Wpis z mikrobloga

#weteranschroniska #psy

Dziś trochę dłużej.

No to Tośce za kilka tygodni (dokładnie 10.06) minie z nami pół roku. ( ͡º ͜ʖ͡º)
Pierwszy etap wyprowadzki z Łodzi za nami, wykopałem psa i różową oraz trochę rzeczy, ja się przenoszę za dwa dni, z kolei różowa jeszcze na ~tydzień wraca, więc biedny pies będzie musiał siedzieć ze mną.

Tośka w końcu ogarnęła, że nikt jej głowy (czasami) urwać nie chce, na widok różowej piszczy i wali ogonem po bokach, nie wiedzieć czemu najczęściej po moich nogach, gdy śpię, mnie traktuje już z mniejszą rezerwą, choć nadal jest ona obecna. Ostatnio mnie obudziła zimnym, mokrym nochalem na mojej twarzy, pewnie sprawdzała, czy jeszcze żyję (tylko nie wiem, czy z nadzieją, czy ze strachem ( ͡º ͜ʖ͡º)).
W końcu przekonała się do zakładania szelek, może nie jest do tego jakoś bardzo chętna, ale zakładamy je bez większych problemów, podobnie jak ściągamy. Klatka poszła na razie w odstawkę, pies już chce spać tylko na łóżku. Mam pewne obawy, że być może rozwinął się u niej solidnie lęk separacyjny, choć nie miałem tego jak potwierdzić. Ale to w sumie nie będzie wielki problem, w jej "nowym" domu cały czas będzie miała kogoś dostępnego, ja od maja zacząłem pracę na zdalnym etacie (i oczywiście największy z-------l w firmie przypadł na moment przeprowadzki), oprócz tego lubiany już psi kolega i dwa koty (tutaj obustronna chłodna obojętność, co najwyżej Kocio czasami patrzy na Tośkę jak na obiad).
Miłość do poduszki trwa w najlepsze, kazałem nawet różowej zabrać ulubioną psa, widać ją na zdjęciu.
Mały protip, który zresztą przeczytałem gdzieś na wykopie, ale wcześniej zweryfikowałem u weterynarz: dawanie psu czegokolwiek z omega-3 (u nas najtańszy tran w kapsułkach) robi ZAJEBISTĄ robotę. W ciągu kilkunastu dni nie dość, że sierść Tośki zrobiła się błyszcząca i miękka (wcześniej była naprawdę okropna w dotyku), to bardzo zmniejszyło się jej wypadanie, wcześniej jedna psia drzemka na poduszce i poduszka półczarna.

Pamiętam wiele komentarzy z początku tagu, że branie psa, i to na dodatek w takim wieku, ze schroniska nie ma sensu, że to wymaga czasu, cierpliwości, bla bla bla. Przez ostatnie 5 miesięcy tego nie zauważyłem. Jasne, potrafiłem się wściec (z drugiej strony to moje zdjęcie powinno widnieć w słowniku przy haśle "choleryk"), przeklinać pod nosem, ale nigdy nie rozważałem nawet przez 5 sekund oddania tego psa z powrotem do schroniska. Tośka jest, jaka jest, ale z dzisiejszej perspektywy widzę, że zarówno ona, jak i my potrzebowaliśmy czasu, żeby się dotrzeć. Nie nadaje się na dłuższe spacery, nie porzuca się jej patyka, raczej nie nauczy komend – no ale trudno, to nie zabawka, która ma być na zawołanie.

A i nawiasem mogę wspomnieć, że trwa już akcja urabiania różowej, niedługo przejdę do urabiania teściów, bo jest miejsce i są warunki finansowe, żeby przygarnąć jeszcze jednego psa. Kryterium wyboru znowu będzie bardzo proste – taki, któremu albo zostało już niewiele życia, albo którego cały świat spisał na straty po latach w schronisku. Jedynym warunkiem będzie tolerowanie innych psów i kotów. A jeśli któryś wykopek znowu uzna za stosowne podzielić się ze mną wiedzą, że przecież mogę wziąć szczeniaka i będę miał psa "na dłużej", to informuję, że żegnałem zarówno psy, które były ze mną 2 lata, jak i 12 albo więcej. Różnica? Żadna, każdy bolał tak samo.
F.....r - #weteranschroniska #psy

Dziś trochę dłużej. 

No to Tośce za kilka tyg...

źródło: comment_1620747641oU1ryM5xFz0345SEynEYCB.jpg

Pobierz
  • 56
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach