Wpis z mikrobloga

[ #coolstory #wroclaw #mpk #mpkzawszespoko ]

Słowo wstępu: kołczan = http://kwejk.pl/obrazek/1869259

Dnia dzisiejszego, w godzinach rannych w tramwaju, jadąc do roboty, napotkałem kołczanowca. Otóż ten kołczanowiec, z pozoru nie wyglądający na kołczanowca, był kołczanowcem.

Osobnik ten wszedł do tramwaju niczym Clint Eastwood do teksańskiego baru, usiadł na jednym z plastykowych siedzeń. Po ruszeniu tegoż środku transportu w jego połączeniach nerwowych narodził się impuls elektryczny, który poruszył cały następny ciąg przyczynowo-skutkowy.

Nasz kołczanowiec został porażony myślą: skoro jadę tramwaję, to należy skasować bilet. Cóż zaczął tedy robić? Ano, powstał i stanął na środku niczym Leonidas w wąwozie Termopile, broniący greckich włości przed barbarzyńskimi Persami. Konsternacja ma zaczynała rosnąć w szybkości podobnej do galopujących cen bitcoinów na rynkach zachodnich.

Kołczanowiec, po pozbyciu się odzienia wierzchniego, kurtki, okazał swój kołczan - czarny, na pasku, z charakterystyczną łyżwą na przedzie. Pomyślałem (w duchu oczywiście, bo jestem napinaczem tylko w internetach i przecież nie wyskoczę do typa, że dostanie lepę w twarz, jak na prawdziwego #!$%@? i matkojebcę przystało xD) sobie: "Oho..."

Kołczanowiec, wodząc wzrokiem od prawej do lewej, widocznie zadowolony zebraną atencją przystąpił do ściagania kołczanu przez głowę - szło mu to trochę niemrawo, przez co uśmiech politowania zaczął się formować na mej twarzy - przez te 9 czy tam 10 mięśni. Po heroicznym zdarciu kołczanu ze swej dumnej piersi (czy to istotne, że miał bluzę HEMP GRU?), odnalazł zamek błyskawiczny, rozpiął go jakby dobierał się do brzoskwinki nadobnej niewiasty, pogmerał i z triumfem wypisanym na twarzy skierował swe kroki ku kasownikowi biletów. Dokonując czynność kasowania spojrzał na mnie, a ujrzawszy me ozdobione kretyńskim uśmiechem lico, zawiesił wzrok. Jak na prawdziwego kozaka przystało, wytrzymałem to spojrzenie, a nasz tytaniczny wzrokowy bój zakończył się po paru sekundach.

Odetchnąłem głębiej, bo przeczuwałem nadchodzące chwile. Kołczanowiec, niczym prestidigitator pierwszej wody przykuł mój wzrok na stałe.

Tak, domyślacie się - zaczął zakładać kołczan z powrotem. W tym momencie mój instynkt samozachowawczy czmychnął w #!$%@? jak Solidarnościowcy na widok ZOMO i roześmiałem się na głos. Co ciekawe, kołczanowiec nie zaszczycił mnie swym spojrzeniem i po chwili wysiadłem z tramwaju prawie ze łzami w oczach z powodu niekontrolowanego śmiechu.

Niechaj puentą tej krótkiej anegdotki będzie me pytanie rzucone w eter: po #!$%@? #!$%@? Wam te kołczany, skoro nosicie je pod kurtkami i nie potraficie ich normalnie obrócić przez siebie i odpiąć zaczepu?! :D
  • 18
@Fheat: No to wtedy to może trochę mało praktyczne ale raz jak musiałem przy sobie nosić trochę więcej to doceniłem mocno - do tego pięknie chowa się pod koszulką jak ją się nosi prawidłowo :P