Terapeutka jest na urlopie akurat wtedy, kiedy jej potrzebuję - trudno, w końcu wakacje.
Ja w dni, kiedy chodzę do pracy (czyli prawie codziennie) zajeżdżam się do granic możliwości. Sama dawkuję sobie takie ilości stresu, że nie jestem prawie w stanie tego udźwignąć. Pauzuję dopiero, gdy zaczyna mnie #!$%@?ć w klatce piersiowej to wtedy rzeczywiście idę na przerwę odpocząć czy pogadać z kimś. Ale ogólnie mój dzień od rana do nocy to jest jeden wielki atak paniki ze wszystkimi jego objawami. W pracy teraz mnóstwo obowiązków - powinnam mieć przynajmniej jedną osobę pod sobą do ogarniania pierdół. To znaczy w obiektach hotelowych tego rozmiaru jest zazwyczaj 4-5 osób, ale ja jestem sama i non stop jest tylko #!$%@? obowiązków. Więc poziom stresu w moim życiu teraz przekracza dopuszczalne wartości. Psychiatra kazał brać propranolol i hydroksyzynę, ale mogę to łykać co godzinę w każdej dawce i nic nie jest w stanie sprowadzić mnie do stanu w miarę normalnego. Jest to zdecydowanie temat do omówienia na terapii, bo ja sobie sama #!$%@?. Ostatnio mama złamała rękę i oczywiście obwiniłam w głowie o to siebie, bo mogłam pomyśleć wcześniej, żeby zapisać mamę na badanie na osteoporozę i może jakby łykała witaminę D czy coś podobnego, to by tej ręki nie złamała. I w ogóle to wszystko jest moją winą i ja pomimo zapisywania wszystkiego wszędzie, prowadzenia dwóch kalendarzy i zabierania listy rzeczy do zrobienia na zebrania po prostu jestem biegającym nieogarem i jestem o to na siebie zła. Psychologa NA WCZORAJ potrzebuję.
Wenla wchodzi gładko, 450mg pregabaliny w ogóle nie czuję, z lekami nasennymi muszę się jednak pogodzić. W nocy w ogóle się nie regeneruję.
Więc jak widzicie - jak nie depresja i spanie przez tydzień to przegięte dynamiczniactwo ponad możliwości swojego organizmu. Nie ma #!$%@? nic pośrodku.
@send_nudles: A bo znajoma miała podobne problemy, wynikające ze stresu w pracy i po zmianie firmy, wszystko się zmieniło. Chociaż ona nie brała (chyba) żadnych leków.
@Cypselus: no właśnie u mnie za każdym razem to samo ( ͡°ʖ̯͡°) chociaż w poprzednich firmach byłam na stanowiskach szeregowych to #!$%@?łam się na przełożonych, na niemoc i masę innych rzeczy a tu mam stanowisko kierownicze i ogólnie jestem najmłodsza z całego zespołu kierowników i wszystko #!$%@?ą na mnie a ja się bronię, bo w końcu #!$%@? tworzymy zespół... No i plus jest taki, że
@send_nudles: no to #!$%@?, żeby Ci się styki nie przepaliły od długotrwałego stresu. Zastanawiam się nad tym, skoro już wcześniej miałaś problemy w pracy i nie przepracowałaś tego, to czemu poszłaś na stanowisko które wymaga więcej
@Send_noodles Jestem studentem ostatniego roku psychologii, oferującym bezpłatną pomoc w formie rozmów online. Nietypowy ze mnie studenciak, bo lata wcześniej skończyłem mechatronikę i inżynierię materiałową, ale jak się okazało to psychologia jest prawdziwie moją rzeczą. Zapraszam na priv.
@rothejro tylko że ja nie potrafię czerpać z hobby i innych zajęć takiej czystej przyjemności - ciągle stres/panika (╯︵╰,) no nic, wyjeżdżam na weekend, może się trochę odetnę
@send_nudles: niesamowite, przeszłaś długą drogę do tego miejsca, a lekarze i tak nie potrafią wrzucić odpowiedniego leczenia aby choć trochę odciąć się od rzeczywistości.. Może czas zmienić lekarza?!
