Wpis z mikrobloga

Tak sobie ciągle myślę o tej akcji z GP Rosji, i to chyba dobry powód aby skrobnąć jakiś artykuł na temat pomiatania kierowcą numer dwa. Tradycja to niezbyt długa, bo takie chamskie pomiatanie to kwestia ostatnich 25-30 lat, ale już mamy kilka ciekawych przykładów jak to przesrane mieli "ci gorsi" kierowcy w zespole.

W związku z tym, dziś w cyklu #krotkahistoriaof1 przygotowałem ranking TOP 10 najgorszych zachowań zespołu wobec drugiego kierowcy. Zapraszam ( ͡° ͜ʖ ͡°)

10. Valtteri Bottas - GP Niemiec i GP Rosji 2018
To relatywnie świeży temat, bo Bottas ciągle jest w ekipie Mercedesa, i ciągle jest tam pomiatany. Ale żeby przybliżyć sytuację - sezon 2018 nie był zbyt udany dla Bottasa. Podczas gdy Hamilton walczył o mistrzostwo, w połowie sezonu Bottas zajmował zaledwie piąte miejsce, szarpiąc się z dwoma Red Bullami, bez większych perspektyw na poprawę sytuacji i bez żadnego zwycięstwa. Szansa ta pojawiła się w Niemczech, gdy po wypadnięciu z toru Sebastiana Vettela Bottas objął prowadzenie (zaledwie trzy zakręty wcześniej wyprzedzając Kimiego Raikkonena). Szybki wyjazd SC skłonił ekipę Mercedesa do ściągnięcia Bottasa do boksów po świeże ultrasofty. Do końca wyścigu było 15 okrążeń i decyzja ta wydawała się nawet mieć sporo sensu - po wyjeździe z boksów Bottas lądował na P3 (przewaga była na tyle duża, że bez problemu wyjeżdżaliby przed Verstappenem), tuż za plecami Hamiltona i Raikkonena, mając znacznie lepsze opony. Nie wiedzieć czemu, Raikkonen początkowo nie zjechał, a zrobił to dopiero okrążenie później - ot taka Grande Strategia, wydaje mi się że chcieli mieć pewność że Kimi tego nie wygra.
Restart nastąpił 10 okrążeń przed końcem, i od razu widoczna była przewaga opon Bottasa nad Hamiltonem - przy pierwszej próbie ataku wydano mu jednak polecenie, aby utrzymał pozycję za plecami Lewisa. Bottas pokornie wykonał prośbę Jamesa Vowlesa, a Hamilton ostatecznie zbudował przewagę w granicach 4.5 sekundy nad Bottasem. Jeden rabin powie, że to wynikło z demotywacji Bottasa, z takiego mentalnego gwoździa - a inny powie, że opony Hamiltona były jeszcze w dobrym stanie, tylko straciły temperaturę i dlatego Hamilton był podatny na atak. Fakt jest faktem, że Bottasowi odebrano możliwość walki o zwycięstwo przy użyciu polecenia zespołowego.

Druga sytuacja to GP Rosji tego samego roku. Tutaj Bottas prowadził od startu, i kontrolował wyścig z pierwszej pozycji, z Hamiltonem za plecami. Po pierwszej rundzie pit stopów Bottas utrzymał prowadzenie, ale Hamiltona zdołał wyprzedzić Sebastian Vettel, bezpośredni rywal w walce o mistrzostwo. Hamilton zdołał wyprzedzić Vettela bardzo szybko, bo już na następnym okrążeniu po swoim postoju - jednak nie był w stanie zbudować bezpiecznej przewagi nad Niemcem, jadąc w pociągu za plecami Bottasa. Mercedes odpalił wtedy team orders, i nakazał przepuszczenie Hamiltona przez Valtteriego - ze względu na istniejące zagrożenie dla Hamiltona. Bottas wykonał polecenie, ale prowadzenia już nie ujrzał do końca wyścigu - który wygrał Hamilton.

Owe team orders jeszcze jakoś się bronią walką o mistrzostwo - przed GP Niemiec Hamilton był 8 punktów za Vettelem (który wygrał poprzedni wyścig, na Silverstone), a przed GP Rosji miał już 40 punktów przewagi nad Sebem - i jego festiwal błędów dopiero miał się zacząć od następnego wyścigu. Owe dwa mentalne gwoździe przyczyniły się do memów "Valtteri Bottas 2.0", "3.0" i tak dalej. Efekt jest taki, że mistrzostwa nigdy nie zdobył - choć nie oszukujmy się, nawet i bez tego nie miałby szans pokonać Hamiltona w walce o tytuł.

.

9. "It's up to Eddie" - GP Belgii 1998, Ralf Schumacher
Tym razem zabiorę was na krótką podróż w przeszłość, aż do roku 1998 - wyścigu który od samego początku obfitował w zaskakujące wydarzenia. Potężny karambol na starcie, spacer po wodzie Schumachera zakończony kolizją z Coulthardem, czy wydarzenie do którego zmierzamy - team orders w ekipie Jordana. Otóż po wspominanej kolizji Schumachera z Coulthardem (po której Michael leciał do garażu McLarena #!$%@?ć Davidowi garści) prowadzenie w wyścigu objął Damon Hill, a za jego plecami zjawił się brat Michaela - Ralf Schumacher, kolega Damona Hilla z zespołu Jordan. Hill bazował na swoim doświadczeniu i wiedział, że nie ma co szarżować w tych warunkach, ponieważ łatwo popełnić błąd i wypaść z toru. Ralf w tym czasie twierdził, że jest w stanie jechać nawet 5 sekund szybciej, i wręcz wyrywał się do walki z Damonem - czując jednocześnie za plecami oddech Jeana Alesiego. Ralf miał już przed oczami wizję pierwszego zwycięstwa w karierze, szczególnie że jego inżynier wyścigowy (równie podpalony) na radiu mówił mu, że jest w stanie go złapać i wygrać ten wyścig. I kiedy inżynier wyścigowy Damona przekazał mu wiadomość o treści "keep pushing" ("cały czas ciśnij"), ten zareagował i odpowiedział:

"Powiem wam coś, i lepiej mnie posłuchajcie - jak będziemy się ścigać na poważnie, możemy skończyć z niczym, więc niech Eddie podejmie decyzję - jak nie będziemy walczyć, to mamy szansę zająć pierwsze i drugie miejsce - jego wybór."

Taki komunikat wysłał mistrz świata sprzed prawie dwóch lat do szefa zespołu, którego sukcesami to były zaledwie kilka wizyt na podium, a teraz otwierała się szansa na zajęcie dwóch pierwszych pozycji, podwójne zwycięstwo. Sytuację pogarszały nasilające się opady deszczu, znacznie pogarszające widoczność i przyczepność. Eddie podjął decyzję całkiem szybko - pozycje pozostają bez zmian do mety. Ówczesny inżynier wyścigowy Ralfa, Sam Michael (późniejszy dyrektor techniczy w Williamsie i dyrektor sportowy w McLarenie), przekazał mu informację - jednak Ralf przez dłuższy czas nie potwierdzał otrzymania komunikatu. Potwierdził to dopiero po kilku prośbach, i oba bolidy Jordana dojechały do mety bez dalszych zmian pozycji, a swoje niezadowolenie okazał nie przejeżdżając w pobliżu ściany pełnej mechaników celebrujących największy sukces w historii (zarówno do tamtego momentu, jak i późniejszej) zespołu Jordan, a także później na podium - robiąc do zdjęć rózne dziwne miny niezadowolenia.

Na decyzję mógł również wpłynąć fakt, że już wtedy spekulowano o odejściu Ralfa z zespołu Jordan na koniec 1998, podczas gdy Damon Hill pozostawał w tym zespole na dłużej (był to dopiero pierwszy rok kontraktu). To mógł być dodatkowy czynnik, który utwierdził Eddiego w przekonaniu, że należy owe Team Orders zlecić.
W tamtym czasie Ralf miał w kontrakcie klauzulę w wysokości dwóch milionów funtów, która pozwalała mu wykupić kontrakt i odejść gdzie tylko będzie chciał. Ponoć po wyścigu Michael Schumacher był tak wściekły na Eddiego Jordana (notabene kierowcę, który jako pierwszy dał mu szansę 7 lat wcześniej - i do tego właśnie w Belgii), że poszedł do niego będąc jeszcze w bojowym nastroju, nawrzucał mu i prawie się z nim poszarpał. Eddie powiedział mu wtedy, żeby sobie wziął kontrakt Ralfa i go przeczytał - wspomniał o klauzuli, po czym Michael stwierdził że ją wpłaci i niech Eddie #!$%@?, bo Ralf nie będzie więcej dla niego jeździł.

