Wpis z mikrobloga

Podsumowanie czytelnicze marca.

Marzec upłynął mi pod znakiem dawkowania sobie literatury, ponieważ... jeśli kogoś interesuje moja dygresja na temat dostaw do Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej po brexicie, zapraszam na sam dół. Z samej listy jestem zadowolona, biorąc pod uwagę powyższe, oraz fakt, iż oprócz czytania dla relaksu znalazłam również czas do czytania naukowego, do podniesienia swoich kwalifikacji.

Do rzeczy! Jeśli czytałam lekturę po angielsku a jest ona wydana również w Polsce, polski tytuł jest podany w nawiasie kwadratowym. Moje przemyślenia na temat każdej z pozycji znajdują się pod listą.

1 [12]. Dennis E. Taylor – For We Are Many [Gdyż jest nas wielu]; 301
2 [13]. Dennis E. Taylor – All These Worlds [Wszystkie te światy]; 280
3 [14]. V.E. Schwab – The Invisible Life of Addie LaRue [Niewidzialne życie Addie LaRue]; 541
4 [15]. Margaret Owen – Wrona; 469

For we are many
Z jakiegoś niewyjaśnionego powodu podobała mi się bardziej od części pierwszej. Niestety, nadal na minus oceniłam język, choć przeszkadzał mi mniej. Z tego to prostego powodu, że gdzieś w połowie książki zaczęłam myśleć o każdym jednym Bobie jak o osobach, z którymi chodziłam do liceum (typowa szkoła ścisła, 80/20 stosunek chłopaków do dziewczyn), co przełożyło się na sympatię do głównych bohaterów, której nie czułam przy czytaniu poprzedniej części. Mógł jednak być to mechanizm obronny, ponieważ usilnie starałam się zrozumieć brak przemyśleń filozoficznych na temat indywidualności Bobów – i przez to – ludzi ogólnie, więc doszłam do wniosku, że być może skoro Bob był narratorem, tak to już jest z umysłami ścisłymi.

All these worlds
Udało mi się nawet uronić łzę. Końcówkę uważam za właściwą, pasującą do całej trylogii. Uważam, że przez język książka trochę straciła, ponieważ brakowało mi pewnych treści, rozbudowania akcji. Jednak to, jak się domyślam, kwestia bardzo indywidualna.

The invisible life of Addie LaRue
Miałam spore nadzieje związane z tą książką, jako że już znałam styl pisania pani Schwab i, summa summarum, nie zawiodłam się. Uważam, że książka jest źle opisana jako fantasy, ponieważ jeśli chodzi o historię, to spodziewałam się, cóż, wielu rzeczy, jednak z pewnością nie tej, którą dostałam. Styl i słownictwo jest piękne i ta książka jest bardzo dopracowana. Niestety nie polubiłam głównej bohaterki. Przez te pięćset czterdzieści stron nie zrobiła wiele, żeby zaskarbić sobie moją sympatię i była zmarnowanym potencjałem.

Wrona
Nie spodziewałam się fajerwerków po tej książce i się nie rozczarowałam, choć i niczym też mnie nie zaskoczyła. Sięgnęłam po nią z nudów i jestem wdzięczna, że wciągnęła mnie wystarczająco, żebym mogła ją skończyć. Kilka ciekawych zwrotów akcji!

Bonus, czyli Krótka opowieść, w której spotykają się Poczta Polska oraz Brexit


Nie wiem jaką umowę ma Unia z Wielką Brytanią, ale ja nie mam absolutnie nic przeciwko płaceniu dodatkowego VATu i cła, chcę po prostu, żeby moje paczki zakupione na terenie Unii mogły do mnie dotrzeć.

#czytajzwykopem #ksiazki
  • 2
@Whoresbane: Na szczęście za dwa tygodnie otwierają księgarnie u nas ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Poza tym na swoją obronę dodam, że w marcu przeczytałam również 800 stron innej książki, ale skończę ją najprawdopodobniej w niedzielę, więc będzie w podsumowaniu kwietnia.