Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
"Przemoc psychiczna w małżeństwie?"

TLDR: Mąż ubliża mi, podczas kłótni o totalne głupstwa. Czy to masochizm pozostawać w takim związku?

Mam 25 lat i pochodzę z dużego miasta. Mój mąż tak samo. Jesteśmy po ślubie już parę lat. Na razie bez dzieci, jednak ja już bym chciała.
Obydwoje pracujemy w branży magazynowej, tzn. pracowaliśmy. Mąż po utracie pracy (a właściwie po odejściu, gdyż nie podobała mu się już praca na magazynie) stwierdził, że chcę odpocząć. Jego odpoczynek od pracy trwał 2 lata. Przez ten czas, ja robiłam zakupy, opłacałam mieszkanie i okazjonalnie pomagałam sprzątać i przygotowywać posiłki. Mój mąż, jako że ma trudności ze snem, śpi do późnych godzin popołudniowych. Ja zasypiam o 23 i wstaje przed 6, natomiast on kładzie się o 7 i śpi, aż ja wrócę z pracy (czasami). W nocy cały czas coś ogląda albo gra. Zawsze chciał być Streamerem i chciał założyć swój kanał na YouTube o jakichś grach. Obiecałam mu, że za zaoszczędzone pieniądze, kupimy mu nowy komputer, żeby mógł się spełniać. Jeśli chodzi o współżycie, to jest ono rzadko. Na tyle rzadkie, że moja słuchawka od prysznica jest lepszym kochankiem. Nie spotykam się z moimi dawnymi znajomymi, gdyż mąż jest bardzo o nich zazdrosny. W pewnym momencie życia i tak te znajomości umierają śmiercią naturalną.

Mamy wiele kłótni. Najczęściej jemu coś nie pasuje w tym, co zrobiłam, bądź nie zrobiłam, gdyż z natłoku wszystkich spraw najzwyczajniej w świecie zapomniałam, albo chciałam odpocząć po pracy. A to nie domknęłam drzwi od łazienki lub schowałam gdzieś jego ulubiony napój gdzie nie powinnam. Jak kłótnia wyjdzie poza kontrolę (a zdarza się to dosyć często), to zaczyna się wyzywanie, ubliżanie i porównywanie do rodziny (wychowywałam się w rodzinie, gdzie ojciec był alkoholikiem). Jak jest już ostro, to podchodzi do mnie i łapie mnie za ramie i odpycha jak szmacianą lalkę (ja 60 kg mój mąż 130+ kg). Czasem nawet rzuca we mnie czymś albo mnie oblewa wodą. Rozwalił swój telefon, który był przez niego w serwisie, za którego zapłaciłam ja, gdyż on przez 2 lata nie zarabiał pieniędzy. Powód rozwalenia? Miałam być cicho, bo już go za bardzo #!$%@?łam swoją tępą gadką jak to ujął... Raz to mnie tak złapał, że aż się przewróciłam a on, zamiast mi pomóc, to spoliczkował mnie. Czułam się taka bezsilna i bezradna. Czasem już nie wyrabiam i sama zaczynam się na niego drzeć w kłótni. Odpowiadam mu na te wyzwiska, ale czasem już bierze mnie taka bezsilność, że tylko się śmieje. To jest już śmiech rozpaczy. Mówi mi, że jestem psychiczna, że powinnam się leczyć, że jestem #!$%@?ęta i głupia. Ma mnie za totalną idiotkę w pewnych sprawach. Jak prowadzimy zwykłą dyskusję, gdzie powiem swój punkt widzenia, to on się odwraca, przebiera wzrokiem i stwierdza, że ""ładnie mam pod sufitem"". Jak po 10 minutach przerwy od kłótni i spojrzę się w jego stronę, to on mówi mi, że mnie kocha i chce się przytulić, a ja jak głupia odwzajemniam to tymi samymi słowami i się do siebie przytulamy jakby nigdy nic. W małżeństwie trzeba wybaczać prawda?

Przykład kłótni

Mieliśmy z mężem remont łazienki. Pomagałam mu, jak tylko potrafiłam przez parę dni. Nadeszła sobota i urodziny mojej koleżanki (zmarła na Covid w tym roku). Zaprosiła mnie już miesiąc wcześniej i stwierdziłam, że z chęcią się wybiorę na babski wieczór, przecież mi się też coś od życia należy. Gdy już wybijała 18 na zegarze, powiedziałam mężowi, że na dzisiaj już skończymy, bo zaraz wychodzę do koleżanki na imprezkę. Ten wściekły.
""Jak to tak samego mnie z tym zostawiasz?! Przecież nie skończyliśmy tego robić!"".
""Umówiłam się z koleżankami. Przecież pracowaliśmy dzisiaj od 12 nad tym remontem. Też sobie zrób przerwę, obejrzyj jakiś film, albo zagraj w grę.""
""O której masz zamiar niby wrócić od tych swoich szmat?! Po północy pewnie!"".
""Będę, jak wrócę, a ty się tak nie denerwuj, bo nie ma powodu!""
Nagle zdenerwowanie u mojego męża zostaje rozładowane przy użyciu szklanki ze Sprite'm. Zawartość szklanki ląduje na suficie dużego pokoju.
Nic nie powiedziałam, tylko ubrałam się do końca i wyszłam.
Jeszcze na urodzinach wydzwaniał do mnie i mówił mi, że zostawiłam go sama z całą robotą. On ma już #!$%@? i nic więcej robić nie będzie.

Sądziłam, że mam w nim oparcie, przyjaciela i męża. Pod swoim dachem trzymam nieroba, co znalazł co prawda teraz jakąś pracę zdalną, którą ma na pół etatu przed komputerem. Zarobki z tego nie są małe, natomiast brak mu zaangażowania w takie podstawowe życiowe sprawy. Obiady czasami robimy razem, ale teraz przy tej jego pracy zdalnej, nawet nie kwapi się do tego, by przygotować, chociażby samemu obiad, przecież wie, że bym mu pomogła. Zamiast wspólnego zaangażowania w pyszny posiłek lądujemy na pyszne.pl albo glovo.
Teraz za jedzenie on płaci częściej (tylko jak zamawiamy online lub przez telefon).

Pisząc to, aż nie wierzę, że z taką osobą mogę dalej dzielić jedno łóżko. Wiele razy mówi mi, że mnie kocha i chcę dla mnie dobra.
Czy dobrem jest znęcanie się nad osobą, którą się kocha?
Czy wyzywanie podczas kłótni od najgorszych może zbliżyć do siebie ludzi?
Czy dzieci z toksycznej relacji rodziców odczują to na swojej skórze? Na to pytanie znam odpowiedź z własnej rodziny.

Wchodząc w związek małżeński z tym człowiekiem, chciałam tego uniknąć.

Jest jeszcze wiele sytuacji, które mogłabym opisać, gdyż nie mogę i nie chcę nikomu o nich powiedzieć, gdyż ogarnia mnie wielki wstyd.
Proszę was o rady. Być może ktoś z was był w podobnej sytuacji i chciałby się podzielić swoim doświadczeniem.

Przepraszam, że skakałam tak z tematu na temat, ale emocje we mnie buzują i dlatego nie wszystko jest po kolei.
Dziękuje Ci, że poświęciłeś swój czas na przeczytanie tej historii nieznanej Ci osoby z internetu. Mam nadzieje, że u Ciebie jest lepiej niż u mnie i, że masz wspaniałe życie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #6076961f919c6e000abfe702
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Przekaż darowiznę
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
"Przemoc psychiczna w małżeństwie?"...

źródło: comment_1618431602xxcjIreihHYg7Mhh0ERtTn.jpg

Pobierz
  • 10
@AnonimoweMirkoWyznania: po pierwsze, ciężko uwierzyć że to nie jest ściema.

Po co być z kimś tak porabanym? Gość klasyfikuje się na wizytę u psychologa, jak nie psychiatry!
Ktoś kto kocha nie zachowuje się w ten sposób.

Jak masz chociaż trochę oleju w głowie to się ewakuuj z takiego związku. Chociaż znając życie, skoro dalej z nim jesteś, to ci to pasuje.

Mam nadzieje ze jednak nie będziecie mieć dzieci, bo zgadnij
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@AnonimoweMirkoWyznania: to jest tylko twoja wersja wydarzeń. Jak ci źle to rozejdzicie się. Nie macie dzieci. Jestem pewien że gdy się rozstaniecie facet stanie na nogi!!! Masz lekceważące podejście do "przyjaciela męża co zawsze wspierał". On już z cb zrezygnował i nie ma się starać dla kogoś tak toksycznego jak ty. Daj mu dojść do szczęścia z kimś normalnym.
@AnonimoweMirkoWyznania: Jeśli to nie bait to zostaw go w cholere, skoro nie pracuje zostawia Ciebie sama ze wszystkim ponadto sie na Tobie wyładowuje psychicznie jak i fizycznie to nie powinnaś już przeciągać toksycznej relacji.
Nie wspominając o fakcie że facet który bije kobiete to #!$%@? nie facet ;))