@rothejro ja muszę przede wszystkim mieć regularną terapię, którą ciągle odkładam w czasie przez 'inne ważniejsze rzeczy' np sypiące się zęby (╥﹏╥) i wiem, że jak tej terapii szybko nie podejmę to mogę umrzeć z nerwów. Kontakt z terapeutką mam, ale bardziej na zasadzie pojedynczych konsultacji. Boję się zmieniać lekarza, bo ten mnie zajebiście dobrze zna, ufam mu bardzo. Nie wyobrażam sobie na chwilę obecną opowiadać nowemu psychiatrze
@send_nudles: Nawet jeśli nie odstawisz fajek, warto naprawić te zęby. Odnośnie lekarza, to warto wziąć pod uwagę inne propozycje. Możliwe, że rzuci nowe światło na dany problem, a jeśli chodzi o testowanie leków to zawsze możesz wspomnieć co brałaś i jakie efekty przyniosły. Sam trafiając na ten tag zainteresowałem się tematem, na początek wybrałem paru specjalistów, pierwszy psycholog, fajny kontakt, dużo ciekawych rzeczy. Kolejny, rzucił inne światło na dany problem i
Ja w dni, kiedy chodzę do pracy (czyli prawie codziennie) zajeżdżam się do granic możliwości. Sama dawkuję sobie takie ilości stresu, że nie jestem prawie w stanie tego udźwignąć. Pauzuję dopiero, gdy zaczyna mnie #!$%@?ć w klatce piersiowej to wtedy rzeczywiście idę na przerwę odpocząć czy pogadać z kimś. Ale ogólnie mój dzień od rana do nocy to jest jeden wielki atak paniki ze wszystkimi jego objawami.
W pracy teraz mnóstwo obowiązków - powinnam mieć przynajmniej jedną osobę pod sobą do ogarniania pierdół. To znaczy w obiektach hotelowych tego rozmiaru jest zazwyczaj 4-5 osób, ale ja jestem sama i non stop jest tylko #!$%@? obowiązków. Więc poziom stresu w moim życiu teraz przekracza dopuszczalne wartości.
Psychiatra kazał brać propranolol i hydroksyzynę, ale mogę to łykać co godzinę w każdej dawce i nic nie jest w stanie sprowadzić mnie do stanu w miarę normalnego.
Jest to zdecydowanie temat do omówienia na terapii, bo ja sobie sama #!$%@?. Ostatnio mama złamała rękę i oczywiście obwiniłam w głowie o to siebie, bo mogłam pomyśleć wcześniej, żeby zapisać mamę na badanie na osteoporozę i może jakby łykała witaminę D czy coś podobnego, to by tej ręki nie złamała. I w ogóle to wszystko jest moją winą i ja pomimo zapisywania wszystkiego wszędzie, prowadzenia dwóch kalendarzy i zabierania listy rzeczy do zrobienia na zebrania po prostu jestem biegającym nieogarem i jestem o to na siebie zła.
Psychologa NA WCZORAJ potrzebuję.
Wenla wchodzi gładko, 450mg pregabaliny w ogóle nie czuję, z lekami nasennymi muszę się jednak pogodzić. W nocy w ogóle się nie regeneruję.
Więc jak widzicie - jak nie depresja i spanie przez tydzień to przegięte dynamiczniactwo ponad możliwości swojego organizmu. Nie ma #!$%@? nic pośrodku.
Trzymajta się tam mocno.
#psychonudles #psychiatria #depresja
Chociaż ona nie brała (chyba) żadnych leków.
To nie jest Twoja wina. Taka natura rzeczy.
Boję się zmieniać lekarza, bo ten mnie zajebiście dobrze zna, ufam mu bardzo. Nie wyobrażam sobie na chwilę obecną opowiadać nowemu psychiatrze