Wpis z mikrobloga

#insomniastory #powiesczwykopem

Insomnia cz.1

Pierwszą rzeczą w mieszkaniu, która rzuciła się Michałowi w oczy był mały, skórzany woreczek, przypominający woreczki z potpourri, którymi jego babcia odświeżała swoje dwuosobowe domostwo. Lekko zdziwiony porzucił swój pierwotny zamiar wzięcia prysznica, choć ledwie sam wytrzymywał z zapachem swego potu. Nachylił się i odwiązawszy rzemyk zerknął do środka. Wewnątrz w rzeczy samej znajdowały się płatki róż, wióry drewna przemalowane pigmentem na różne kolory. Całość nie pachniała jednak tak aromatycznie jak wonności z babcinego domu, a do tego pokryte były jakimś pomarańczowym proszkiem przypominającym łudząco cynamon. "Skąd to tutaj się wzięło? Przecież jeździłem ledwie pół godziny. Może..."

-Aniu! - odpowiedziała mu cisza.

"Musiała wpaść przy okazji i to tutaj zostawić" - pomyślał i poszedł pod prysznic. Razem z wodą spłynęły ze niego wszystkie spięcia i niepokoje z całego dnia. Kiedy wchodził do swojego pokoju mignął mu znów skórzany woreczek. Chęć przywrócenia wspomnień okazała się silniejsza niż obowiązek pracy i skręcił w kierunku kuchni. Zbliżył woreczek do nosa, lekko się uśmiechając i już czując mocny zapach wonności zawartych w środku postanowił wsadzić nos głębiej i mocniej zaciągnąć się zapachem, który tak dobrze kojarzył mu się z dzieciństwem. Zapach istotnie był mocny, toteż zakręciło mu się od niego w głowie, a w nosie poczuł dziwne ciepło i z głupim, rozanielonym wyrazem twarzy szedł do gabinetu, jednak odruchowo po drodze zerknął w lustro i zauważył strużkę krwi spływającą powoli z nosa. Momentalnie zrobiło mu się słabo i przypomniał sobie o dziwnym nalocie na płatkach potpourri. Zdołał chwiejnym krokiem dobrnąć do kuchni i zajrzeć raz jeszcze do woreczka. Pomarańczowy proszek zniknął. "Pięknie, #!$%@?, pięknie..." I to była jego ostatnia trzeźwa myśl tego dnia.

***

Obudził się... Nie. To złe określenie. Pierwszy przebłysk świadomości miał dnia następnego. Zdawał sobie sprawę że nie jest w domu. Z początku był pewien, że jestem w szpitalu, choć, jak na jego gust było trochę zimno jak na szpital. Przynajmniej jak na środek lata. Ktoś obok płakał, jednak Michał miał usilne wrażenie, że słyszy chlipanie nie obok siebie, tylko jakby przez pierzynę. Jednak samo to, że docierały do niego jakieś bodźcie - (na razie słuchowe, ale przecież będzie lepiej, nie?) napawało chłopaka nadzieją. Irytował go jedynie chłód.

- Przepraszam, ale zamykamy - Odpowiedział męski głos.

- Mogę jeszcze choć chwilę? Proszę... - W głosie rozpoznał zawodzenie Ani, i gdyby czuł serce, to w tym momencie ścisnęłoby mu się gdzieś w okolicach gardła.

- Niestety, proszę przyjść jutro. nie możemy Pani tu zostawić z mężem dłużej, proszę przyjść jutro. Proszę, tu ma pani pastylki na uspokojenie. Spokojnie. Tu jest woda. Odwieźć panią?

- N-nie... Dziękuję... Poradzę sobie... - Łykała łzy.

Ania wracała codziennie i z jej słów wywnioskował, że jest w śpiączce, i nie wiadomo co ją spowodowało. Nauczył się poruszać po obrazach kreowanych przez jego mózg i tworzył własne dla zabicia czasu. Po jakiś 2 miesiącach (snu?) Michał poczuł jakby tępe uderzenie w głowę i błysk. Oczom mężczyzny ukazała się furtka, a za nią ogród. Postanowił wiedziony ciekawością i pewnością, że jego umysł zapewnia mi rozrywkę, przejść do ogrodu. Jakby spodziewając się jego przybycia, naprzeciw mu wyszła mała dziewczynka w białej, zwiewnej sukience i beztrosko oświadczyła:

- Witaj w Insomnii!

- Insomnii? - odparł

Dziewczynka spochmurniała i zaklęła cicho pod nosem

- Czemu ten głupi starzec nie wzywa świadomych? Zawsze weźmie jakiegoś pajaca i potem prowadź go za rączkę jak dziecko...

- Nie wiesz gdzie jesteś, hę? - zwróciła się do Michała.

- Yyyy... We śnie? - strzelił.

- Ehh... To nie TY jesteś tu panem. To nie jest sen. To świat. Oprowadzić cię, czy chcesz porozmawiać z tym, kto cię tu ściągnął?

I tu jest wasz pierwszy wybór co do całego ciągu fabuły. Może niespecjalnie zwrotny, ale przecież to dopiero początek ;)
  • 6