Będzie już z rok odkąd złożyłem w UODO skargę na tindera. Postępowanie w toku, ale nic nie szkodzi opowiedzieć publicznie, jaka jest skala procederu. Dodam przy tym, że na r/SwipeHelper jest całe community klientów #!$%@? na kasie, shadowbanowanych, cenzurowanych, gatekeepowanych - wymieniają się spostrzeżeniami (niektóre dość foliarskie okazały się potwierdzać), motywują do walki o swoje prawa, może wy też byście się na coś przydali? #przegryw #stulejacontent #blackpill #tinder #randkujzwykopem #pieklomezczyzn #bekazlewactwa #podrywajzwykopem
Przez długi czas miałem na tinderze konto na swój główny nr telefonu, wrzucałem zdjęcia jakie chciałem, pisałem wiadomości jakie chciałem, było jak internet z lat 90, też się często wieszało. W końcu dostałem banana i pomińmy na kilka akapitów, za co - wszak nawet obiektywnie seksowne laski już dostają banany - i chcąc ruchać kolejne losie musiałem zacząć adaptować się do nowych warunków. Pierwszy problem jest taki, że w sumie nie wiem za co dostałem banana i nie miałem możliwości odwołania się. Dziwne, skoro nawet na facebooku tak się nie robi, prawda? No ale #!$%@? tam, pomyślałem, zmiana numeru i lecimy dalej.
Pierwsze podejrzenia wobec przetwarzania danych osobowych pojawiły się, gdy konto założone na "świeży" numer dostaje z automatu banana przy rejestracji. Okazuje się, że Tinder przechowuje sobie IMEI, UDID, MAC, IP, Google AAID lub Apple IDFA i ban rozciąga się od razu na nowe numery telefonu i adresy e-mail użyte do logowania na tym samym urządzeniu - np. możecie zbanować koleżankę pożyczając jej na chwilę swój telefon. Powtórzmy: bez podania przyczyny i prawa do odwołania, ale się koleżanka #!$%@?, nie? ( ͡°͜ʖ͡°) Po jakimś czasie odkąd to wiem pojawiły się nawet wzmianki o tej metodzie w polityce prywatności tindera.
I właśnie w tej polityce jest też kolejna ciekawostka, otóż zbananowany pozbawiony jest "prawa do bycia zapomnianym" gwarantowanego przez RODO i możliwego do uchylenia w bardzo rzadkich przypadkach, np. w USA, jak rozumiem, byłoby to po wpisaniu do rejestru przestępców seksualnych. W Polsce, z tego co wiem, Tinder nie ma obowiązku przechowywania takich danych, nie realizuje to również żadnego interesu publicznego (np. Allegro może sobie zapisywać dane oszustów), nie pomaga zdrowiu publicznemu, nie prowadzi badań naukowych ani historycznych czy statystyk, a to jest zamknięty katalog wyjątków od "prawa do bycia zapomnianym". Czyli jeśli ktoś sądzi, że przez rok się nie będzie logował i jego numer zniknie z tindera wraz z bananem - to sorry, ale tak nie jest. Czyli można tego swojego numeru użyć również do "zatrucia" telefonu koleżanki logowaniem u niej. Aha, ale żeby nie było, zdaje się że AAID zmienia się jak macie w telefonie/tablecie funkcję używania wielu kont, także natychmiastowy ban można obejść tylko jest więcej klikania. Ale to nie koniec problemów.
