Aktywne Wpisy
120_Dni_Sodomy +111
kto ogląda ten nad serial za czasów dzieciństwa? #nostalgia mocno kiedy czekało się do czwartku żeby oglądnąć co tydzień jeden odcinek teraz mamy wszystko na #netflix mimo lat dalej czuć vibe!
jeszcze patrząc na to dorosłym okiem ile jest tutaj nawiązań do władcy much, jądra ciemności, dostoyweskiego.
kto jest wasza ulubioną postacią?
#filmy #seriale #lost #ogladajzwykopem #90s
jeszcze patrząc na to dorosłym okiem ile jest tutaj nawiązań do władcy much, jądra ciemności, dostoyweskiego.
kto jest wasza ulubioną postacią?
#filmy #seriale #lost #ogladajzwykopem #90s
lunaexoriens +65
Gdyby typiara nie była sławna, nawet byście na nią nie spojrzeli. Twarz i figura młodego chłopaka.
#emmawatson #logikaniebieskichpaskow
#emmawatson #logikaniebieskichpaskow
Tytuł: Nasze imię Legion, nasze imię Bob
Autor: Dennis E. Taylor
Gatunek: science fiction
Ocena: ★★★★★★★★☆☆
Boba Johansona poznajemy w momencie, kiedy można powiedzieć, że gość jest już ustawiony. Sprzedał firmę, zabezpieczył się na wypadek śmierci w taki sposób, że zapewnił sobie poddanie się czemuś w rodzaju hibernacji, choć związanej z dekapitacją, ale na szczęście już po śmierci. I dobrze zrobił, bo w jednym z pierwszych rozdziałów na konwencie fanów fantastyki Bob ginie. Co prawda żaden rycerz Jedi nie przeszywa go mieczem świetlnym ani inny Obcy nie wyrywa mu połowy klatki piersiowej, tylko potrąca go samochód. Skutek jednak jest ten sam.
Po ponad stu latach Bob się budzi. Nie tak jednak, jak sobie wyobrażał, bo jest programem komputerowym. A że ponad sto lat to jednak kawałek czasu to na ziemi zmieniło się to i owo. Na tyle, że Bob nie jest już osobą, ale replikantem. I przy okazji własnością państwa - byłych Stanów Zjednoczonych, które jednak też wyglądają jakoś inaczej. W każdym razie Bob zostaje mózgiem komputera, który kieruje statkiem kosmicznym mającym na celu kolonizację wszechświata na zasadzie sondy van Neumanna.
Mimo, że jestem kosmicznym leszczem, a moja wiedza o sf ogranicza się w zasadzie do tego, że wiem, że Lem, Lem jest fantastą; pisze, że przybysze są zieloni jak ciasto kiwi, to mi się podobało. W tej części (bo to pierwsza z czterech, choć dotychczas po polsku wydano trzy), kiedy akcja już się zawiąże pojawiają się trzy wątki. Dwa mi się podobały, jeden nie
Jest też trochę, ale nie za dużo o wzajemnych relacjach kolejnych klonów Boba, bo one nie są identyczne. Ciekawy wątek, choć moim zdaniem nie bardzo rozwinięty. Tyle, że gdyby go rozwinąć to powstała by superpoważna książka o psychologii, a Nasze imię Legion. Nasze imię Bob to raczej całkiem lekka opowiastka, zabarwiona świetnym humorem. Choć myślę, że kosmiczne orły wyciągnęłyby tego humoru więcej.
Lektura lekka, rozdziały krótkie, można sobie przeczytać przed snem czy między pierwszym a drugim daniem. Albo ciągiem dłuższy fragment. Ja czytałem tak i tak i sprawiło mi przyjemność.
Książka podobała mi się na tyle, że od razu sięgnąłem po drugą część...
Wpis dodany za pomocą tego skryptu
#bookmeter