Ralf dokończył sezon w barwach zespołu Jordan, aby w 1999 znaleźć się w zespole Williams, w barwach którego jeździł kolejne 6 lat.

.

8. "Not bad for a #2 driver" - GP Wielkiej Brytanii 2010
Przejdźmy do czasów nieco bardziej współczesnych - do połowy sezonu 2010, i GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone. Był to środek sezonu, a w walkę o mistrzostwo na poważnie liczyło się czterech - no, przy dobrej wierze pięciu kandydatów - Hamilton (127), Button (121), Vettel (115), Webber (103) i Alonso (98), niestety następny Kubica (83) nie był już rozpatrywany. Webber był świeżo po trzech z rzędu nieudanych weekendach - w Walencji zaliczył fatalny start, problematyczny pit stop, i ostatecznie lot tnąco-koszący po wybiciu się z garba Heikkiego Kovalainena; w Kanadzie Red Bull przez problemy z oponami przegrał z resztą pretendentów do tytułu; a w Turcji Webber został uderzony w bok przez Sebastiana Vettela przy nieudolnej próbie wyprzedzania i stracił wygraną na rzecz dwóch McLarenów. Tuż przed tymi wydarzeniami Webber odniósł dwa pewne zwycięstwa - w Hiszpanii i w Monako, co pozwalało mu myśleć pozytywnie na przyszłość i liczyć na odbicie się od dna właśnie na Silverstone - na prawie że domowym wyścigu dla zespołu.

Red Bull przygotował na ten wyścig poprawki dotyczące przedniego skrzydła - jednak zdołał wyprodukować tylko po jednym egzemplarzu dla każdego z kierowców. Problem w tym, że podczas piątkowych treningów Vettel uszkodził swoje skrzydło, i wtedy Red Bull podjął kontrowersyjną" decyzję - mianowicie postanowił zabrać nowe skrzydło Webberowi, aby dać je właśnie Vettelowi. Może się to wydawać niespodzianką, ale Webberowi się to nie spodobało - szczególnie że w kwalifikacjach Vettel zdobył Pole Position o 0.1s, mając jednocześnie prawie sekundę przewagi nad resztą. Webber był wtedy wściekły, na konferencji prasowej zapytany o tą zamianę skrzydeł odpowiedział tylko że "Zespół na pewno jest zadowolony z dzisiejszego wyniku", po czym walnął szklanką o blat w niemal karykaturalnym stylu rozlewając wodę, i robiąc groźne miny.

Webber wziął jednak rewanż następnego dnia - świetnie wystartował i wyprzedził Vettela w drodze do pierwszego zakrętu, i gdy za ich plecami równie świetnie wystartował Hamilton - dotknął on swoim skrzydłem prawej tylniej opony Vettela, przecinając ją zanim zdążył wyhamować aby nie uderzyć w tył któregokolwiek z samochodów Red Bulla. To wyeliminowało Vettela z walki o wygraną w tym wyścigu, pozostawiając w zasadzie autostradę Webberowi - który wygrał ten wyścig, i skwitował to na radiu słowami "Not bad for a #2 driver" ("Nie tak źle jak na kierowcę numer dwa").

Dla kronikarskiego obowiązku odnotuję, że w sekwencji Maggots-Becketts-Chapel doszło do jeszcze jednego kontaktu - słabo startującego Alonso wyprzedzał Massa, jednak w wyniku zderzenia doszło do przecięcia opony u Felipe - ale do historii tych dwóch w sumie jeszcze sobie wrócimy.

.

