Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
"Afera ze szczepionkami przeciw koronawirusowi"....A może kolejne nic nie znaczące "nihil novi"?
Celebryci na co dzień bardzo chętnie mówią o wartościach, uniwersalizmach, prawach człowieka. Potrafią nawet krytykować często racjonalne postępowanie jeśli tylko nie pasuje ono do ich systemu wartości. Z resztą nie tylko celebryci (patrz laudacja naszej noblistki). A gdy przychodzi co do czego wybierają zawsze swój własny egoistyczny interes jakże zbieżny z tym, co tak ochoczo każdego dnia potępiają. Utrwalając jednocześnie, gdy tylko mają taką możliwość, feudalne zależności, którymi przed ekranami telewizorów tak chętnie się brzydzą.

To właśnie między innymi dlatego ilekroć słyszę kogokolwiek zasłaniającego się górnolotnymi wartościami, czy to "lewicowymi", czy "prawicowymi" to wiem jedno: mam do czynienia ze zwykłym cwaniakiem, który próbuje forsować swoje prywatne interesy nie mając ku temu albo sił, albo nie potrafiąc nikomu niczego konkretnego zaoferować. To dlatego taki właśnie cwaniak stosuje maskę pod postacią "wartości". By manipulować emocjami drugiej strony i wykorzystać ją do zajęcia dla siebie lepszej pozycji w pewnej grze, co do której ma ambicje, ale nie ma na nią jeszcze sił. I nie ważne czy to polityk, czy małżonek, czy sąsiad, czy dzieci w piaskownicy, czy poeta, czy naukowiec, czy kochankowie na randce. Teatr, to teatr, a schemat jest zawsze ten sam w dowolnej relacji gdzie występuje więcej niż jeden człowiek.

Niby każdy się zgodzi, ale odpowiedzmy sobie szczerze, czy z nami - zwykłymi szaraczkami - jest inaczej? Jak rozmawiamy między sobą? Czy jesteśmy strategami, czy raczej kopiarkami tego co usłyszymy albo przeczytamy na onetach? A niechże ktoś spróbuje w tą grę "wartości" nie zagrać! Wtedy staje się wrogiem dowolnej strony odgórnie.
I samo to nie byłoby szkodliwe - gdyby tylko "wartości" były jedynie cynicznym narzędziem do osiągania przez nas celów, a my bylibyśmy świadomi stosowania tego narzędzia przez nas jak i przez naszych adwersarzy. A niestety to "wartości" stały się najwyraźniej dla nas celem samym w sobie!
Skąd w ogóle tyle emocji i romantyzmu w Polakach? Skąd tyle wiary i naiwności, że każdy przed szklanym ekranem będzie nowym "szlachetnym bohaterem wartości" i z samego tego faktu coś zmieni, skoro każdego dnia dostajemy odpowiedź zwrotną, że to kompletna bzdura? Czy to wina naszej literatury? A może to wina wychowania już całego pokolenia (30lat) na bezrefleksyjnej konsumpcji dowolnej informacji i wiary, że teatr=rzeczywistość? A może to polityka wstydu? Co jest z nami nie tak? Dlaczego z roku na rok, mimo większej siły nabywczej, przy urnach jest coraz więcej emocji, a coraz mniej realnej kalkulacji sił?

A skoro jesteśmy tak głupi, to gdzie są nasze elity by nami właściwie pokierować? Dlaczego zarówno elity z lewej jak i z prawej strony zrzuciły w okresie pandemii bomby biologiczne na swój elektorat w postaci przeróżnych protestów czy manifestacji, po to tylko by i tak nic nie osiągnąć? Akurat w Polsce to były małe bombki. Ale na Zachodzie? Co zrobił Trump ze swoim elektoratem? Co zrobiła radykalna lewica w Hiszpanii? Kim są tak na prawdę nasze elity? Naszymi grabarzami?
A może to nie elity, może to jedynie gangi celebrytów pasożytujących i hodujących sobie rzesze naiwniaków z których żyją? A może to my ich do tego zmuszamy naszym postępowaniem i naszymi decyzjami albo oczekiwaniami? Może oni grają jak im zagramy? Może jesteśmy masochistami i pragniemy podświadomie swojej zagłady?
A może prawdziwe elity chowają się tchórzliwie za książkami i dyskusjami przy wódeczce w zamkniętych gronach, zamiast w końcu stać się prawdziwymi bohaterami i przedrzeć się przez ten skostniały celebrycko-polityczno-feudalny mainstream do ludzi? A może nie są tchórzami. Może po prostu nie mają szeroko pojętej "siły" by cokolwiek zrobić?
Ten sam problem dotyczy nie tylko Polski, ale całego "Zachodu" (dziwnym zrządzeniem losu za wyjątkiem Azji wschodniej, w szczególności znienawidzonych ideologicznie przez "wartości", ale kwitnących Chin...)

Tak - zdecydowanie jako ogół zwariowaliśmy. Niemal cały Zachód zwariował i przy takiej trajektorii za 100 lat będzie niczego nieświadomy robić za miskę ryżu dla Chińczyka, trochę podobnie tak jak to dziś czynimy my, pełniąc za Łabą rolę podwykonawcy. O ile naturalnie wcześniej dotrwamy i po drodze kolejny raz nie popełnimy harakiri przy okazji oddania ofiary krwi dla obrony "ładu światowego w imię wartości". Zdarzało nam się to w przeszłości, prawda?

Ludzi 24+ już pewnie nie uratujemy, bo każda źle uczona dojrzała sieć neuronowa nie da poprawnych wyników (patrz #julka, #p0lka itp). Chociaż więc o nasze młode dzieci zadbajmy, by nie stały się nami. Przez realną edukację, a nie wyrób edukacjopodobny robiony metodą "kopiuj-wklej z Zachodu". Trzeba zacząć od fundamentów i przez lata budować siłę. Przez powrót do znanej i sprawdzonej w dziejach myśli. Mniej Słowackiego i "Słoneczka z Zachodu", więcej nauk technicznych, teorii gier i myśli strategicznej. Mniej polityki historycznej w edukacji, więcej historii realnej. Nawet prastara i znienawidzona dziś przez elity Biblia zawierała Księgę Syracydesa praktycznie temu poświęconą. O starych pismach chińskich i greckich nie wspominając. Patrząc na naszą dzisiejszą "kulturę", czym my moglibyśmy się dziś pochwalić? Co mamy do zaoferowania dziś tu i teraz, by przetrwać i nie mieć jedynie do zaoferowania naszych dzieci jako przystawki na czyimś stole?

#koronawirus, #lewica, #prawica, #polityka, #polska, #edukacja

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #5ff84b4bebebed000a75a865
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Precypitat
Przekaż darowiznę
  • 3