Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 12
Scena z życia:

Robiłem wczoraj zakupy w Empiku, kupowałem upominek na urodziny dziadka. Jak za ten upominek płaciłem to pani przy kasie zachęciła mnie do produktów w promocji. Całe życie mówiłem nie, mówiłem, że dziękuję, że odmawiam, ale ten upominek był adekwatny do okazji tak się składa i by świetnie umaił ten piękny jubileusz.

To potem kolejne pytanie czy chcę torebkę, oczywiście chciałem skoro już tak szaleję dziś nietypowo. Na tym pytania się skończyły i następne zdanie było oznajmujące, że dostaję kawę. Machnęła mi przed oczami torebką Kopiko, machnięcie trwało sekundę, nawet mniej, tak mało jak przewinięcie brzydkiej buzi na Tinderze.

Jadę samochodem, do dziadka jeszcze parę kilometrów, parę korków, parę rond i świateł. "Zjem Kopiko" mruknąłem, nawet nie próbując przekrzyczeć myślami łupiącego w aucie techno. Sięgnąłem po smakołyk i z gracją, którą zrozumieją tylko osoby często jedzące coś w trasie, zębami i jedną ręką otwieram saszetkę.

Najpierw błysk, potem przed oczami ciemno, zaczynam się krztusić. Wjechał ktoś we mnie, ani chybi. Po chwile zmysły wróciły na tor zimnej analizy. W saszetce nie było cukierków, w saszetce było 100g zabielanej, słodkiej kawy rozpuszczalnej. Poddałem rozdartą torebkę kwarantannie w bocznej kieszeni samochodu, a mózg galopował jak to opanować 1. bez ruszania się 2. bez #!$%@? większej części samochodu niż już jest. Dojechałem do najbliższych świateł i zacząłem bawić się w odkurzacz.

Kawa była wszędzie, zlizywałem ją z rąk, wsysałem z kierownicy, nurkowałem na siedzenia i zdejmowałem t-shirt żeby pobrać życiodajny proszek z jego fałd i zagięć. Z ryjem oklejonym kawą, ale szczęśliwy jak nigdy że uratowałem tapicerkę podniosłem głowę i usiadłem normalnie na siedzeniu. Spojrzałem w lewo.

I wczujcie się teraz w gościa na światłach po mojej lewej w VW Golf II i czapce z daszkiem, który patrzy na typa w eleganckim samochodzie z przyciemnianymi szybami latającego po całej furze jak pocisk, #!$%@? po czubek nosa w białym proszku, zlizującego tenże proszek z każdej, nawet najbardziej niedostępnej powierzchni.

Co on sobie pomyślał?

To nie było spojrzenie zdziwienia, zazdrości, obrzydzenia. To był wzrok osoby, która właśnie zrozumiała jakiego życia pragnie i zrobi wszystko by takie życie mieć.

#pasta #heheszki
  • Odpowiedz