Wpis z mikrobloga

Pierwotnie wrzucony na portal pisarki wrzucam tutaj DRUGI ROŹDZIAŁ mojej książki aby ożywić tag.

Z N Ó W T A M B Y Ł
ON ZNÓW TAM BYŁ!! CHOLERA JASNA!! Lester w tej chwili na posterunek !! Echo rozniosło okrzyk pretensji, z jedynej w zasięgu wzroku oazy zielonej plamki
na mapie żółtej suszy. Zabudowania leciwego już miasta porośnięte są zieloną, żywą roślinnośćią a kanały z wodą zostały poprowadzone zarówno w środku
jaki na okół, nędznego ochłapu jaki został z dawnych panów świata Ludzi. W końcu strażnik wyraźnie wyższy rangom od krzykacza, dociera do bramy wejściowej
Wiatr, stawał się coraz mocniejszy a z wiatrem podrywało się szybciej i więcej ziarenek piasku kujących w oczy. Ile to opowieśći można usłyszeć w barze
o ludziach którym przez nieostrożność piasek odebrał wzrok. A to w tych czasach praktycznie w stu procentach wyrok śmierci. Lester nie chciał zostać,
bohaterem kolejnej z nich. Spluwając piachem który już zdążył nalecieć mu w kąciki ust założył gogle. Nakazał zamknąć bramę do czasu dotarcia wędrowca aby piach nie zapchał pomp i filtrów do wody, hydrauliki w bramie. Piach to zło!
Gdby bohater w końcu dotarł, a brama otworzyła się. No cóż nie każdy może tak kozacko wejsć do miasta, nieznajomy miał mocne plecy dosłownie tuż za nim do przejśćia wpadła
ściana piasku. Przysłaniając dosłownie wszystko, brama domkła się do połowy, wyczekujący przybysza wartownik podbiegł do panelu z pokrętłąmi przekręcił jedno
rozległ się pisk w tonacji jeden zero sygnał cisza prosty sygnał przerywany i ponawiany co sekunde. Po chwili przybyło dwóch prawdopodobnie mężczyzn z ogromnymi dmuchawami które rozciągały się
tuż zza ich pleców. Puf! Przełączniki urządzeń w ruch. Po piach w kilka minut nie było śladu brama zamknięta witamy w Oazie. Będziesz mi za to winień trzy bryłki rudy Khaled! Podliczył przybysza Lester.
Strażnik zdejmując gogle podszedł do przybysza, klepiąc go po ramieniu i otrzepując z piachu "na pokaz" dostrzegł czarne plamy na jego stroju.
- Troche się przypiekłeś lisie! Phaha, roześmiał się kładąc dłoń na jego ramieniu dodaje:
- No zapraszam do mnie, napijemy się herbaty odsapniesz, może zdradzisz coś nie coś o *chrząka* płonącym pustkowiu pochłaniającym życie śmiałków hurtowo od zawsze.
- A ty... Khaled tobie się udaje.. powie..
W ten wędrowiec dociska dłoń Lestera która opatrywała jego ramie przerywając mu.
-Tamto miejsce nie mówi o mnie, ja nie mówie o nim. Świat mimo zniszczeń zachował swoje odwieczne prawa i dążenie do odnowy, normalności stabilizacji
-Wiele razy łamałem głowe na myśl, jak ogromna część ludzkośći o tym zapomniała pogrążając się w śmierci wojnie i niebycie. A przecież wystarczy być fer. Ehh*ciężko wzdycha*
-Zostało nas tak niewielu.... a robimy tak wiele aby zniknąć całkiem.
-No już już! *Przerywa mu Lester gdy dotarli w pobliże jego kwatery.
Gdy gospodarz otworzył drzwi, mężczyźni weszli do środka, Khaled zdjął swój tobołek oraz lekko spieczone
"pustynne ponczo" odwiesił je na wieszaku w pobliżu drzwi, tobołek zaś rzucił pewnym ruchem na fotel.
Nie jest tutaj pierwszy raz czuje się swobodnie, pewnie zna się z Lesterem już kupę lat. Lester jest 40 letnim Irakijczykiem o ciemnej karnacji. 'To ja wstawie wodę' rzucił szybko idąc do kuchni. Tymczasem nasz bohater spoglądawszy w lustro w którym odbija się zabandażowana na biało głowa, z lukami na oczy i usta wygląda to komicznie jak mumia! Dopiero teraz możemy dostrzec że Khaled pod ponczem nosi czarny niezbyt obcisły, strój z czegoś co przypomina skórę. Byle bandyta z ulicy nie dostrzeże geniuszu tego odzienia, które wykonane zostało z 4 warst sprasowanej do granic możliwości krowiej skóry w której wykonano setki mikroskopijnych otworów. Dzięki temu strój zachowuje ciepłote ciała w nocy a wentyluje je z nadmiernej temperatury w dzień. Zaleciało jakimś filmem o komandosach czy szpiegach co? Ale podróżnik wiedział co robi, po co i do kąd wyrusza stawka była wysoka musiał skorzystać z każdego kosztu i szansy na powodzenie.
