Wpis z mikrobloga

@KetchupMadero: taki dzwiek za mlodu to sieczka dla uszu, jakby cos sie psulo. Teraz jakas moda na srajace v6/v8, jakby nie mozna tego zrobic ciszej. Do tego to zabytek, pewnie ledwo uzyteczny, jak 5 litrow pojemnosci, polskie drogi i amerykanski znaczek, a lecimy 100km/h. Zostaje chyba dzwiek, ktory przypomina o spalaniu.
  • Odpowiedz
Zanim go zobaczyłem, a tylko słyszałem z niedalekich pół uprawnych, to budził tylko lekki niepokój.
Kiedy go już ujrzałem, to byłem przerażony. Potem pokochałem w każdym calu i do dziś jak tylko widzę go jadącego z naprzeciwka, zostawiam godny legendy margines na jezdni.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@KetchupMadero: ja nie wychowywałem się na wsi ale wakacje za dzieciaka spędzałem. Jeździło się takim na żniwach jak wujek zabrał... Jak już byłem starszy to nawet sam kosiłem. Fajne uczucie! A ile kłótni o kierowanie traktorem z kuzynem miałem ahhh Do dziś uwielbiam ten dźwięk i zapach żniw. Jak jadę trip rowerem to zawsze się na chwilę zatrzymam gdzie koszą( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@KetchupMadero U mnie na wiosce, jakieś 20 lat temu tylko jeden gospodarz miał Bizona. Ten dźwięk to coś pięknego, na typa mówili "czorny" bo nie miał kabiny i po jednym koszeniu wiadomo jak wyglądał ;)
  • Odpowiedz
@KetchupMadero: maszyna rolnicza, która niezależnie od stanu wymagała "robienia" co wiosnę. Do tych napraw zbierali się zawsze znajomi rolnicy i "naprawiali" intensywnie, a młodzież tylko po flaszki do sklepu jeździła. Nie wiem czy to tylko lokalna tradycj, ale u mnie na wsi to tak działało.
  • Odpowiedz
@Aquamen wychowałem się na wsi i każdy jeździł czym chciał. Policja znała wszystkich z wzajemnością i zdawała sobie sprawę, że żniwa muszą się odbyć i kropka. Nikt nikogo nie dusił mandatami i słusznie działała tu zasada o niskiej szkodliwości społecznej. Szkoda, że mimo wszystko polska policja najbardziej kojarzy się z polowaniem na portfel obywatela.
  • Odpowiedz
@KetchupMadero: eh przepiękny dźwięk. Mieszkałem w jedynym bloku w okolicy na 3 piętrze i tego bydlaka doskonale słyszałem z kilku kilometrów nawet. Od razu biegłem do okna, żeby go chociaz z daleka zobaczyc. Z bliska to już aż... ahhhh!
  • Odpowiedz
A wystarczyło się nie wydurniać i kupić licencję tak jak to zrobił Fahr (jeszcze przed fuzją z Deutzem) z modelem M1200


@LittleBi: pamiętaj, że to była końcówka lat 60. Do zakupu licencji potrzebne były dolary, a z tym było średnio + ogólna niechęć władzy do zachodu (dopiero Gierek zrobił rewolucję ale to też nam się odbiło czkawką). Licencja na silniki Leylanda i Fiata 125 to dla nas niesamowity przepływ technologii,
  • Odpowiedz