Wpis z mikrobloga

@alberto81:

Fragment książki Muzułmanie, islam i ja. Wspomnienia kooperanta z Algierii, lata 1986-1990.

Jadę asfaltową równiutką drogą. Wokół, aż po horyzont, pusto. Patrzę i oczom nie wierzę. Z przeciwka jedzie maluch. Taki sam jak mój. Kolor: piasek pustyni. Skąd tu u licha maluch? Mrugam światłami. Z otwartego okna macham ręką. Maluszek zatrzymuje się. Wysiada kobieta. Jakoś chyba w moim wieku lub młodsza. Polka. Pytam się, co ona tu robi, na tym pustkowiu. — Jestem położną — Małgorzata. — Ja też się przedstawiam. — Pracuję w miasteczku Chechar, w szpitalu położniczym. Jakieś trzydzieści kilometrów stąd, mówi pani Małgosia. Pytam ją o warunki pracy w szpitalu. Kobieta chętnie tłumaczy. Nareszcie może porozmawiać z Polakiem. Jest ucieszona. Mówi o fatalnych warunkach sanitarnych, o brudzie, o złej organizacji, o braku podstawowych materiałów i narzędzi. Przykro tego słuchać. Mówi o okrutnych i archaicznych obyczajach
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@alberto81: Jak dla mnie to wygląda na dziecko które chce spać. Patrząc na rozmiar bombelka to śpi jeszcze przynajmniej raz w ciągu dnia. Do tego pewnie jest wymęczone, być może głodne, a może i jakąś infekcję złapało.
  • Odpowiedz