Czarne spodnie wpasujące się w górę okrycia nie robiły już takiego wrażenia, przywierały i były dopasowane zapewne aby umożliwić szybką zmiane pozycji, ucieczke czy przekradanie się.
Ale dlaczego wędrowiec zakrywa twarz? Czyżby ukrywał swe szpetne oblicze po wypadku? Może jest poszukiwanym zbiegiem i prowadzi drugie życie łowcy przygód wariata od rzeczy niemożliwych?
Ale dlaczego wędrowiec zakrywa twarz? Czyżby ukrywał swe szpetne oblicze po wypadku? Może jest poszukiwanym zbiegiem i prowadzi drugie życie łowcy przygód wariata od rzeczy niemożliwych?
Strąciwszy piasek który przedostał się przez ponczo na maske, zasiadł na fotelu przekładając uprzednio tobołek z niego na kolana. Gdy z kuchni rozległ się gwizd czajnika, domownik wyłonił się z niej z gorącą herbatą którą postawił na stoliku w pobliżu gdzie siedział Khaled zajęty grzebaniem w plecaku.
-No to proszę, za kolejny udany powrót mojego ucznia! Nigdy nie spodziewałbym się że, tak mnie przerośniesz masz prawdziwy dar. Podczas gdy ja mogę tylko głucho nasłuchiwać chaosu z pustkowi na wydmie metra 500'tegno ostatniego bezpiecznego miejsca przed wejściem w objęcia śmierci podczas gdy ty po prostu tam wchodzisz. Mężyczna przerywa swój wywód zalatujący zazdrością, przerwą na łyk herbaty i kontynułuje:
-Widziałem w swoim życiu wiele takich podejść, które ty wykonujesz w sposób naturalny idziesz i nic ci się nie dzieje. Piędziesiąt chłopów, z różnych zakątków znanego nam obecnie świata ( to jest w zasięgu ich średnich radiostacji uznajmy iż Moska ma Świadomość istnienia życia w afryce i europie. Lecz Azja i USA leżą poza zasięgiem ich fal radiowych. Przez co żyją nadzieją iż ktoś tam się jednak uchował). Starzec ponownie nawilża gardło, Khaled zdążył spić pół herbaty w tym momencie właśnie spala papierosa wysuszonego od skwaru na wiór trzy buchy i cygaretka kończy żywot pozostawiając po sobie mdłośći zawroty głowy i ulgę w zestawie na około trzy minuty. Ulga mimo wszystko, pamiętasz? W tym nietypowym nastroju słuchał wywodu mentora bardziej w charakterze opowiastki która miejscami przypominała mu czasy dzieciństwa i snutych przy ognisku opowieści które często miały w sobie dużo prawdy ale również wywoływały strach u młodych chłopców. Strach to potężna broń, zatrzymała wielu młodych chłopców przed podróżami i dobrze. Bez nich ostatnie ludzkie osady by upadły. Lecz czasem, w wyjątkowo nieopisanych okolicznościach, trafiało się dziecko u którego widok mutanta na skraju lasu czy opowieści przy ognisku, marnej jakości fotografie rozszarpanych ludzkich ciał. Nie wywoływały strachu, lecz ciekawość i chęć odkrywania właśnie takim dzieckiem był Khaled wiecznym podróżnikiem, nici jego przeznaczenia nie rozplątało by najsprytniejsze kocie w dawnych czasach nazwano by go tutaj zależnie od grup i Religi : "Szaleńcem,Obielżyświatem,Odludkiem,Mesjaszem czy nawet Forestem Gampem". Ale czasy o których mowa człowiek zniszczył lata temu za pomocą broni różnorodnych niczym bakterie na desce klozetowej w Mc'donalds. (Pewnie ludzie szybciej wymrą anieżeli, odkryją wszystkie rodzaje broni które zostały użyte przez rządy państw tego feralnego dnia..).
-Przepraszam, co mówiłeś mistrzu... wiesz te papierosy. Wyrywa sie z swoich myśli.
Lester patrzy na gościa z politowaniem i zaczyna:
-Piędziesiąt, śmiałków, bandytów,szaleńców,ludzi którzy byli pewni iż "czują" to miejsce bogaci najemnicy. Chęć fortuny i tajemniczość przyciąga wszystkie klasy społeczne. Piędziesięciu... jak jeden mąż każdy padał trupem na 700 metrze.....
Mówca zachłysnął się powietrzem jakby chciał skończyć, lecz po chwili milczenia dodał:
-Kto wie ile jeszcze takich miejsc pełnych śmierci, wiedzy przed wojennej i bogactwa skrywa ziemia?
