Wpis z mikrobloga

10 lat temu, jeszcze przed czasami Pokemon GO na smartfony trafił jeden z pierwszych tytułów wykorzystujący geolokalizację - gra Merchant Kingdom.

W praktyce była to typowa strategia ekonomiczna - upgrade’owanie budynków, wydobywanie surowców, tworzenie armii. Element geolokalizacyjny był taki, że mapa świata była podzielona na kwadraty o boku kilkuset metrów i nałożona na Google Maps. Kwadraty były obszarami, gdzie dominowały różne surowce. Na takim obszarze budowało się wioskę, albo tartak, albo kopalnię - już nie pamiętam. Budynki w określonym interwale generowały zasoby. Clue gry był taki, że trzeba było się fizycznie pojawić w takim miejscu, żeby te surowce zebrać by móc stawiać lub ulepszać kolejne budynki.

Powodowało to, że w kwadracie mojego domu i w kwadracie mojej pracy miałem jakieś centralne osady, a jadąc autobusem przejeżdżałem przez lasy i góry, żeby zebrać drewno i kamień. W przerwie w południe szedłem do galerii handlowej do Carrefoura na sam róg z rybami bo tam mi łapało róg kolejnego kwadratu z jakimś rzadkim zasobem.

Były też jakieś interakcje z innymi graczami - handel albo ataki, ale jakoś nie utkwiło mi to tak bardzo w pamięci jak ta cała ekonomia, która miała bezpośrednie przełożenie na moją rutynę w drodze do i z pracy i wieczorne spacery.

Któregoś razu grę zamknięto i w sumie dziwię się, czemu nie powstało więcej tego typu produkcji. Gry w stylu Pokemonów, Harrego Pottera czy Pogromcy Potworów to już jednak inny typ rozrywki, który do mnie nie przemawia. Może grę zabił brak dobrego modelu mikrotransakcji? Może wchodzące wtedy opłaty za wykorzystywanie Google Maps? A może studio było za małe, żeby skutecznie przeciwdziałać spoofowaniu pozycji GPS? Nie wiem. Ale z checią pograłbym sobie w taką gierkę.

#gry #grymobilne #gamedev #pokemongo
nalejmizupy - 10 lat temu, jeszcze przed czasami Pokemon GO na smartfony trafił jeden...

źródło: comment_1626947612780nBJMO2ZcrzfkOojdOlP.jpg

Pobierz
  • 2