Wpis z mikrobloga

678. Nakarmić polską inteligencję!

Mógłby to być tytuł nowego eseju znanego polskiego pisarza science-fiction Jacka Dukaja. I ja mógłbym to poprzeć z pełnym sercem w każdych innych okolicznościach, ale tym razem pisarz proponuje to zrobić poprzez cenzurowanie osób takich jak ja. Ponieważ jest to osobisty atak na moje późniejsze hobby, jestem pod przymusem, by odpowiedzieć krytycznie na tę propozycję Jacka.

Esej W wirtualnych wspólnotach rysują się zaczątki nowych monarchii został opublikowany w ostatnią sobotę w Wyborczej , (paywall, ale tekst można łatwo znaleźć dzięki użytkownikowi @Karl_Franz: , który dodał Znalezisko na Wykopie)

Tekst jest pisany lewą nogą, więc zacznę od rekonstrukcji logiki autora. W dzisiejszej części będzie TL;DR tego długiego eseju. Jednocześnie zademonstruję, że dokładnie rozumiem w jakim kierunku gnie autor, aby wyeliminować sprzeciw, że po prostu go myśli nie złapałem.

1. W XXI wieku cyfrowa część rzeczywistości zaczyna dominować nad fizyczną.
2. Geograficzne granice państw nie są zbieżne z przestrzenią cyfrową dostępną dla zwykłego obywatela.
3. Demokratyczne wybory nadal odbywają się na określonym geograficznie terytorium, ale obywatele tego terytorium są już w coraz większym stopniu pod wpływem eksterytorialnego cyfrowego przepływu informacji.
. . . (między 3. a 4. punktem jest przerwa w logice, ale nie trudno się domyślić, co tam musi być, więc to właściwie nie jest przerwa, tylko powinno było to być powiedziane wprost przez samego J.Dukaja, ale z jakiegoś powodu robi tu skok)
4. Istnieją więc dwa sposoby na zachowanie demokratycznego państwa w nowych warunkach - albo ograniczyć wpływ cyfrowej rzeczywistości (rodzaj cenzury), albo ograniczyć procedury demokratyczne dla obywateli (rodzaj autorytaryzmu).
5. W nowej cyfrowej rzeczywistości słowa (obrazy, dane, informacje) zyskują status realnych działań.
6. W drabinie ważności cnót wśród współczesnych obywateli wolność słowa już traci pozycje.
7. Dwa poprzednie punkty uzasadniają i umożliwiają wprowadzenie cenzury (pewnych ograniczeń) nawet w demokratycznych państwach.
8. Ponieważ cyfrowa rzeczywistość w jakimś stopniu decyduje o tym, kto wygrywa wybory, cenzorzy tej rzeczywistości będą chociaż pośrednio wybierać zwycięzców, ale ci zwycięzcy będą bezpośrednio wybierać cenzorów. Tu powstaje błędne koło.
9. Z tego powodu cenzorzy powinni być nad lub przed legitymizacją demokratyczną. To dobrze że jest wiele rodzajów legitymizacji, które nie są ani demokratyczne, ani autorytarne.
. . . (punkt dziesiąty, ja napisałem zamiast Dukaja, on tego nie robi, ale biorąc pod uwagę całą dłuższą rozmowę autora o patriotyzmie i kulturze, jest oczywiste, kogo on widzi w tej roli)
10. A kto jest lepszym autorytatywnym cenzorem ponad podziałami i obecną polityczną walkę niż rodzima patriotyczna inteligencja.

#literatura #dukaj

Wołam tych który plusowali Znalezisko: @jpv2: , @dybligliniaczek: , @johnnyFiftyFIve: , @przemyslaw-priemek: , @Usmiech_Niebios: (o błendach pan może zacząć z pierwszego wpisu ) , @Bill_Brama: , @Pyza56: , @aleksander-walicki:
Przepraszam za wolanie dalej tego nie zrobię.
Pobierz
źródło: comment_16237774525GHVCav9QzzsjeQqCORmO7.jpg
  • 6
Kopiuję komentarz spod mojego pierwszego wpisu o tym eseju.
Komentarz dodany przez zwolennika Dukajowi użytkownika @Another_One:
Cytat:

<<

Dukaj mówi o zagranicznych źródłach informacji tak, jakby to

było coś złego z definicji. Jest oczywiste, że np. informacje

historyczne z Rumunii nie będą dla Węgrów smaczne. Ale jest też

oczywiste, że korzystając tylko ze źródeł węgierskich, Węgier nie

otrzyma najprawdziwszego obrazu nie tylko historii Rumunii, ale nawet

historii samych Węgier.


Dukaj rozumie,
Uważam samą ideę państwa jak i demokracji w ich tradycyjnym rozumieniu za przereklamowane. Państwo jako wspólnota obywateli mających poprzez demokratyczne wybory wpływ na kształt tego państwa i realizację swoich interesów to tylko mem ułatwiający grupom interesów sterowanie plebsem i wykorzystywanie go do własnych rozgrywek. Dukaj idealnie podsumował to w "Inne pieśni".

Demokracja to sprzeczność sama w sobie: aby w ogóle rządzić, musi powstać hierarchia, a skoro powstanie hierarchia, nie wszyscy będą już