Oprócz banana są też shadowbany. Napiszcie kiedyś dla testu "#!$%@?" w wiadomości i zaobserwujcie czy w ciągu paru kolejnych godzin nie zdarzy się tak, że nie macie żadnych nowych par i żadna loszka do was nic nie pisze. Niby typowy dzień przegrywa, ale jak zakładacie sobie specjalnie drugie konto i piszecie coś sami do siebie, a wiadomości nie dochodzą, to albo winny jest CDN (co też się często zdarza, podejrzewam że jest jakaś priorytetyzacja ruchu i Polska generuje mało profitu to i priorytet ma niski) albo jednak shadowban is real. Z drugiej strony wydaje mi się, że shadowban jest nakładany tylko na czas potrzebny moderatorowi do weryfikacji i oczywiście moderatorzy pracują 9-17 czasu wschodnioamerykańskiego, czyli zwykle oznacza to, że macie do końca dnia gwarancję niewyrwania żadnej dupy. Po weryfikacji albo shadowban znika albo dostajecie do rozwiązania parę łamigłówek z obrazka i wtedy dostajecie już zwykłego banana. Oprócz algo wykrywającego "#!$%@?" w wiadomości to samo dzieje się pewnie jak was lewaczki parę razy zgłoszą. Często zdarza się też tak, że jakaś laska znika wam z par, a za parę godzin znów wraca - to znaczy, że ona miała takiego shadowbana, bo np. ktoś ją posądzał o bycie fejkiem, ale już się zweryfikowała czy co tam.
Kolejna fajna rzecz to ELO rating czyli coś co znają szachiści i piłkarze. Na start dostajecie zwykle jakiś bonus do ratingu i dlatego w ramach zachęty wyświetlają się wam same fajne laski. Potem, jeśli macie nudne konto, wyświetlają wam się same grube i brzydkie lochy, tinder realizuje zatem nic innego jak e-eugenikę - brzydcy z brzydkimi, piękne z bogatymi. Samo istnienie tego algorytmu powinno skutkować #!$%@? im wielomilionowej kary. Wysokie ELO można też stracić za nieodpisywanie na wiadomości, za przesuwanie każdego w prawo i wiele innych rzeczy. Zarówno o tym jak i o sposobach na "odświeżenie" konta po bananie możecie poczytać całe poradniki na Reddicie w subie podanym wyżej.
A teraz najlepsze, czyli jak traktowani są klienci Plus/Gold/Platinum. Wiadomo, stać mnie, kupiłem sobie kiedyś roczny abonament i... choć kupowałem wiele różnych abonamentów w tinderze, to nigdy żadnego nie poużywałem do końca. Już tłumaczę, przy zakupie w Google Play dostajecie po prostu subskrypcję w koncie Google i możecie ją ok. 25 razy miesięcznie przywrócić na nowym koncie. A więc po stwierdzeniu, że algorytm znowu obniżył wam ELO i chcecie usunąć konto i zacząć jeszcze raz z tym zboostowanym, przenosicie subskrypcję na nowe konto. Najsampierw można to było robić ile razy się chciało, potem wprowadzili limity, a teraz to w ogóle jest #!$%@?. Otóż w Google jest drożej niż przy płatności kartą, a płatność kartą powoduje wysłanie wam na maila tzw. numeru subskrypcji - i do przywrócenia trzeba go po prostu wpisać. Ale co się dzieje jak dostaniecie banana? Różnie - kiedyś po prostu zwracali kasę na konto (tak, używałem plusa 200 dni i dostałem zwrot za 365 dni - super!), potem zaś się wycwanili i kasa po prostu "przepadała" plus shadowban na numer karty płatniczej. Potem chyba mieli jednak za dużo skarg w Visa/Mastercard bo zaczęli po prostu ignorować banana przy subskrypcjach - czyli dostajesz banana, resetujesz telefon, kupujesz nowy numer telefonu i używasz tego samego numeru subskrypcji i już nie dostajesz banana. Niby głupie, ale jednak to płacący klienci sponsorują ich pensje.
