Wpis z mikrobloga

#gothicwg

Dwór Irdorath: Davros - początek.

Davros przechadzał się skąpanymi w ciemnościach korytarzami Dworu Irdorath. Po jakimś czasie trafił na jakieś stare, od dawna nie używane pomieszczenie. Było ono oddalone od centrum (nie)życia Dworu, to znaczy było wolne od jakichkolwiek odgłosów wydawanych przez mieszkańców Świątyni Beliara. Upadły Rycerz chętnie skorzystał ze spokoju i możliwości niezakłóconej medytacji i oddał się modłom skierowanym do swego Boga, jednocześnie rozważając również różne scenariusze najbliższych działań. Chciał zrobić użytek ze swoich zdolności, zasłużyć się swemu panu.

Po jakimś czasie opuścił pomieszczenie. Wiedział już co należy zrobić. Skierował się pewnym krokiem w stronę portu (czy tam doku, nie znam się), gdy nagle usłyszał słaby głos jednego z więźniów. „No tak, z tego wszystkiego zaszedłem w okolice naszego lochu” pomyślał i zbliżył się do źródła dźwięku. Był to jeden z pojmanych ongiś Paladynów. Davros był pod wrażeniem tego, jak długo wyznawca Innosa zdołał utrzymać się przy życiu.

- Widziałem Cię… w bitwie… to byłeś Ty… kim jesteś?

- Jestem Davros. Oddany sługa Beliara.

- Ale nie zawsze… tak było… prawda? Nosisz miecz… zbroję… wyglądają jak własność Paladynów…

- I co z tego?

- Zdradziłeś Innosa… kara Cię nie ominie…

- A Ty pozostałeś mu wierny. Dokąd Cię to zaprowadziło?

- Jestem… jestem…

- …Martwy. A przynajmniej będziesz już wkrótce.

- Nie szkodzi… mój duch jest niezłomny… moja wiara zostanie nagrodzona…

- Przydałby mi się szkielet – sługus. – powiedział nagle Davros, ni to do siebie, ni to do Paladyna

- Co takiego?

- Muszę pogadać z Eskudusem jak już wyzioniesz ducha... Umknęło mi Twoje imię. Jak się nazywasz?

- Sir… Percival… Crashbone…

- W porządku. Będziesz Percy w takim razie. Posłuszny Percy na usługach Davrosa.

- Po moim… trupie – wycharczał więzień i spróbował splunąć. Nieskutecznie.

- Da się załatwić. – mruknął Davros i szybkim oraz precyzyjnym cięciem sztyletu rozpruł brzuch Paladyna.

Upadły Rycerz popatrzył jeszcze chwilę na gasnącego więźnia i ruszył w stronę przystani. Nadszedł czas na łowy. Oby tylko siatki wytrzymały.
Pobierz
źródło: comment_1624818885f9Dk15sDPUy4gyIexYTY5E.jpg