Wpis z mikrobloga

Od czasu do czasu robię wpisy pod #praca i #rozmowakwalifikacyjna

Stwierdzam jednak, że chyba zacznę publikować pod osobnym tagiem (może #szukaniepracy ?), bo moje poszukiwania są coraz ciekawsze!

Dziś odbyły się "giełda pracy i przedsiębiorczości". Dwa piętra ludzi, 75 wystawców. Ścisk, duchota i pot spod pach. Nirvana polujących na darmowe gadżety i firmowe długopisy

Jak dla mnie - TRAGEDIA!

Przez półtorej godziny zostawiłem swoje CV tylko w trzech miejscach...

Wystawca nr. 1 - Jesteśmy prężnie rozwijającą się firmą, o ugruntowanej pozycji na rynku bla bla bla

przepraszam, a czy macie Państwo zapotrzebowanie na specjalistów po moim kierunku?

W1 - Yyyyy no niby tak, ale w tej chwili nikogo nie zatrudniamy!

to co Państwo tu robią?

W1 - ...

Podchodzę do W2, widzę że mają ofertę pracy w sam raz dla mnie! Yes!

W2 - Nie nie, proszę nie patrzyć na tą ofertę, ona jest nieaktualna!

Ta druga też jest nieaktualna! One tu tak poglądowo wiszą.

Proszę obserwować nasze wuwuwu, tam wrzucamy oferty.

W3 ma ze sobą sztab ludzi gadających jak najęci.

W3 - nasz program staży i praktyk pozwala na sprawdzenie gdzie pracownik najlepiej się odnajdzie, a nasz automat do kawy jest najlepszy na świecie!

Aha, super - a czy aktualnie prowadzicie Państwo nabór?

W3 - cały rok prowadzimy nabór!

To znaczy, niech Pan złoży swoją aplikację na naszej platformie internetowej, a my w marcu/kwietniu dopasujemy Pana do ofert które wtedy się (ewentualnie) pojawią.

W4, duży dostawca rozwiązań z elektryki, automatyki, energetyki, etc. Sześciu gości pod krawatem zachęca młodych ludzi do podejścia do ich stanowiska. Niestety, wszyscy są z pionu software i przyszli dziś polować tylko i wyłącznie na programistów.

I tak w koło Macieju! Festiwal dla programistów wszelkiej maści. (nie zna Pani pythona?! Co tam, w tydzień Panią nauczymyYyy to znaczy, liczę że Pani się go sama w tydzień nauczy) Kupa wystawców którzy nic nie oferują, albo odsyłają do swoich stron internetowych, ze trzy urzędy pracy i garść studenckich kół naukowych.

I tylko jedna Pani była jakaś taka inna... Zaczepiła mnie, przywitała się ze mną po angielsku i zapytała czego szukam na targach. Po chwili rozmowy poprosiła o moje CV (napisane w języku Shakespeare'a) a w rewanżu dała swoją wizytówkę. Myślałem że ten cały angielski, to tylko taki test, sprawdzenie jak kandydat nim włada. Jednak wizytówka zidentyfikowała ją jako rodowitą Czeszkę :)

Szkoda że najbardziej owocna rozmowa z potencjalnym pracodawcą, była z przedstawicielem zza granicy! :(
r3ll - Od czasu do czasu robię wpisy pod #praca i #rozmowakwalifikacyjna

Stwierdzam ...

źródło: comment_K6Mj9yJX3GoO5m5NonRXc053wXEq8nUC.jpg

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
@r3ll: ja w życiu byłem tylko dwa razy na takich targach i wyglądały identycznie. Najlepsze rozwiązanie to znaleźć firmy które nas interesują, odpicować CV ale naprawdę ogarnięcie to zrobić i napisać LM, jeżeli firmy mocniej się od siebie różnią to warto dla każdej napisać osobny list motywacyjny i coś tam podpicować dlaczego akurat u nich chcielibyśmy pracować.

No i liczyć na łud szczęścia bo to też się liczy niestety, wstrzelić
  • Odpowiedz
@austra: na pewno nie zmarnowany, przynajmniej upewniłem się jak kiepsko wygląda sytuacja. No i raz na takich targach dostałem pracę :) A że wystawcy niepoważni - fakt! Niektórzy byli tylko po to, żeby cyknąć sobie kilka fotek jak to maja tłumy przed stoiskiem i nakręcać PR.

@UczciwyCygan: Przepraszam za #grammarnazi ale łut, nie łud :) A co do LM i CV - masz sto procent
  • Odpowiedz