No ale jak to działa dzisiaj? Sam już się gubię. Ogólnie da się przenosić subskrypcję, ale nie zawsze wraz z bananem jest prawidłowo "zwalniana" z poprzedniego konta - i trzeba pisać do supportu żeby usunęli tamto konto (zbanowane! to czemu z automatu się nie usuwa? ( ͡°͜ʖ͡°)). Support natomiast staje na głowie żeby nie zrozumieć żądania, trzeba im często po 3 razy pisać, uwierzytelnić się jeszcze raz ze swojego telefonu i maila (co może być trudne jeśli ktoś używa tymczasowych - w USA redditerzy ponoć dostają shadowbany od razu jak użyją numeru z puli "burnerów"). Co więcej, chyba ostatnio znów zaczęli eksperymentować z rozszerzeniem shadowbanów bo średnio po dobie od przeniesienia subskrypcji znów go dostaję, nawet jak w zasadzie nic nie robię (tzn. nawet nie używam słowa "#!$%@?"). Z kolei na plus trzeba przyznać, że w momencie banana sami z automatu anulują subskrypcję na karcie kredytowej - czyli nie chargują za zbananowane konto. Pewnie wiedzą, że to by było przestępstwo.
Wspominałem już, że na stronie https://account.gotinder.com/data nie można dostać kopii swoich danych jak się ma banana? No i nawet jeśli już ją ktoś dostanie... to powiedzcie mi, czy jest tam dokładna kopia naszego AAID, ELO, statusu "ma shadowbana czy nie ma?", powiązanych numerów telefonu i kart kredytowych, itp.? ( ͡°͜ʖ͡°) Pisanie do supportu żeby usunęli te dane jest w zasadzie ignorowane, no bo jakie znowu dane? ( ͡°͜ʖ͡°) A teraz już totalny zonk: jak macie shadowbana, nie możecie też usunąć swojego konta z poziomu aplikacji. Po prostu wywala jakiś bliżej nieokreślony błąd. Można wrzucać fotki #!$%@? do profilu, wyzywać ludzi od najgorszych, shadowban zupełnie zamraża zmiany na koncie, dopóki moderator nie zajrzy to nic się nie da zrobić. Raz tylko, ale to chyba przez pomyłkę, udało mi się zalogować adresem e-mail, ustawić nowy numer telefonu i po tym skasować konto, widocznie klucze w bazie są po MSIDN, a shadowban był na stary numer ( ͡°͜ʖ͡°)
Ostatnia już kwestia to jak na to wszystko patrzą loszki. Oczywiście jak dostajesz bana to widocznie coś przeskrobałeś i nie skaml. One same mają tam zdjęcia prochów, fakulce, przekleństwa, swoje gadżety erotyczne (wprost zakazane w regulaminie/zasadach społeczności), ale widocznie faceci nie są tacy skorzy do zgłaszania i moderacja nic nie wie. Z kolei spróbujcie sobie kiedyś ustawić płeć "Kobieta" (czyli szukać lesbijek) i mieć jakieś prawicowe treści w opisie - banan w ciągu godziny, lewactwo zgłasza jak wściekłe. Lasek jest na tinderze jakieś 8 razy mniej niż facetów, więc tinder dba o ich fanaberie, mogą nie być pełnoletnie, nie odpisywać na wiadomości i nadal mieć 999+ par dziennie, mogą promować swoje insta i nie realizować żadnych z celów dla których powstał tinder i dla których siedzi tam reszta społeczności (no choćby ruchanie czy rozmowa) a i tak biznes się kręci. W mojej ocenie aplikacja ta w ciągu max roku stanie się jednym wielkim śmietnikiem instagramerek i spermiarzy z ujemnym ELO. A wspominałem już o fejkach? U nas tego tak nie widać, ale w USA 75% kont lasek to scamy, catfishe i reklamy. A najgorsze jest to, że nie istnieje jakaś realna konkurencja, badoo jest po prostu drogie, słabe i nie ma tam zbyt wielu lasek.
@WewnetrznySpokoj: #!$%@? wie, bo mi nie powiedzieli. Ale na pewno darmowego premium nie rozdają za: - przeklinanie w prywatnych wiadomościach (bo wiadomo, dorośli ludzie nie powinni) - dodawanie pary tylko po to żeby ją zaraz usunąć - lajkowanie wszystkiego jak leci bo masz premium i nawet nie czytasz opisów - pytanie lasek ile biorą za noc - mówienie "podaj snapa bo tu nie
@potezny_konfederata: na czym stanęło z UODO - masz prawo do odpowiedzi w konkretnym czasi jak nie dostaniesz wysyłasz ponaglenie jak potrzebuja wiecej czasu to musza uzasadnić a Ty możesz zlozyc zażalenie na to uzasadnienie. Co do kwestii technicznych załóż jakąś przestrzeń typu mediawiki gdzie dyskusja nie będzie się mieszać z informacjami i aktualnym stanem. Ew. github z zdekompilowanym kodem + github issues z poszczególnymi problemami. Pamietaj że:
To prywatna aplikacja,mogą sobie robić co chcą.Jak się ktoś nie zgadza na stosowane przez nich praktyki to niech po prostu nie zakłada tam konta.Proste jak but.Tak wogóle to niewiem kim trzeba być żeby płacić grube hajsy za jakieś konta premium,jak masz brzydką mordę i odrazu po założeniu konta nie nałapiesz tam dziesiątek par po booscie to nie myśl że będzie inaczej gdy im zapłacisz
@nusch: Rok minął, napisali tylko pismo o statusie. UODO jest przeciążone, inne sprawy mi załatwiali w średnio 2,5 roku. Firmie wysyłającej spamowe smsy #!$%@? decyzję administracyjną, bankowi nic nie zrobili. tinder jest gdzieś pomiędzy w skali, więc zobaczymy.
@neXes: Po booście premium (czy jak on się nazywa, tym za 200 zł) miałem dokładnie 34 nowe pary. Dzień później kolejny shadowban. Tną gałąź, na której siedzą.
@ajuto00: Jeśli na drzwiach sklepu wisi tabliczka "pedałów nie obsługujemy" to ok, bo przynajmniej wiesz, że masz nie wchodzić. Co innego jak wejdziesz, nałazisz się z koszykiem między regałami, porównasz ceny, zaniesiesz to wszystko do kasy, kasjerka skasuje, wydrukuje paragon, weźmie pieniądze, ale nie pozwoli ci wyjść z towarem, nie poda przyczyny i każe ochroniarzom cię wyrzucić za drzwi. Pacta sunt servanda.
@potezny_konfederata: No nieźle lecą w #!$%@?, ale 2 uwagi: 1) A propos RODO i przechowywania Twojego IMEI, nr tel. itp. Wcale nie muszą tych rzeczy przechowywać. Wystarczy, że przechowują hashe tych wartości. Hash nie pozwala uzyskać Twoich danych wrażliwych, ale jak wprowadzisz swoje dane ponownie, to mogą je znowu shashować i zobaczyć, czy dla danego hasha dali bana. RODO nie zabrania przechowywania hashy. 2) ELO - skoro taki mają algorytm,
@nieujawniony: bumble? Ale to chyba w Polsce też tak nie hula? Kurde, ludzie z ulicy ledwo kojarzą najpopularniejszgo tindera, na badoo siedzą jakieś co od dawna były, na FB dating raczej te co przypadkowo znajdą. A bumble? Kto tam wchodzi u nas w kraju?
Ale jednak wykradziony hash ktoś może potem spróbować złamać.
@potezny_konfederata: Nie da się "złamać" hasha, to jednokierunkowa funkcja skrótu, by "odkodować" zahashowaną wartość musiałbyś sprawdzić wszystkie kombinacje co zajęłoby tysiące lat, a i tak nie znasz np "soli" czyli wartości dodawanej na końcu przed hashowaniem co komplikuje problem jeszcze bardziej.
@PlesniakPospolity: Mogą też używać PBKDF2, nie tłumacz mi podstaw. W dalszym ciągu tak zmodyfikowana dana nadal jest daną i w momencie wycieku naraża użytkownika na problemy - np. żona sprawdza "Zbyszek, a czemu twój nr telefonu był w bazie tindera?" ( ͡°͜ʖ͡°)
@potezny_konfederata: No, ale nie rozumiem, fajnie, że to wszystko opisałeś, tylko nic nie zmienisz, tinder wielkie korpo będą sobie robić co chcą, zdobyli monopol i teraz rozdają karty, to jest aspekt najbardziej #!$%@?, ale co zrobić.
Inna aplikacja? Może. Ale monopolista zgarnia rynek tak czy siak.
Aplikacji nikt swojej raczej nie wystartuje, aplikacja to nie problem, sam taką mogę napisać, to są bardzo proste aplikacje de facto, problemem jest pozyskanie
To ja dorzucę coś od siebie. Reversowałem API Tindera i odkryłem, że wysyła tony requestów (gzipped, temu zwykły interceptor nie złapie), nawet w tle. W tych requestach Tinder wysyła naprawdę WSZYSTKO co da się wyciągnąć przez aplikację z telefonu. W tym dokładne koordynaty GPS, w tle, nawet jak nie używasz aplikacji. Ponadto: – dane operatora komórkowego: nazwa, MCC, MNC, – IDFA/AAID (token śledzący dla reklamodawców), – dane o urządzeniu (Apple Device ID na iOS), install ID, Device Check (iOS) / SafetyNet (Android) – dane zewnętrznych serwisów śledzących, m.in. AppsFlyer, Bugsnag, FunnelFlux, Google Ads.
@neoandrew: Podstawową metodą na fałsz, manipulacje i podstępy jest demaskowanie. Ja mam zacięcie informatyczne, potrafię zauważać pewne rzeczy niepozorne dla zwykłych użytkowników, znam angielski i czerpię wiedzę z reddita, trochę też się znam na prawie i dupach. Dzięki temu mogłem te zagadnienia zidentyfikować, ponazywać i omówić w przystępny sposób. Dzisiaj dzięki mnie o problemie dowiedziało się/poszerzyło swoją wiedzę 500 wykopków. To moim zdaniem spora zmiana, taki kamyczek
Przez długi czas miałem na tinderze konto na swój główny nr telefonu, wrzucałem zdjęcia jakie chciałem, pisałem wiadomości jakie chciałem, było jak internet z lat 90, też się często wieszało. W końcu dostałem banana i pomińmy na kilka akapitów, za co - wszak nawet obiektywnie seksowne laski już dostają banany - i chcąc ruchać kolejne losie musiałem zacząć adaptować się do nowych warunków. Pierwszy problem jest taki, że w sumie nie wiem za co dostałem banana i nie miałem możliwości odwołania się. Dziwne, skoro nawet na facebooku tak się nie robi, prawda? No ale #!$%@? tam, pomyślałem, zmiana numeru i lecimy dalej.
Pierwsze podejrzenia wobec przetwarzania danych osobowych pojawiły się, gdy konto założone na "świeży" numer dostaje z automatu banana przy rejestracji. Okazuje się, że Tinder przechowuje sobie IMEI, UDID, MAC, IP, Google AAID lub Apple IDFA i ban rozciąga się od razu na nowe numery telefonu i adresy e-mail użyte do logowania na tym samym urządzeniu - np. możecie zbanować koleżankę pożyczając jej na chwilę swój telefon. Powtórzmy: bez podania przyczyny i prawa do odwołania, ale się koleżanka #!$%@?, nie? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Po jakimś czasie odkąd to wiem pojawiły się nawet wzmianki o tej metodzie w polityce prywatności tindera.
