Wpis z mikrobloga

1659 + 1 = 1660

Tytuł: Alchemik
Autor: Paulo Coelho
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★

Rozmawiali po arabsku i młodzieniec był z siebie rad, że włada już biegle tym językiem. Kiedyś sądził, że owce mogą nauczyć go wszystkiego o świecie. A przecież nie były w stanie nauczyć go arabskiego.

Paolo Coelho

Książka Alchemik, jak sama nawa wskazuje, opowiada o pasterzu. Ten młody pasterz miał sen i w sprawie jego interpretacji skierował się do Cyganki. Cyganka niewiele mu pomogła, ale to nic nie szkodzi, bo ni stąd, ni zowąd na jego drodze pojawił się stary król. Król już mu pomógł, przekazał mu mnóstwo życiowych rad, tylko w sposób niezwykle zagmatwany. Nasz bohater jest jednak bystrzakiem i wszystkie te mądrości łapie w lot, tłumacząc sobie w myślach z zawiłego na zrozumiałe. Za sprawą tegoż króla młodzieniec wyrusza do Piramid. Po drodze jednak popada kilkukrotnie w tarapaty (w jakie trudno uwierzyć, że taki bystrzak mógłby popaść), a nawet dopada go zwątpienie. On jednak wszystko to przezwycięża, a to dlatego, że kieruje się Własną Legendą, coraz lepiej poznaje Język Wszechświata, a wszystkim i tak kieruje Dusza Świata. I trzeba jednak, gwoli sprawiedliwości, oddać autorowi, że tytułowy Alchemik jednak w książce się pojawia.

Nie wiem dlaczego zacząłem to czytać. Chyba chciałem sam sprawdzić, czy to jest tak złe, jak słyszałem. Jest. I na tym mógłbym zakończyć. Ponieważ jednak w czasie czytania czułem się tak, jakbym sam siebie chciał tą lekturą za coś - nie wiem za co - ukarać, postanowiłem odreagować i w postaci tych kliku zdań poniżej dać ujście tym nagromadzonym emocjom.

Autor zabiera nas w baśniową podróż po Andaluzji i północnej Afryce. To wszystko jest jednak tylko tłem do przekazania wielu mądrości (szacunkowa częstość występowania około 1,5 na stronę). Jak to opowieści stylizowanej na baśń, przekazywane są w formie zawoalowanej. Sprawia to wrażenie głębi (szacunkowa głębokość na poziomie średniej wielkości kałuży) przekazu. Coś mniej więcej jak kazania na niedzielnej mszy o 11.30 dla dzieci przygotowujących się do pierwszej komunii. Pan Coelho to jednak dobry człowiek i nie pozwala na to, żeby czytelnik się w tej głębi utopił, a to za sprawą natychmiastowego wyjaśnienia myśli, których czytelnik mógłby nie zrozumieć, tak jak chciał autor. Traktując go tym samym jak kompletnego idiotę. I to jest główny zarzut. A to nie są fragmenty, ta książka jest cała napisana w ten sposób.

Sama historia nie jest zła, ot jedna z wielu, a znalazłbym pewnie gorsze. Tylko jest napisana fatalnie, co absolutnie ten mały plus niweluje. Pomijając tę opisaną wyżej pretensjonalność, jest jeszcze jeszcze okropny język. W tym miejscu znów chciałbym oddać głos autorowi:

Z wierzchołka Piramid przyglądały mu się w milczeniu całe wieki dziejów.

Piękne.

Druga gwiazdka za to, że jednak skończyłem. Za to, że nie było długie. Za to, że choć zacząłem czytać z zupełnie neutralnym nastawieniem, to już po około dziesięciu stronach znalazłem całkiem niezłą zabawę, starając się przewidzieć jak bardzo można jeszcze nadąć Nadętość i jak bardzo podnieść Podniosłość. Wniosek z tych moich rozmyślań, i kolejny powód dla tej drugiej gwizdki, jest taki, że dało się gorzej. Nie wiem tylko, czy świadczy to dobrze o autorze, czy źle o mnie.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter
GeorgeStark - 1659 + 1 = 1660

Tytuł: Alchemik
Autor: Paulo Coelho
Gatunek: liter...

źródło: comment_1630592638eG8vCUvr6dX0KCDGDyGHkn.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

via Wykop Mobilny (Android)
  • 13
@George_Stark: przeczytałam więcej niż jedną książkę tego autora próbując zrozumieć jego fenomen, bo spotkałam się że sporą ilością zachwyconych nim osób opowiadających o głębi przemyśleń i życiowych prawd oraz mądrości zawartych w tych książkach. No nie byłam szczególnie zachwycona, takie treści jakoś strasznie mnie męczą. Nie jestem najwyraźniej odpowiednio uduchowiona.

Co zaś do patosu i nadęcia - myślę, że Coelho nawet o sraniu mógłby napisać rozdział taki, że defekacja okazałaby
  • Odpowiedz
@mozgogrdyczka: Mówisz, masz. Tu nie trzeba Coelho. Takie bzdety to może wyprodukować chyba każdy.

Nazywał się Santiago. Od znalezienia skarbu minął już jakiś czas, a skarbem nie okazało się zakopane w klasztorze złoto, ale jego żona Fatima. Żył w zgodzie żoną, bo było to częścią jego Własnej Legendy, a każda Własna Legenda jest częścią Ducha Świata, bo wszystko jest Jednością.

W międzyczasie umarł Alchemik – stał się na wieczność jednością ze Światem, jego duch połączył się z Duchem Świata na trwałe, tak, że już nie mógł się oderwać. Chłopiec cieszył, że jego przyjaciel jest już częścią Wieczności. Jednocześnie miał żal do Alchemika, że ten przed śmiercią nie wyjawił mu swoich sekretów, a jedynie kazał szukać drogi i podążać za znakami. Tak jak stary
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@George_Stark: Dziękuję. W istocie lektura tego fragmentu pomogła mi uwolnić się od przekonania, że nie można mieć mistycznych przeżyć związanych z defekacją. To może być znak.

Uduchowiona pasta.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@DerMirker: poza mistycznymi przeżyciami z mdlenia podczas chodzenia boso po ostrych kamieniach w sukience w zimnie, przyznam że chyba była najlepsza z tego, co czytałam, okej, tak, niektóre rozkminy były nawet trafne, bohaterka nie była bardzo uduchowiona. W szczególności ta o tym jak nieznośne musi być życie dla brzydkich kobiet. I trochę na temat seksualności ogólnie, myślę, że niektóre osobniczki sporo mogły się dowiedzieć, lol.
  • Odpowiedz