Wpis z mikrobloga

Opowiem Wam moją historię z przed paru lat, dzisiaj jak do nie wracam to jestem na siebie baaaardzo wściekły, ale do rzeczy.

W 2006 roku zacząłem pracę w Dublinie w sklepie z pamiątkami, pracowało tam wtedy od groma obcokrajowców a najwięcej Polaków (a jakże!) i Hiszpanów. Jako 25 letni wówczas człowiek, dla którego wyjazd do Irlandii był tak na prawdę pierwszym w ogóle wyjazdem za granicę, chłonąłem wszystko i chciałem poznać ludzi z całego świata. Wtedy do naszego sklepu przyszedł sympatyczny starszy ode mnie 2 czy 3 lata Hiszpan o imieniu Pedro, od słowa do słowa jakoś się zgadaliśmy i polubiliśmy.
Pewnego dnia jakoś jak zbliżało się lato, Pedro zaproponował, żebym pojechał z nim do Hiszpanii do rejonu Asturia gdzie mieszka.
Hiszpanie są bardzo otwarci (czego na początku nie wiedziałem i zacząłem podejrzewać, że mój kolega jest ciepły :D )
Zgodziłem się bo nie miałem planów na wakacje i byłem sam, więc czemu nie.

Kiedyś spytał mnie czy interesuję się F1, więc zgodnie z prawdą powiedziałem, że nie bo to nudne i nic się nie dzieje bo jeżdżą w kółko i samochody takie same i ogólnie nuda (w mordę bym sobie strzelił za to jak bym się mógł cofnąć w czasie)
Na to on pyta czy słyszałem o Fernando Alonso, odpowiedziałem beznamiętnie, że coś tam słyszałem w wiadomościach sportowych, ale z takim kompletnym olaniem tematu.
Okazało się, że Fernando to jego ziomeczek a konkretnie sąsiad... Opowiadał, że jest z niego fajny kumpel bo wszystkim znajomym kupił po Playstation 2 i śmigają czasem w gry, i ogólnie jak pojedziemy do niego na wakacje to go poznam i na pewno polubię.

Zbliżał się powoli termin wakacji, ja ekscytowałem się Hiszpanią bo to był mój pierwszy raz więc totalna podjarka.
Oczywiście to, że poznam Alonso miałem wtedy w dupie...

I wtedy Pedro nie przyszedł do pracy, okazało się, że zmarła mu mama :( i wyjechał w trybie natychmiastowym.
Nie miałem wtedy Facebooka bo dopiero raczkował, a Irlandzki numer telefonu nie odpowiadał. Przykro mi było, że mój kumpel przeżywa taką traumę, ale nawet nie miałem jak się z nim skontaktować, żeby wyrazić współczucie.
Lata minęły Pedro zniknął w pamięci na lata...

A dzisiaj kiedy jestem fanem F1 i wlazłem w to mocno, myśl, że mogłem poznać Fernando Alonso osobiście a nawet zawitać do jego domu ( bo taki był plan) sprawia, że czuję w sercu ból.

Ktoś powie, że może Pedro ściemniał, ale pokazywał mi zdjęcia z Fernando u niego i u siebie w domu, mało tego, dzwonił do niego przy mnie na skyp'ie, ale nawet nic do niego nie powiedziałem bo tak bardzo miałem w dupie F1.

Ehh, sorki za ten przydługi tekst, ale już dawno miałem to z siebie wyrzucić a nie miałem komu, gdyż wszyscy moi znajomi mają w dupie F1 :(
#f1
  • 13
Nie miałem wtedy Facebooka bo dopiero raczkował, a Irlandzki numer telefonu nie odpowiadał. Przykro mi było, że mój kumpel przeżywa taką traumę, ale nawet nie miałem jak się z nim skontaktować, żeby wyrazić współczucie.


@sakta: Generalnie to tutaj na wykopie co jakiś czas w gorących można trafić na informację ze ktoś kogoś znał/zna coś tam zrobił nie zrobił i ludzie wykopują tylko z tego powodu iż mowa o kimś znanym -
Masz rację co do spotkania z Alonso, wtedy pewnie by mnie to za bardzo nie obeszło. Poza tym nie piszę, że go poznałem, tylko o tym, że miałem okazję. Co do maili, wymieniasz się z każdym kumplem mailem? Znaliśmy się pracy, widywaliśmy się codziennie, po co mi był jego email? Jak pisałem, nasza znajomość zakończyła się gwałtownie, gdybym wiedział na pewno wziął bym od niego maila, czy hiszpański numer telefonu. Chłopak wrócił
@ig3r: Rozczaruję Cię, ale wolę dziewczyny, nawet mam takową :) A myślałem tak bo byłem nie obeznany w świecie i nie znałem serdeczności Hiszpanów, np. tego, że podczas rozmowy może obejmować Cię ręką co u nich jest zupełnie normalne a w Polsce już trochę dziwne.