Wpis z mikrobloga

Niedawno sobie pobiegłem w niedzielę rano – dość wcześnie, w okolicach piątej. Lubię biegać, gdy wokół jest cisza i spokój, aut na drogach praktycznie nie ma a mijane osoby można policzyć na palcach jednej ręki.

Tak też było w zeszłą niedzielę… aż do momentu, gdy minąłem niewielki kościół akurat tuż po mszy. Z oczywistych względów biegłem bez maski czy komina – i wtedy z przeciwka zobaczyłem niewielki tłumek - głównie starsze osoby, zbite w ciasne grupki. Wszyscy z maskami na twarzach… i dumnie odsłoniętymi nochalami ( ͡º ͜ʖ͡º)

Pobiegłem nieco większym łukiem, żeby nikogo nie drażnić – po co mam kogoś stresować, jeśli się boi że mimo w zasadzie zerowego prawdopodobieństwa jakimś cudem zarazi się koronawirusem na otwartej przestrzeni…

Cóż - i tak dosłyszałem komentarz:

...

"On bez maski biega! Jak tak można?"

Zaśmiałem się chyba głośniej niż powinienem xD

[obrazek poglądowy]

Pobierz
źródło: comment_1620047047R46V68dWBoxqfO0qoNiOXr.jpg
  • 5
@enron #takbylo


@taktoto: nie mam stroju biskupa ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Po prostu powalił mnie fakt, że ktoś wyłażący z zarażalni, pewnie 10 minut po łyknięciu wafelka z konsekrowanej ( ͡° ͜ʖ ͡°) dłoni może walnąć takim komentarzem ¯_(ツ)_/¯
w okolicach piątej


@enron: Gdzie jest kościół w którym w okolicach piątej kończy się msza? No chyba że biegałeś 3 godziny, to przepraszam XD
w okolicach piątej


@enron: Gdzie jest kościół w którym w okolicach piątej kończy się msza? No chyba że biegałeś 3 godziny, to przepraszam XD

@mayek: skończyłem właśnie drugą godzinę biegu, wybiegłem ciutkę po 5 a msza pewnie była o 6:30