Wpis z mikrobloga

Obejrzałem w swoim życiu całkiem sporo filmów, ale czegoś piękniejszego od ostatniej sceny "Vanilla Sky" nie widziałem chyba nigdy. Przyznam się też bez bicia, że do dziś nie potrafię jej obejrzeć z suchymi oczami i za każdym pieprzonym razem wzruszam się jak małe dziecko oglądające finał swojej ulubionej bajki. Cała historia jest równie piękna, co brutalna - jak życie.
Film oglądałem pierwszy raz w wieku nastoletnim i pamiętam, jak ze łzami w oczach kibicowałem Tomowi Cruisowi, żeby wybrał prawdziwie życie i skoczył. Taki wybór w moim młodym i naiwnym wieku wydawał się oczywisty. Przecież każda prawda jest lepsza od kłamstwa, rzeczywistość od iluzji itp. Jednak im jestem starszy, tym bardziej uświadamiam sobie, że bohater filmu popełnił straszliwy błąd, którego w prawdziwym życiu mógł bardzo żałować i który skończyłby się najprawdopodobniej samobójstwem.
Przede wszystkim ten prawdziwy świat, do którego powrócił, jest światem bez Sofii (Penelope Cruz). Ba, wszyscy ludzie których znał, lubił czy kochał, dawno gryzą ziemię. Czy istnieje coś bardziej przerażającego niż samotność człowieka w całkowicie obcym mu świecie, wzdychającego za miłością swego życia, którą dawno zjadły robaki? Oczywiście istnieje szansa, że porobiłby nowe super wspaniałe znajomości , może nawet ponownie się zakochał- ale czy byłoby to samo? Przecież takie strzały jak z Sofią zdarzają się raz w życiu, jeśli w ogóle. Zresztą nie bez powodu Starzec w "Dziadach" prosi Boga, aby jego wnuk miał to szczęście i zginął młodo (co nazywa największą w życiu nagrodą). Drugi, zdecydowanie bardziej rozumowy argument jest taki, że śniąc piękny sen nie wiesz przecież, że śnisz. A tego, że piękny sen z Penelope Cruz u boku jest po stokroć lepszy od szarej rzeczywistości bez niej, tłumaczyć chyba nie muszę.
Czemu "Vanilla Sky" jest tak bardzo niedocenianym dziełem? Z prostego powodu - jest to, o zgrozo, hollywoodzki remake niszowego europejskiego filmu. A w takim wypadku filmowe snoby zawsze będą się snobować na to, że "oryginał lepszy". Tutaj zupełnie tak nie jest, bo choć naprawdę trudno w to uwierzyć, wersja amerykańska jest o wiele głębsza, sylwetki bohaterów są o wiele bardziej rozwinięte (np. postać grana przez Cameron Diaz w oryginale jest praktycznie epizodyczna) - o oczywistej przewadze wizualnej nie wspominając.
Nawiasem mówiąc, reżyser odpowiedzialny za "Vanilla Sky" rok wcześniej nakręcił inny świetny film - "Almost famous". Ale o nim niech napisze już ktoś inny( ͡° ͜ʖ ͡°)
#film #przemyslenia #kino #vanillasky
s.....a - Obejrzałem w swoim życiu całkiem sporo filmów, ale czegoś piękniejszego od ...

źródło: comment_1634573211Prq3eGcsVZILwfbc2mZwqr.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach