Wpis z mikrobloga

@siedze_na_Koniu: 9 lat to kupa czasu. Ale bez seksu nie da się żyć w związku. Tkwiłem w takim prawie 2 lata. Skończył się bo nie widziałem innego wyjścia. Przede wszystkim niech odstawi tabletki. Skoro nie uprawiacie sexu ryzyko ciąży spada do zera, niepotrzebnie tylko faszeruje swój organizm hormonami. Gdy będziesz mówił, o tabletkach, koniecznie powiedz, ze już nie chcesz naciskać i niech zostanie jak jest a tabletki niech odstawi bo szkoda
Kilka świeżych newsów do rozjaśnienia sytuacji... Seksuolog odpada - "bo nie, bo nie będę szła do niego i koniec". Dosyć dziwne podejście, ale się później wyjaśniło.

Przyjąłem taktykę zimnego kubła na głowę. Spotkałem się z nią i zapowiedziałem, że to koniec. Że mam dość bycia traktowanym jako kolega, czy też przyjaciel a nie chłopak, itp. itd. Temat braku seksu nie był dominujący (nie tylko na tym mi zależy)... No i od słowa
@kiszczak: Kiedyś się na pół roku rozstaliśmy (kryzys po 4 latach). I też wiem, że jest możliwe.

Dałem jej czas do poniedziałku. Obiecała to wszystko przemyśleć i dać mi swoje "stanowisko". Na chwilę obecną ja jestem raczej na nie... ale jej łzy zawsze mnie rozbrajają ;__;

bliżej nam do trzydziestki, niż do dwudziestki. Nie mieszkamy razem i nie mieszkaliśmy, bo mieszkamy całkiem niedaleko siebie - jakieś 10-15 minut jazdy.
Nie mieszkamy razem i nie mieszkaliśmy, bo mieszkamy całkiem niedaleko siebie - jakieś 10-15 minut jazdy.


@siedze_na_Koniu: No to tym bardziej dziwne? Rozumiem jak są spore odległości i jedna osoba musi totalnie przewrócić swoje życie do góry nogami. A tak? Nie chcieliście mieszkać tylko we dwoje? Przecież to jedyna droga by się poznać. Znając życie to panna się odkochała. Przegapiłeś ważny moment. W każdym związku (raz szybciej raz wolniej) przychodzi czas
Jak pisze @kiszczak , może czas by ruszyć tyłek w dalsze etapy? Może to jest problem lub chociaż jego część? Po 9 latach i nie mieszkać razem albo nie legalizować (choć tu akurat to kwestia poglądów) to trochę dziwne. Tak to i nawet zatwardziali młodzi katolicy nie robią za często- biorą ślub w miarę szybko jeśli wiedzą, że to jest to, bo raz że zamieszkać razem, a dwa pobaraszkować w końcu.

@
Sorek za zwłokę. Ciężki weekend.. długo by opowiadać... A ona stwierdziła, że potrzebuje więcej czasu. Takzę chyba już po zawodach.

@kiszczak: Bardzo możliwe. Mimo wszystko jednak oboje nie widzieliśmy takiej potrzeby. Raz, że blisko do siebie. Dwa, że praca nam się pokrywała tak, że nic by wspólne mieszkanie nie zmieniło - przynajmniej jeśli chodzi o częstotliwość bycia razem... Tak, wiem. Mimo wszystko mieszkanie razem to coś innego. Prawdopodobnie przegapiłem ten moment.
@siedze_na_Koniu: Przegapiłeś. Ale nie smuć się- na przyszłość będziesz mądrzejszy:) To Cię pewnie nie pocieszy, ale ja też się właśnie ogarniam po nieudanej próbie ułożenia sobie życia. Jeśli mogę coś jeszcze zasugerować- odejdź z godnością. Nie pozwalaj na to by ona dawała sobie czas Twoim kosztem. Ona już podjęła decyzję, ale widocznie ma zbyt słaby charakter by jednoznacznie to zakomunikować. Podziękuj za wspólnie przeżyte lata, daj buzi w policzek, odwróć się
serce się kraje ;/


@siedze_na_Koniu: No to jest raczej normalne:) Tylko na litość Boską, nie użalaj się nad sobą/waszym związkiem w jej obecności. Naprawdę możesz się cieszyć- stajesz się wolnym człowiekiem, nie macie dzieci więc niech ona pozostanie miłym wspomnieniem. Mówię Ci- spotkaj się z nią jeszcze dziś, im dłużej zwlekasz tym trudniej będzie. Ja czekałem zbyt długo, później się zacząłem płaszczyć. Dopiero po czasie zrozumiałem i powiem szczerze- jej mina
@kiszczak: Zmieniła nastawienie powiadasz. Na jakie? Chciała żebyś tego nie robił? Ciekawi mnie, bo przede mną ta sama sytuacja :s Wiem, że każde dziewczę inne ale jak było w Twoim przypadku?
@Mentos69: Jak się rozstawaliśmy dość długo byłem "stopień niżej" niż ona we wspólnych relacjach. Ona chciała się rozstać, ja prosiłem, błagałem, chciałem się zmieniać. Każdą naszą rozmowę traktowała jak przymus, jednak kobieca logika jest niewyjaśniona więc wydaje mi się, że czerpała jakąś nieopisaną satysfakcję z tego, że ma mnie w garści. Gdy wreszcie zachowałem się jak facet tak zaczęła na mnie patrzeć. Inaczej się do mnie odzywać, np. wcześniej mówiła- nie
@kiszczak: Coraz bardziej się do tego przekonuje, bo friendzone się porobiło z tego. Czuje się jak kolega, albo nawet i nie bo kolegi to czasem zapytasz, gdzie jesteś, co robisz, jak się czujesz... #!$%@? najgorsze jest to, że wiem, że właśnie ona mogłaby zostać moją żoną. Śliczna, mądra... czego chcieć więcej. Oczywiście jakby wszystko się układało.
czego chcieć więcej.


@Mentos69: Miłości:) Człowieku, jeśli jest tak jak piszesz to #!$%@? czym prędzej. Jeśli Ona Ci jeszcze nie zakomunikowała, że już nic nie czuje to masz olbrzymią szansę przewrócić "wasze rozdanie" do góry nogami. Zacznie o Tobie myśleć i może przypomni sobie jeszcze, że Cię kocha. Ja bym ryzykował.