Wpis z mikrobloga

Odszedłem z mojego Bałtyku w chwale, bo już mnie nudziła Ekstraklasa. Mimo ofert z topowych klubów, postanowiłem odbudować Marsylię, która zajmowała miejsce w strefie spadkowej.

Przyszedłem w połowie sezonu i jakoś udało mi się ich dźwignąć na 14 miejsce, mimo r-------------o morale i bardzo kiepskiej kadry.

No nic, zrobiłem porządki w klubie, połowa sztabu poszła out, tak samo połowa składu na liste transferową. Udało mi się wygospodarować 45 mln euro na transfery.

Pościągałem kilku młodych talenciaków, których jeszcze obserwowałem w Bałtyku, ale jakoś mi nie leżeli, do tego kilka wypożyczeń. Pierwszy skład na papierze całkiem niezły, preseason wyszedł super, wszystko hulało jak chciałem.

Początek sezonu zaczynam obiecująco od 3 zwycięstw, w tym z Lyonem, który co roku bije się o mistrzostwo z PSG.

Czwarty mecz gram na wyjeździe z Monaco. W 2 min. Wylatuje z kontuzją mój najlepszy lewy skrzydłowy. Mecz przegrywam 0-1 po babolu bramkarza, który jest kiepski, ale nikogo lepszego nie znalazłem. Skrzydłowy wypada na 5 tygodni. Akurat wtedy gram z największymi ogórkami i liczyłem, że pozbieram na nich punkty.

Kolejny mecz z groźnym Rennes, gdzieś 4-5 drużyna ligi. Na 2 dni przed meczem wypada mi na 4 tyg. mój najlepszy prawoskrzydlowy.

No c--j mi w dupę. Cała moja taktyka opiera się na tych skrzydłach, bo napastnik to ten z kategorii defensywnych.

Mecz dostaje na p---ę 0-2 po kontrze i bezpośrednim rzucie wolnym, mimo przewagi w meczu. Oczywiście wypada mi mój najlepszy środkowy pomocnik za którego dałem 10 mln euro oraz kolejny skrzydłowy

...

4 k---a kontuzje na przestrzeni 2 spotkań moich kluczowych piłkarzy. Ty k---o j----a, jak ja cie nienawidze #footballmanager
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach