz #!$%@?. A jeszcze kawał drogi jechałem tam specjalnie, to w #!$%@? Rumii było. Mówię że "Jak nie ma? Mam tu zaproszenie. Stoi jak byk. Dajcie mój toster." a laska z pretensją do mnie, autentycznie z pretensją że co się cham dopomina "NIE MA" i wciska mi perfumy i mikser, dosłownie w ręce wsadza i puszcza i już następna osoba. Wyszedłem no bo co, żona się śmieje, ona swój mikser dostała, nie będę scen robił. Idziemy potem na kolejkę gadamy co się #!$%@?ło a przed nami stara baba jakaś też ze spotkania z tosterem pod pachą idzie. Niewiarygodne.