07. Multi 21 - GP Malezji 2013
Pozostajemy w zespole Red Bulla, jednak przenosimy się kilka lat do przodu - do drugiego wyścigu w 2013, do GP Malezji. Sebastian Vettel nie jest już jakimś chłystkiem, tylko trzykrotnym mistrzem świata, natomiast Mark Webber dalej pozostaje tylko zwycięzcą wyścigów. Trzeci tytuł, zdobyty w poprzednim sezonie, przyszedł w wielkich bólach - do samego końca walczył z Fernando Alonso, a Mark Webber - jako dobry teammate Sebastiana - niezbyt mu w tym pomagał. Sam Webber twierdzi, że Vettel w Malezji wciąż miał za złe Webberowi brak pomocy, i wręcz przymknięcie drzwi w Brazylii, co spowodowało że znalazł się w okolicy Bruno Senny - który następnie się z nim zderzył, zsyłając Vettela na sam koniec stawki. Vettel zdołał się odgrzebać i ostatecznie mistrzostwo zdobył, ale przyjaźni między dwoma panami zdecydowanie nie było.
I potwierdziło się to w wyścigu - Red Bulle przez cały weekend czuły na plecach oddech dwójki Mercedesów, i cały wyścig starali się "zarządzać" samochodami - Malezja zawsze była wymagająca nie tylko dla kierowców, ale także dla opon i samych samochodów. Gdy dwójce Red Bulla udało się nieco oderwać od Mercedesów, albo inaczej - "zarządzić wyścigiem w sposób pomyślny dla siebie", postanowiono po prostu dowieźć pierwsze i drugie miejsce w kolejności jaka panowała na torze praktycznie od pierwszego pit stopu - czyli Webber przed Vettelem. Sebastian Vettel nie był z tego szczególnie zadowolony - to on startował z Pole Position, i stracił prowadzenie zmieniając intery jako pierwszy z czołówki, i zaczął naciskać Webbera chcąc odzyskać
swoje miejsce. Webber w tym czasie dostał polecenie oszczędzania samochodu, i wykonał to polecenie - Vettel również je dostał, jednak nie posłuchał go, i coraz mocniej naciskał Webbera. Na radiu trwały dyskusje - Vettel wielokrotnie został poproszony o pozostanie na swoim miejscu instrukcją "Multi 21" - używanej jako team order do utrzymania obecnych pozycji, zgodnie z numeracją samochodów (Vettel - 1, Webber - 2). Na radiu odzywał się sam Christian Horner, prosząc o uspokojenie się słowami "This is silly, Seb" ("Nie rób tego Seb, to naprawdę głupie"). Vettel nie słuchał i zaatakował Webbera, który bronił się twardo, przyciskając Vettela do ściany - jednak zostawiając miejsce, i unikając niebezpiecznej kolizji. Vettel wygrał ten wyścig, ale atmosfera przed wyjściem na podium była iście grobowa - jeszcze w czasie wyścigu Webber wysłał do przodu parę gestów środkowym palcem, a później pytał Vettela o polecenie "Multi 21" z wyrzutem, co pozostało bez odpowiedzi.

Po wyścigu media eksplodowały - zarówno wypowiedzi Vettela (w stylu "Webber nie zasłużył na to zwycięstwo"), albo Hornera ("Nic więcej nie mogliśmy zrobić") dolewały sporo oliwy do ognia - pojawiły się wypowiedzi dworujące z sytuacji w Red Bullu, sugerujące że to Vettel rządzi tym zespołem, a nie Horner - udzielał się na przykład były menedżer Webbera, Flavio Briatore - twierdził, że "Horner nie ma jaj, bo gdyby miał - sam poszedłby na podium i ustawił kierowców do pionu raz a porządnie, a nie wysyłał Neweya żeby ten świecił oczami".

.

06. Jarno Trulli - sezon 2004
Skoro jesteśmy przy Flavio Briatore, to przypomnijmy sobie aferę jaką kręcił szef zespołu Renault wokół jednego ze swoich kierowców - Jarno Trulliego. Jarno zaliczył świetny początek sezonu - regularnie punktował, zaliczył trzecie miejsce w Hiszpanii (pokonując swojego kolegę z zespołu, Fernando Alonso, na jego domowym podwórku), a także wygrał w Monako - pierwszy w tamtym sezonie wyścig wygrany przez innego kierowcę niż Michael Schumacher (i wygrałby go nawet bez kolizji Schumachera z Montoyą). Kontrakt Trulliego kończył się po sezonie 2004 i występy z dobrej strony sugerowały, że ten kontrakt zostanie przedłużony, prawda?