W ten Khaled wyczuł moment na zmiane tematu bo opowieści z krypty o tym co przeżył osobiście wygłaszane przez osobe która zginęłą by na przedsionku. Tegoż miejsca powoli wytrącały go z równowagi. Wyciągnął z tobołka cztery fioletowe mieniące się niczym brokat bryłki rudy, były wielkości przeciętnego owocu kiwi. Wykorzystywali je wszyscy ocalali niezależnie od miejsca, uchodziły za towar luksusowy a ich większe ilości można było pozyskać jedynie w takich strefach śmierci. Z jakiej przed chwilą wrócił nas śmiałek. W niektórych biednych osadach za jedną bryłke można by wykupić całą kamienice i pobierać czynsz od nieszczęśników pokaranych batem życia. A tutaj tymczasem cztery bryłki! Życie stu rodzin przez pół roku! Za co? Za odpiaskowanie przy bramie i gościnie, to wręcz hipokryzja ale ludzie jak on którzy wynoszą czasem garścią takie bryłki mogą sobie pozwolić na takie szaleństwo. Lester dostrzegając liczbe, o jedną większą niż żądał podniósł głos.
-Ależ zatrzymaj to, tobie bardziej się przyda ja tutaj, wiodę sielskie życie strażnika od czasu do czasu odstrzeli się dupe mutantowi lub wpuśći *spojrzał na wędrowca* przybłędę. Mężczyzna lekko się zaśmiał.
Jednak młodzieniec zrozumiał żart i odpowiedział uśmiechem Lester schował bryłki w skrytce a atmosfera nabrała iście sielskiego klimatu.Błogą cisze i tykanie ozdobnego, zegara Lestera na którego wydał pewnie dwie miesięczne pensje zerwało gwałtowne pukanie do drzwi. Khaled instynktownie, dobiegł do płaszcza zarzucił go na siebie i tuż pod nim dobył sztyletu jednak nie odkrywając go aby, wchodzący nie był pewny jego zamiarów. Trzask, do mieszkania wpada młody mężyczyzna ubrany na roboczo mało nie rozbijając się o stolik na którym chwile temu stała herbata ostrzega. Lester za dwie godziny kontrola z Centrum i godzina policyjna jako strażnicy musimy strzec jej przestrzegania. Wędrowiec nie potrzebował słyszeć więcej, zarzucił plecak na ponczo spojrzawszy pytająco na swojego mistrza pyta.
-Czego Centrum nagle tutaj chce?
Na co ten odpowiada wyraźnie zakłopotany, sielski nastrój ulotnił się w sekundę.
-Chłopcze chciałem o tym z tobą porozmawiać na spokojnie, nie przewidziałem tego tak szybko.
W skrócie jacyś naukowcy, jajogłowi z Centrum chcą się dobrać do płonącego pustkowia, przedostać zdjąć blokade czerpać zyski i zdominować znany nam świat pod swoim godłem. Igrają z zjawiskiem którego nie rozumieją to nie może skończyć się dobrze, prawdopodobnie nawet nie istnieje sposób aby temu zaradzić!!!
Wyraźnie obrażony Khaled dodaje:
-Jakoś nie widzi mi się ta wizja.
-Nikomu z nas się nie widzi a teraz szybko niema czasu musisz opuścić oazę. Wyjdziesz przez składzik. Mówiąc to udał się na koniec mieszkania i otworzył drewniane wyraźnie odstające jakością od reszty drzwi.
Gdy wędrowiec gotów do wyjścia stanął na progu, Mistrz pożegnał go uściskiem ręki i spojrzeniem w oczy, a może w dusze? Może spojrzenie człowieka który przez 10 lat go trenował mówiło w trosce "Synu uważaj na siebie".
Po pożegnaniu chłopak wyszedł przez składzik marszowym tempem, wtapiając sie w tłum na głównym skwerze dotarł do bramy gdzie z racji swojego wyglądu owiniętego w nadpalony koc włóczykija strażnicy przepuścili go bez problemu aby kontrola nie oglądała obrazu nędzy.
Gdy wyszedł już daleko za Oaze a piaski w bucie i odzieży utrudniały mu wędrówkę, odwróciwszy się na pięcie dostrzegł kilka starych przerobionych hammerów obitych specjalnym pancerzem z pomarańczowym logiem Centrum. Uff o włos od kłopotów a może nawet stryczka?
Tacy jak on są tej aspirującej do bycia potęgą organizacji tylko balastem gdyż robią to co oni by chcieli wytrącają im bezkarnie zysk z ręki. @CulturalEnrichmentIsNotNice @TrzyGwiazdkiNaPagonie Proszę przeczytajcie to i @kennyooo jak możesz to też. @77023
#spierdopoezja #przegryw #pasta
  • 5