Wpis z mikrobloga

Byłem z kumplem na wyprawie we Lwowie. Spaliśmy w hostelu na samym rynku, Art Hostel - swoją drogą bardzo polecam mirkowym backpackerom, tani i schludny. W każdym razie wracaliśmy koło pierwszej w nocy po piwkowaniu #!$%@? jak szpadle i zastaliśmy zamknięte drzwi. Stoimy jak te ciule przed tymi drzwiami, zimno, wołamy z nadzieją, że ktoś nas usłyszy na 2 piętrze, ale nikt się nie odzywa i szyby ciemne. Patrzymy na te drzwi i są jakieś przyciski, no to naciskamy losowo myśląc, że to może jakiś domofon. Dopadła nas nagła konsternacja, gdy się zorientowaliśmy, że to po prostu jakieś zamknięcie, bo nikt nam nie powiedział w hostelu nigdy żadnego kodu do drzwi. Z opresji wyciągnął nas Ukrainiec, który wracał z nocnego z litrowym piwem w plastikowej butelce, który wcisnął naraz 3 cyfry i otworzył drzwi - byliśmy uratowani. Chyba opatrzność go zesłała bo spalibyśmy na ławce. Vlad, bo tak miał na imię nasz zbawiciel, zaprosił nas do siebie na 3 piętro zachęcającym "come, come" :) Okazało się, że nie umie ni w ząb po angielsku i zaczęliśmy się dogadywać po polsku i z pomocą google translatora - ogólnie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu :) Przedstawił się dumnie jako reprezentant dresiarstwa, pokazał swoje sportowe obuwie, ulubiony dres i mówił, że u nich jest to bardzo cool. Poszliśmy do sklepu obkupić się w piwka i dołączyło do nas dwóch jego kolegów również dresiarzy. Też nie umieli ni w ząb po angielsku :) Jeden z nich podobno specjalnie się zerwał z aresztu domowego, za nastukanie jakiemuś kolesiowi ^^ Niech was nie zwiedzie ta historia, bo ogólnie to nie były jakieś koksy tylko takie normalne chuderlaki. W każdym razie zrobiliśmy sobie nasiadówę u Vlada na mieszkaniu, gdzie oglądaliśmy ich koleżanki na ruskim facebooku (vkontakte.ru) w rytmie ukraińskiej muzyki rozrywkowej [powiem wam w tajemnicy, że same zajebiste dupki, aż mi się nie chciało wierzyć]. Opowiadał nam o bidzie, o podziale Ukrainy i ich historii. O 4 rano postanowiliśmy wyjść wspólnie na miasto. Chcieliśmy uderzyć do klubu, ale Vlad powiedział, że oni do klubów to nie chodzą XD pewnie przez to sportowe obuwie :) . Ogólnie we Lwowie większość knajp zamykają o 23 (!), te nocne o 2. Zaproponował nam albo karaoke albo jakiś pub sado-maso :D Mieliśmy wrażeń dość jak na ten wieczór więc wybraliśmy się na karaoke. Na monitorach w tle napisów tańczą tam skąpo ubrane dziewczęta i trzeba płacić za śpiewanie :) . Wysączyliśmy piwko i o piątej rozstaliśmy się w dobrej komitywie poklepując się po ramionach i wróciliśmy szczęśliwie do hostelu.

Swoją drogą pierwszy raz w życiu widziałem tego typu zamknięcie na drzwiach. Właściciel hostelu przy fajeczce powiedział nam potem, że może z 2 razy w roku zdarza się, że ktoś zamknie drzwi wejściowe i nawet on sam nie zna kodu ^^ a zarządza tym hostelem już dłuższy czas. Historia autentyczna, zamieszczam zdjęcie zamknięcia jako dowód.

#coolstory #podroze #ukraina #lwow #backpacker #truestory
s.....r - Byłem z kumplem na wyprawie we Lwowie. Spaliśmy w hostelu na samym rynku, A...

źródło: comment_UpUjHJ8iKB0DixZ6YLi3Y21qIaSyjdx3.jpg

Pobierz
  • 1