No co wy, Flavio stwierdził że Trulli musi pokazać coś więcej, jeszcze bardziej się postarać. Moim ulubionym cytatem jest wypowiedź, według której
"Trulli wygrał tylko dlatego, że Alonso się rozbił"_. Wtedy głównym kontrkandydatem na jego stołek był Mark Webber, który popełniał mnóstwo błędów, i takie komentarze Flavio były dla wielu osób niezrozumiałe. Trulli utrzymywał formę, jednak Flavio dalej sadził takie komentarze - aż przyszło GP Francji, gdzie Trulli nie zdołał utrzymać szybszego Ferrari za plecami, i stracił trzecie miejsce w przedostatnim zakręcie ostatniego okrążenia - na oczach wielu pracowników Renault oraz Michelin, dwóch francuskich firm dla których był to domowy wyścig. Nie są znane dokładne stenogramy ich rozmów, ale znając Flavio należy domniemywać, że nie były to miłe rozmowy - gdyż Flavio postanowił pozbyć się kierowcy który był wyżej w tabeli. Zaczęła się wtedy zła seria Trulliego, który został "odcięty" przez panującego niepodzielnie w zespole (to są właśnie te jaja o których wspominał niemal dekadę później). Z Trullim pożegnano się w połowie sezonu, gdy ten ogłosił podpisanie kontraktu z Toyotą - i na jego miejsce wsadzono nieudolnego Jacquesa Villeneuve'a, chyba tylko po to aby pokazać że na miejscu Jarno poradziłaby sobie nawet tresowana małpa.

No cóż, nie poradziła sobie. A w momencie w którym Trulli odchodził z Renault, wciąż miał więcej punktów niż Alonso - mimo kilku awarii i zwykłego pecha, co dla Flavio było "argumentem". A na jego miejsce ostatecznie powołano Fisichellę, który nie był już zagrożeniem dla boskiego Fernando.

I na tym sobie dziś skończymy, bo już i tak wyszedł dość długi post.


#f1 #krotkahistoriaof1
fordern - Tak sobie ciągle myślę o tej akcji z GP Rosji, i to chyba dobry powód aby s...

źródło: comment_1633627174VO4iYrHuBG9QuvPbuCTlo9.jpg

Pobierz
  • 17
  • Odpowiedz
@Szczurzewski: Weź nie gadaj na mieście, ale odcinek mam w miarę gotowy - nie jestem tylko z niego zadowolony, i tak ciągle poprawiam, i nie mogę się zadowolić jakością. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

  • Odpowiedz
@fordern: będzie coś w 2 części o Kimim w Lotusie w drugiej połowie 2013? Słynne Kimi get out of fucking way, team order z GP Indii, kiedy to zespół poprosił w taki sposób Kimiego aby przepuścił Grosjeana. GP Korei gdy cały zespół był zawiedziony jak Kimi zdobył P2 kosztem Romaina. Albo GP Abu Dhabi gdy wręcz się cieszyli jak Kimi odpadł.
  • Odpowiedz
@fordern: Świetna robota, czekam na cz. 2, chociaż zwycięską sytuację chyba już znam( ͡º ͜ʖ͡º)
Co do tej części to Wielka Brytania 2010 to była piękna inba, a jebnięcie szklanką na konferencji to klasyk i jeden z obrazków sezonu 2010, mojego ulubionego z resztą.

  • Odpowiedz
@Referentdsniezgodnosci: udało mu się bo po pierwsze nikt nie spodziewał się że Kimi po 2 letniej przerwie będzie wstanie prawie co wyścig stawać na podium. Po drugie sam Lotus nie wiedział że będą mieli taki dobry samochód, bardziej liczyli na powtórkę z 2011 czyli walka w środku stawki o małe punkty, a prawie otarli się o mistrzostwo.

Potrzebowali wielkiego nazwiska i myśleli że zrobią to tanim kosztem
  • Odpowiedz