Wpis z mikrobloga

Czemu sprinty nie mają sensu? A no właśnie dlatego. Hamilton odrabia 15 pozycji od tak, nikt mu nawet nie próbuje się przeciwstawić bo to tylko sprint, jedzie jak po swoje, objeżdża wszystkich na prostych gdy reszta nawet nie udaje, że próbuje jakoś się ratować. Kręcą kółeczka i gdyby nie lewe skrzydło Hamiltona mielibyśmy po prostu procesje.
#f1
  • 8
@NoChodzTu: To, że ten jego bolid robił innym bolidom dziecko z niewiadomych przyczyn to jedno, ale taki Norris miał prostą drogę do tego, żeby go zatrzymywać, tak jak to robił Sainz z Perezem po prostu blokując tor co wyhamowywało Pereza do 0.9 straty i tak w kółko, Norris natomiast nawet nie próbował bronić pozycji na końcówce prostej gdzie wystarczyło zamknąć drogę i by się Hamilton nie zmieścił, to Norris mu po
@Tasde: ale właśnie tu tor zrobił różnicę - bardzo długa prosta z drs, gdzie wiadomo, że to właśnie tam Merc jest piekielnie szybki. I to było widać jak Ham na tym odcinku brał każdego po kolei. Natomiast prawda jest to, że te "sprinty" nie mają większego sensu, bo tak jak mówisz, gdy nie masz ogromnej przewagi tempa to bez sensu jest wgl atakować i to w sumie te wszystkie 3 sprinty
@NoChodzTu: No właśnie to też jest to, że Hamilton mógł dostać DSQ na wyścig o ile nikt z Mercedesa by się nie połapał w FP2, że mają z nim coś nie tak (o ile zakładamy, że nie wiedzieli, że mają coś nie tak), bo sprint rozwala całkowicie weekend wyścigowy i w sumie nie daje dostroić bolidów, bo po FP1 auto trafia do Parc Ferme i do wyścigu już żadnych zmian. Potem