I właśnie w tej polityce jest też kolejna ciekawostka, otóż zbananowany pozbawiony jest "prawa do bycia zapomnianym" gwarantowanego przez RODO i możliwego do uchylenia w bardzo rzadkich przypadkach, np. w USA, jak rozumiem, byłoby to po wpisaniu do rejestru przestępców seksualnych. W Polsce, z tego co wiem, Tinder nie ma obowiązku przechowywania takich danych, nie realizuje to również żadnego interesu publicznego (np. Allegro może sobie zapisywać dane oszustów), nie pomaga zdrowiu publicznemu, nie prowadzi badań naukowych ani historycznych czy statystyk, a to jest zamknięty katalog wyjątków od "prawa do bycia zapomnianym". Czyli jeśli ktoś sądzi, że przez rok się nie będzie logował i jego numer zniknie z tindera wraz z bananem - to sorry, ale tak nie jest. Czyli można tego swojego numeru użyć również do "zatrucia" telefonu koleżanki logowaniem u niej. Aha, ale żeby nie było, zdaje się że AAID zmienia się jak macie w telefonie/tablecie funkcję używania wielu kont, także natychmiastowy ban można obejść tylko jest więcej klikania. Ale to nie koniec problemów.
Oprócz banana są też shadowbany. Napiszcie kiedyś dla testu "#!$%@?" w wiadomości i zaobserwujcie czy w ciągu paru kolejnych godzin nie zdarzy się tak, że nie macie żadnych nowych par i żadna loszka do was nic nie pisze. Niby typowy dzień przegrywa, ale jak zakładacie sobie specjalnie drugie konto i piszecie coś sami do siebie, a wiadomości nie dochodzą, to albo winny jest CDN (co też się często zdarza, podejrzewam że jest jakaś priorytetyzacja ruchu i Polska generuje mało profitu to i priorytet ma niski) albo jednak shadowban is real. Z drugiej strony wydaje mi się, że shadowban jest nakładany tylko na czas potrzebny moderatorowi do weryfikacji i oczywiście moderatorzy pracują 9-17 czasu wschodnioamerykańskiego, czyli zwykle oznacza to, że macie do końca dnia gwarancję niewyrwania żadnej dupy. Po weryfikacji albo shadowban znika albo dostajecie do rozwiązania parę łamigłówek z obrazka i wtedy dostajecie już zwykłego banana. Oprócz algo wykrywającego "#!$%@?" w wiadomości to samo dzieje się pewnie jak was lewaczki parę razy zgłoszą. Często zdarza się też tak, że jakaś laska znika wam z par, a za parę godzin znów wraca - to znaczy, że ona miała takiego shadowbana, bo np. ktoś ją posądzał o bycie fejkiem, ale już się zweryfikowała czy co tam.
Kolejna fajna rzecz to ELO rating czyli coś co znają szachiści i piłkarze. Na start dostajecie zwykle jakiś bonus do ratingu i dlatego w ramach zachęty wyświetlają się wam same fajne laski. Potem, jeśli macie nudne konto, wyświetlają wam się same grube i brzydkie lochy, tinder realizuje zatem nic innego jak e-eugenikę - brzydcy z brzydkimi, piękne z bogatymi. Samo istnienie tego algorytmu powinno skutkować #!$%@? im wielomilionowej kary. Wysokie ELO można też stracić za nieodpisywanie na wiadomości, za przesuwanie każdego w prawo i wiele innych rzeczy. Zarówno o tym jak i o sposobach na "odświeżenie" konta po bananie możecie poczytać całe poradniki na Reddicie w subie podanym wyżej.
A teraz najlepsze, czyli jak traktowani są klienci Plus/Gold/Platinum. Wiadomo, stać mnie, kupiłem sobie kiedyś roczny abonament i... choć kupowałem wiele różnych abonamentów w tinderze, to nigdy żadnego nie poużywałem do końca. Już tłumaczę, przy zakupie w Google Play dostajecie po prostu subskrypcję w koncie Google i możecie ją ok. 25 razy miesięcznie przywrócić na nowym koncie. A więc po stwierdzeniu, że algorytm znowu obniżył wam ELO i chcecie usunąć konto i zacząć jeszcze raz z tym zboostowanym, przenosicie subskrypcję na nowe konto. Najsampierw można to było robić ile razy się chciało, potem wprowadzili limity, a teraz to w ogóle jest #!$%@?. Otóż w Google jest drożej niż przy płatności kartą, a płatność kartą powoduje wysłanie wam na maila tzw. numeru subskrypcji - i do przywrócenia trzeba go po prostu wpisać. Ale co się dzieje jak dostaniecie banana? Różnie - kiedyś po prostu zwracali kasę na konto (tak, używałem plusa 200 dni i dostałem zwrot za 365 dni - super!), potem zaś się wycwanili i kasa po prostu "przepadała" plus shadowban na numer karty płatniczej. Potem chyba mieli jednak za dużo skarg w Visa/Mastercard bo zaczęli po prostu ignorować banana przy subskrypcjach - czyli dostajesz banana, resetujesz telefon, kupujesz nowy numer telefonu i używasz tego samego numeru subskrypcji i już nie dostajesz banana. Niby głupie, ale jednak to płacący klienci sponsorują ich pensje.
No ale jak to działa dzisiaj? Sam już się gubię. Ogólnie da się przenosić subskrypcję, ale nie zawsze wraz z bananem jest prawidłowo "zwalniana" z poprzedniego konta - i trzeba pisać do supportu żeby usunęli tamto konto (zbanowane! to czemu z automatu się nie usuwa? ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Support natomiast staje na głowie żeby nie zrozumieć żądania, trzeba im często po 3 razy pisać, uwierzytelnić się jeszcze raz ze swojego telefonu i maila (co może być trudne jeśli ktoś używa tymczasowych - w USA redditerzy ponoć dostają shadowbany od razu jak użyją numeru z puli "burnerów"). Co więcej, chyba ostatnio znów zaczęli eksperymentować z rozszerzeniem shadowbanów bo średnio po dobie od przeniesienia subskrypcji znów go dostaję, nawet jak w zasadzie nic nie robię (tzn. nawet nie używam słowa "#!$%@?"). Z kolei na plus trzeba przyznać, że w momencie banana sami z automatu anulują subskrypcję na karcie kredytowej - czyli nie chargują za zbananowane konto. Pewnie wiedzą, że to by było przestępstwo.
Wspominałem już, że na stronie https://account.gotinder.com/data nie można dostać kopii swoich danych jak się ma banana? No i nawet jeśli już ją ktoś dostanie... to powiedzcie mi, czy jest tam dokładna kopia naszego AAID, ELO, statusu "ma shadowbana czy nie ma?", powiązanych numerów telefonu i kart kredytowych, itp.? ( ͡° ͜ʖ ͡°) Pisanie do supportu żeby usunęli te dane jest w zasadzie ignorowane, no bo jakie znowu dane? ( ͡° ͜ʖ ͡°) A teraz już totalny zonk: jak macie shadowbana, nie możecie też usunąć swojego konta z poziomu aplikacji. Po prostu wywala jakiś bliżej nieokreślony błąd. Można wrzucać fotki #!