Wpis z mikrobloga

Wiecie, że Feynman był w Polsce? Oto jego wrażenia z naszego kraju (1963 rok)

"
Jaka jest Polska? [...]
Geniusz tutejszych budowniczych polega na tym, że potrafią wznosić stare budynki. Są tu budynki z odpadającymi elewacjami (ściany pokryte zaprawą i plamami starych cegieł), zardzewiałe kraty okienne, rdzawe zacieki na murach itd. Na dodatek architektura jest stara – zdobienia jak z 1927 roku, ale cięższe – nie ma nic ciekawego do oglądania (oprócz jednego budynku).
Pokój hotelowy jest bardzo mały, tandetnie umeblowany, za to bardzo wysoki (15 stóp)*, ze starymi zaciekami na ścianach i tynkiem prześwitującym w miejscu, gdzie łóżko dotyka ściany. Przypomina mi to stary Grand Hotel w Nowym Jorku – spłowiała bawełniana narzuta na wyleżanym łóżku. Ale armatura łazienkowa (krany itd.) czysta i błyszcząca, co mnie trochę zmyliło: wydaje się, że jest zupełnie nowa w tym starym hotelu. W końcu się dowiedziałem: hotel ma zaledwie trzy lata – zapomniałem o ich wprawie w budowaniu staroci.
[...]
W kwestii podsłuchu: w pokoju hotelowym szukam starych gniazdek (takich jak to w suficie nad natryskiem). Jest ich pięć, wszystkie tuż pod sufitem – 15 stóp. Potrzebowałbym drabiny, więc postanawiam nie sprawdzać. Ale niżej, w kącie obok telefonu znajduję jeszcze jedną podobną kwadratową płytkę. Wysuwam ją trochę (jedna śrubka jest poluzowana). Rzadko kiedy widziałem aż tyle drutów – wygląda jak radio od tyłu. Co to jest? Kto wie! Nie zauważyłem żadnych mikrofonów, końce drutów były zaizolowane, jak nie używane złącza lub wypusty. Może mikrofon jest w izolacji. Nie mam śrubokręta, więc nie mogę zdjąć płytki, żeby badać dalej.
[...]
zgubiłem ołówek i chciałem kupić nowy w miejscowym kiosku.
– Długopis kosztuje 1 dolara 10 centów.
– Nie, chcę ołówek, taki drewniany z wkładem.
– Nie ma, są tylko długopisy po 1,10 dolara.
– W porządku, ile to w złotych?
– Nie może pan zapłacić złotówkami, tylko 1,10 dolara. (Dlaczego? A kto to wie?!)
Muszę iść na górę po dolary. Daję 1,25. Kioskarz nie może wydać reszty – musi iść do kasjera hotelowego. Rachunek za długopis wypisują w czterech egzemplarzach: jeden dla kioskarza, jeden dla kasjera i dwa dla mnie. Co mam z nimi zrobić? Z tyłu jest napisane, że powinienem je zatrzymać, żeby uniknąć płacenia amerykańskiego cła wwozowego. A to długopis marki Papermate, wyprodukowany w Ameryce.
[...]
Pewnego wieczora poszedłem do domu jednego z polskich profesorów (młody, młoda żona). Siedem jardów kwadratowych* powierzchni mieszkalnej na głowę, ale mieli z żoną szczęście: dwadzieścia jeden jardów [niecałe 18m2] przypada na pokój, kuchnię i łazienkę. Był trochę stremowany z powodu swoich gości (mnie, profesora Wheelera, jego żony i jeszcze jednej osoby) i prawie przepraszał, że ma tak małe mieszkanie. Ale jego żona była zupełnie na luzie i całowała syjamskiego kota imieniem Bubuś [...]. Dostarczyła nam świetnej rozrywki – przed jedzeniem stół trzeba było przynieść z kuchni, a do tego celu należało najpierw zdjąć z zawiasów drzwi do łazienki.
"
i na koniec fragment długawy, ale stanowiący kwintesencję polskiej nauki, nic się tu nie zmieniło, niestety:

"
Konferencja nic mi nie daje. Niczego się nie uczę. Ponieważ nie robią żadnych doświadczeń, dziedzina ta jest martwa, więc zajmuje się nią niewielu spośród najlepszych. Skutek jest taki, że jest tu mnóstwo tumanów (126), co nie wpływa korzystnie na moje ciśnienie: wygaduje się tu takie brednie i z powagą omawia tak idiotyczne tematy, że poza oficjalnymi sesjami wdaję się w sprzeczki (powiedzmy, w czasie lunchu), ilekroć ktoś zada mi jakieś pytanie albo zaczyna opowiadać o swojej „pracy”. Ta „praca” jest zwykle: 1. kompletnie niezrozumiała, 2. niejasna i ogólnikowa, 3. poprawna na jasny i oczywisty temat, ale poparta niesłychanie długą i skomplikowaną analizą i przedstawiana jako ważne odkrycie, 4. opartym na głupocie autora twierdzeniem, że jakiś oczywisty i poprawnie zinterpretowany fakt, od lat przyjęty za pewnik, jest w rzeczywistości błędny (ci są najgorsi; żaden argument nie przekona idioty), 5. próbą dokonania czegoś niekoniecznie niemożliwego, lecz z pewnością bezużytecznego, która, jak okazuje się na koniec, rzeczywiście jest nieudana, lub 6. jest całkowicie błędna. Obecnie mamy do czynienia ze wzmożoną „działalnością na polu”, ale „działalność” polega przede wszystkim na udowodnieniu, że poprzednia „działalność” kogoś innego zaprowadziła w ślepy zaułek, nie wniosła pożytecznego wkładu w naukę lub przeciwnie – okazała się obiecująca. Zupełnie jak masa robaków, które pełzając po sobie nawzajem, próbują się wydostać z butelki. Nie chodzi o to, że temat jest mało przystępny; chodzi o to, że wszyscy rzeczywiście dobrzy zajmują się czymś innym.
"

Feynman "A co ciebie obchodzi, co myślą inni"

#ksiazki #prl