Wpis z mikrobloga

W środę zostałem przyjęty do szpitala na oddział, przy rejestracji musiałem oddać skierowanie do szpitala (chciałem je zachować do dokumentacji do ubezpieczenia) i oddano mnie w ręce ratownika medycznego, który najpierw miał zaprowadzić mnie do pokoju, gdzie miałem się przebrać, a potem miał poprowadzić mnie dalej na oddział.
Ratownik - młody chłopak zaprowadził mnie do przebieralni i konspiracyjnie wręczył mi kopię skierowania „sam mam jedno jądro, w wieku 18 lat dostałem skrętu grając w piłkę nożną, wiem co czujesz” - wyznał.

Resztę dnia spędziłem na wywiadzie z lekarzami i pielęgniarką, oczywiście wenflon w rękę i pobranie kilku próbek krwi. Leżę w „dwójce” ze starszym panem, który ma guza na nerce i problemy z sercem. W dodatku od rana próbował się doprosić o czopek na trzymające go zatwardzenie.

Wczoraj rano miałem operację usunięcia Josepha, zastrzyk w tyłek z antybiotykiem, potem połówka niepozornej niebieskiej tabletki na ogłupienie i wyjazd na łóżku na blok. Oczywiście dostałem też seksowne wdzianko, które miałem przywdziać przed wyjazdem na swoim wozie.
Na samej sali operacyjnej było koszmarnie zimno, na szczęście jedna z pielęgniarek się zlitowała i nakryła mnie grubym kocem foliowym. Pani anestezjolog (dziewczyna w moim wieku z mega ciemnymi oczami i ciekawym tatuażem na szyi) przejęła mnie i zaaplikowała zastrzyk w kręgosłup. Od tego momentu pamietam tylko wyrywki.

Po operacji leżałem jeszcze 30minut na bloku pooperacyjnym, po czym zawieźli mnie z powrotem do sali. Resztę dnia przeleżałem sztywno na łóżku nie mogąc się prawie ruszyć (mocno rwało w miejscu szwów). Trzy razy sprawdzano mi opatrunek i za każdym razem mój współlokator znów prosił o czopek, nic z tego.

Wieczorny obchód, sąsiad znów pyta o czopek po czym lekarz wypala: „a może lewatywę panu zrobimy? Od 6dni pan stolca nie oddał”. W tym momencie zaczęła się karuzela mojego śmiechu, którego nie byłem w stanie powstrzymać, a który był jednocześnie bolesny ze względu na napięcie mięśni w okolicach szwów. Biedak był przerażony perspektywą lewatywy, a chciał tylko czopek (wspominał o nim z 10x w ciągu dnia).

I faktycznie, po obchodzie przyszła pielęgniarka i zaczęła robić mu lewatywę na łóżku obok, skończyła i zapytała czy sam dojdzie do łazienki, potwierdził. Pielęgniarka wyszła. Chwilę później zapala się sygnał wezwania pielęgniarki „światło nie działa w wc siostro” - mówi starszy pan. „I co ja panu mam z tym zrobić panie X?” - „no nic, ale może mi pani przynajmniej papier toaletowy przyniesie”, usłyszała w odpowiedzi. Ta sytuacja była tak głupia i jednocześnie śmieszna, że moja kaczka napełniła się sama.

Nie zrozumcie mnie źle, facet został ewidentnej obdarty z własnej godności i oczywiście mu współczułem, ale sytuacja była w tamtym momencie dla mnie tak kuriozalna, że nie mogłem powstrzymać śmiechu, zwłaszcza kiedy pan znów poprosił lekarza o głupi czopek, a dostał lewatywę. Nie wiem na ile tamta sytuacja była rzeczywiście śmieszna, a na ile po prostu puściły mi nerwy i cały stres związany z operacją, który gromadził się we mnie od wielu dni.

Jutro mam zostać wypisany ze szpitala, starszy pan leży już 14 dni w szpitalu, a w pn ma transport na Śląsk na operację...

#rak #rakcontent #rakjadra #pokonacjosepha #jadrociemnosci
Saper86 - W środę zostałem przyjęty do szpitala na oddział, przy rejestracji musiałem...

źródło: comment_1616748554pAsKiNJjUbHUq6F2VmaFou.jpg

Pobierz
  • 2