$%@? do profilu, wyzywać ludzi od najgorszych, shadowban zupełnie zamraża zmiany na koncie, dopóki moderator nie zajrzy to nic się nie da zrobić. Raz tylko, ale to chyba przez pomyłkę, udało mi się zalogować adresem e-mail, ustawić nowy numer telefonu i po tym skasować konto, widocznie klucze w bazie są po MSIDN, a shadowban był na stary numer ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ostatnia już kwestia to jak na to wszystko patrzą loszki. Oczywiście jak dostajesz bana to widocznie coś przeskrobałeś i nie skaml. One same mają tam zdjęcia prochów, fakulce, przekleństwa, swoje gadżety erotyczne (wprost zakazane w regulaminie/zasadach społeczności), ale widocznie faceci nie są tacy skorzy do zgłaszania i moderacja nic nie wie. Z kolei spróbujcie sobie kiedyś ustawić płeć "Kobieta" (czyli szukać lesbijek) i mieć jakieś prawicowe treści w opisie - banan w ciągu godziny, lewactwo zgłasza jak wściekłe. Lasek jest na tinderze jakieś 8 razy mniej niż facetów, więc tinder dba o ich fanaberie, mogą nie być pełnoletnie, nie odpisywać na wiadomości i nadal mieć 999+ par dziennie, mogą promować swoje insta i nie realizować żadnych z celów dla których powstał tinder i dla których siedzi tam reszta społeczności (no choćby ruchanie czy rozmowa) a i tak biznes się kręci. W mojej ocenie aplikacja ta w ciągu max roku stanie się jednym wielkim śmietnikiem instagramerek i spermiarzy z ujemnym ELO. A wspominałem już o fejkach? U nas tego tak nie widać, ale w USA 75% kont lasek to scamy, catfishe i reklamy. A najgorsze jest to, że nie istnieje jakaś realna konkurencja, badoo jest po prostu drogie, słabe i nie ma tam zbyt wielu lasek.
- przeklinanie w prywatnych wiadomościach (bo wiadomo, dorośli ludzie nie powinni)
- dodawanie pary tylko po to żeby ją zaraz usunąć
- lajkowanie wszystkiego jak leci bo masz premium i nawet nie czytasz opisów
- pytanie lasek ile biorą za noc
- mówienie "podaj snapa bo tu nie
@potezny_konfederata: zabawne, bo jest zupełnie odwrotnie: najczęściej takie rzeczy usłyszysz od Korwinowców.
1) A propos RODO i przechowywania Twojego IMEI, nr tel. itp. Wcale nie muszą tych rzeczy przechowywać. Wystarczy, że przechowują hashe tych wartości. Hash nie pozwala uzyskać Twoich danych wrażliwych, ale jak wprowadzisz swoje dane ponownie, to mogą je znowu shashować i zobaczyć, czy dla danego hasha dali bana. RODO nie zabrania przechowywania hashy.
2) ELO - skoro taki mają algorytm,
Komentarz usunięty przez moderatora
@potezny_konfederata: Nie da się "złamać" hasha, to jednokierunkowa funkcja skrótu, by "odkodować" zahashowaną wartość musiałbyś sprawdzić wszystkie kombinacje co zajęłoby tysiące lat, a i tak nie znasz np "soli" czyli wartości dodawanej na końcu przed hashowaniem co komplikuje problem jeszcze bardziej.
Komentarz usunięty przez autora
Inna aplikacja? Może. Ale monopolista zgarnia rynek tak czy siak.
Aplikacji nikt swojej raczej nie wystartuje, aplikacja to nie problem, sam taką mogę napisać, to są bardzo proste aplikacje de facto, problemem jest pozyskanie
– dane operatora komórkowego: nazwa, MCC, MNC,
– IDFA/AAID (token śledzący dla reklamodawców),
– dane o urządzeniu (Apple Device ID na iOS), install ID, Device Check (iOS) / SafetyNet (Android)
– dane zewnętrznych serwisów śledzących, m.in. AppsFlyer, Bugsnag, FunnelFlux, Google Ads.
@neoandrew: Podstawową metodą na fałsz, manipulacje i podstępy jest demaskowanie. Ja mam zacięcie informatyczne, potrafię zauważać pewne rzeczy niepozorne dla zwykłych użytkowników, znam angielski i czerpię wiedzę z reddita, trochę też się znam na prawie i dupach. Dzięki temu mogłem te zagadnienia zidentyfikować, ponazywać i omówić w przystępny sposób. Dzisiaj dzięki mnie o problemie dowiedziało się/poszerzyło swoją wiedzę 500 wykopków. To moim zdaniem spora zmiana, taki kamyczek